Gdy przeciętny brytyjski czy norweski czytelnik gazet to czyta, to zwykle zadławia się ze śmiechu. Polacy, mieszkający i pracujący tłumnie w tamtych krajach, wg powszechnego, niestety dość prawdziwego stereotypu swe zarobki wysyłają rodzinie w kraju... w kopercie, zwykłą pocztą. Czytając doniesienia o tym że gdzieś zaginęły listy Polaków wypełnione banknotami, typowy Norweg czy Brytyjczyk krztusi się popołudniową herbatą. Bo tylko my jako nacja mamy takie absurdalne problemy.
Polska jawi się mu wówczas jako kraj w którym instutycje znane w Europie od średniowiecza, takie jak bank, są traktowane na tyle nieufnie, że większe zaufanie ma do poczty. Na pocztach Norwegii zginęło aż 1200 listów z pieniędzmi do Polski. Ile jednak takich listów przeszło z sukcesem do kraju, skoro ta metoda cieszy się aż takim wzięciem i powodzeniem mimo niebezpieczeństw?
Niestety, praktyka wygląda inaczej. Przelew bankowy do Polski nie jest niczym prostym. Aby ktoś nam wpłacił pieniądze na rachunek w Polsce, potrzebny jest IBAN, rodzaj kodu pocztowego banku. Typowy polski zjadacz chleba nie ma o tym pojęcia. A pani z okienka w Anglii zdziwi się niepomiernie gdy polski klient będzie jej próbował przeliterować np. nazwę "Bank Gospodarki Żywnościowej".
Wiele razy robiłem różne międzynarodowe przelewy. Za każdym razem zdobycie IBANU wymagało telefonu do polskiego banku, czego szary Kowalski boi się zrobić, ot, taka trochę fajtłapa. Są zdaje się też inne pola które trzeba wypełnić, i także te dane polskie banki zaciemniają przed swoimi klientami, czasem nie publikując ich nawet na stronach internetowych (casus PKO).
Biurokracja niezła, więc Kowalski wsadza obwinięte folią cynową funty i szylingi do koperty. Nakleja znaczek i poszło. Czasem zginie, ale i tak mniejszy zachód niż z bankiem spółdzielczym w Trąbach Wielkich, jego nieznanym numerem IBAN i czymś tam jeszcze. A Anglicy traktują te opowieści jak egzotykę, z niedowierzaniem, dziwiąc się zaskakującej ludzkiej naiwności. Oni listem wysyłają pieniądze, ale w formie czeku, z nazwiskiem odbiorcy. A u nas czeków albo nie ma, a realizacja zagranicznych wymaga 5 stron papierów i sporej prowizji, jest to rzecz nie do przejścia np. na wsi. Tam realizacja czeku nic nie kosztuje. Czemu?
Doniesiena z Norwegii
http://www.kurierlubelski.pl/module-dzial-viewpub-tid-9-pid-48536.html
Doniesienia z Anglii
http://www.mojawyspa.co.uk/artykuly/16057/Znikajaca-gotowka
Inne tematy w dziale Polityka