Myślę że jedną z głównych przyczyn tej niemocy jest niedemokratyczny system nierównego subwencjonowania partii z budżetu. Wszystkie partie mające poniżej 3 % poparcia nie mają już prawa do żadnych subwencji. Dlaczego? Taka dyskryminacja podmiotów prawnych jest niezgodna z konstytucją. Dziwne że nikt tego nie próbuje zaskarzyć. W innych państwach próg uprawniajacy do budżetowego dofinansowania jest sporo niższy, podobno w RFN wynosi 5 000 głosów.
Poza tymi skrajnie niedemokratycznymi procedurami są jeszcze inne powody. Spektrum polityczne postrzegane jest jako jednowymiarowa dychotomia lewica- prawica, podczas gdy dużo bardziej wiernym odwzorowaniem jest układ dwuwymiarowy tzw. Nolan Chart, wykres Nolana. To wg niego i innych metod (por. http://en.wikipedia.org/wiki/Political_spectrum ) powinniśmy dziś dyskutować o polityce, nie zaś wg wykresów obrazujących nieaktualne już przecież linie podziałów.

Dyskutujący o polityce w Polsce chyba są skrajnie nie-w-temacie i nie na bieżąco jeśli stosują do swych analiz nieaktualne już nawet w Polsce kryteria podziału. Przecież i my mamy populistów, autorytarystów nie pasujących ani z lewa, ani z prawa (vide Lepper). "Co tam Panie w polityce" w polskim wykonaniu ma taką jakość że śledzenie takich dywagacji można sobie darować, bo ludzie ci nie wiedzą gdzie znajdują się populiści, liberałowie, zieloni.
Innym powodem dla którego nie wykluło się nic niepostkomunistycznego, jest stan własności polskich mediów. "Italiazniacja" o której tak sporo się mówi, ma chyba inne korzenie- oto politycy tworzyli media, by były ich zbrojnym ramieniem. W połowie państwowa "Rzeczpospolita" została niedawno oskarżona przez "Politykę" parafrazującą "Alfabet Wildsteina" o to że jest/była ramieniem zbrojnym poprzedniego rządu.
Inne gazety, takie jak "Wyborcza", także mają swoje polityczne sympatie, i nie w głowie im nic niespostkomunistycznego. Media niekonserwatywne przede wszystkim są ściśle powiązane z SLD i stąd niemożność przebicia się niczego innego. Polska, po 19 latach od okrągłego stołu, wciąż nie dorobiła się niezależnych mediów, nawet w postaci witryny www mogącej dorównać dużym portalom.
Do tego można mówić o wewnętrznych problemach tych środowisk- dziś bardzo rozdrobnionych. Ale część tych podziałów jest naturalna- zieloni zwykle działają oddzielnie od lewicy czy liberałów choć częste są przypadki że opowiedzieli się po jednej ze stron (zielona lewica, zieloni liberałowie). Lewica czasem łączy się z liberałami. W Polsce jak na razie wszystkie te formacje funkcjonują oddzielnie.
Jeden z konserwatywnych blogowiczów salonu opisywał swoje doznania sprzed chyba dekady kiedy to wszystkie znaczące media były w posiadaniu postkomunistów. Myślał on wówczas że konserwatyści nigdy nie powrócą do władzy. A powrócili, bo stworzyli swoje media. Chyba ta sama droga czeka lewicę niepostkomunistyczną- tworzenie nowych mediów. Jak na razie ich stan posiadania jest skromny. Mi się nie chce wierzyć że kiedykolwiek zaistnieją.
Ot, i cała polska demokracja. Okazuje się po prostu być mediokracją. "Kto ma media, ten ma władzę"- wciąż działa, przynajmniej w Polsce. Demokracja to nie jest, bo aktywne uczestnictwo wymaga zbyt wielkich pieniędzy. To po prostu rządy kapitalistów. To dzięki takiemu ustrojowi z Polski migrują miliony, a w Londynie dziś się rodzi podobno aż dwukrotnie więcej polskich dzieci niż w Warszawie. W grudniu 2007 do londyńskiego konsulatu złożono aż 17 tys. podań o dokument tożsamości dla noworodków (podaję za „Życiem Warszawy” z 22 grudnia cytowanym przez M. Środę).
Inne tematy w dziale Polityka