Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy
68
BLOG

Świąt po prostu nie ma, skasowano je.

Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy Polityka Obserwuj notkę 2

Macka B chyba to dobrze podsumował, śpiewając o tym czym były święta pierwotnie- świętem pogańskiego Boga Słońca. Ot, rasta- Boże Narodzenie w pigułce. Jako że nie ma o takowej uroczystości nic w Biblii, wszelki komentarz zbyteczny. Świąt po prostu nie ma.  Po pierwsze wg rasta Bóg się nie zaczyna i nie kończy, więc nazwa jest nie taka, powinno być: rocznica urodzin Jehoshuah ha Meshiah.

Macka B- Święta skasowano

http://www.youtube.com/watch?v=solMBLNyGDM

Dziś co prawda odwiedzę swoją rodzinną wigilię, ale w wygodnym dresie. Dostaną  prezenty, same książki i gazety. Ale to wieczór jak wiele innych.

Zamiast świąt rasta mają urodziny Cesarza- zwie się to Najabindżi- Nyahbinghi. To święto uroczyście obchodzone jest 23 lipca. Wówczas nie spotykamy się w rodzinach, ale spotyka się cała wspólnota rasta z danej miejscowości. Impreza jest wspólna, na stołach co kto chce czyli głównie owoce, i wegańskie żarcie. Na początku dnia jest kupa dzieci. W Anglii gdzie wiele lat mieszkałem cała chmara dzieciaków ganiała się w kółko po tej sali i przez drzwi i na dwór, i tak 100 razy. Matki z wózkami, małe dzieci w półprzezroczystych turbankach z tiulu skrywających małe dreadloczki.

Na początku wieczoru jest mowa najstarszego rasta, mówi on czasem mowę cesarza, czasem coś innego. A potem grają różne zespoły muzyczne danej wspólnoty- z reguły niemal każdy na czymśtam gra. Impreza trwa całą noc, do samego świtu. Małe dzieci szybko lądują do domu, ale takie starsze, takie 15-latki, to zostają i potem śpią na siedząco pod ścianą. Wg zasad rasta te starsze niż 13 lat już są dorosłymi.

Kurcze jak tam jestem to żałuję że u nas tak nie ma. Wśród rasta społeczeństwo, wspólnota znaczy chyba o wiele więcej niż w innych wiarach, tutaj ludzie nie są dla siebie anonimowi, znają się, rozmawiają. A idźcie do kościoła jakiegoś chrześcijańskiego wyznania. Msza, jeden koleś gada, nikt mu się nie wcina, dali kasę i poszli do domu. A tu przychodzisz z jakimiś owocami etc. Tańczysz, rozmawiasz, palisz weeda. Są twoi kumple, wszyscy są chyba bardzo szczęśliwi. Nie, ja wolę Najabindżi od świąt chrześcijan. Nawet jeżeli to polskie Najabindżi w mojej okolicy to tylko wyjazd nad ognisko z rastamanami z osiedla, nocne granie i rozmowy o świecie i jego problemach.

Lubię operę i prowadzę witrynę Radiotelewizja.pl Radiotelewizja Promote your Page too

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka