Ciekawe za ile lat będziemy mieli w Polsce prawdziwą demokrację. Taką w której prawo głosu mają i liberałowie chcący liberalizacji wszystkiego, i lewicowcy chcący równych szans dla wszystkich np. w dostępie do nauki oraz rozdziału ołtarza i tronu. I zieloni chcący ekologicznego wszystkiego.
Jak na razie, w mediach słyszę od lat tylko postkomunistów i konserwatystów. Postkomuniści lewicą nie są, po prostu nie i już. Nie mają żadnej ideologii, a już na pewno niespecjalnie wiele mają wspólnego z lewicą, ideologią której nazwę przyjęli po 1989 roku. Oczywiście bliżej im do lewicy niż do prawicy, ale podobieństwa na tym się kończą.
Jak długo jeszcze świat polskiej polityki będzie po prostu ręcznie sterowany, a typowe dla całego cywilizowanego świata ideologie polityczne będą tłumione przez autocenzurę konserwatywnych albo postkomunistycznych mediów? Polska polityka to po prostu walka postkomunistów z konserwatystami. Tak to się toczy od kilkunastu lat i nikogo jeszcze nie zirytowało.
Dziwne, ja mam tego serdecznie dość, ja chciałbym mieć taki wybór jak wszędzie indziej w Europie Zachodniej. Nawet Czechy mogłyby być wzorem demokracji dla Polski. My mamy tylko postkomunistów, oni mają w parlamencie i socjaldemokratów (Česká strana sociálně demokratická), i Liberałów (Unie svobody-Demokratická unie, partia typowo ordoliberalna, wolny rynek ale z regułami gry ustalanymi przez państwo, do roku 2006 mieli kilkunastoprocentowe poparcie, obecnie wypadli z parlamentu), a nawet Zielonych (mających 6 % poparcia i bodaj 6 posłów). Starzy komuniści zostali komunistami, i dalej się nazywają Komunistyczną Partią Czech i Moraw, mającą 12- % poparcie i reprezentację w parlamencie.
Obecnie rządzą dwie konserwatywne partie w koalicji z niewielkimi Zielonymi stanowiącymi brakujący języczek u wagi (mają z nimi równo 100 z dwustu mandatów w parlamencie). W Polsce o większości takich formacji reprezentowanych nie tylko w czeskiej, ale i w całej europejskiej polityce, nie słychać w ogóle, zupełnie jakby nie istniały.
Wg mnie ktoś tu coś miesza. Być może albo media są uwiazane politycznie i nie popierają konkurencji, albo jest jakiś ban na wszystkie nowe formacje, tudzież silne nierówności wywołane dotowaniem największych partii z budżetu. Dlategoteż po 1989 roku do polskiej polityki nie dobił nikt nowy poza Samoobroną która do mediów dostała się dzięki blokadom dróg, i LPR-em, który dobił dopiero po zdobyciu poparcia jednego z kościelnych mediów.
Może taka jest polska „demokracja”? Trzeba mieć swoje media albo twardo okupować ulice? Oj, to nie jest demokracja. W niej jest wolność słowa, i uczciwa gra polityczna, bez faworyzowania niektórych tylko dlatego że dłużej są na rynku. To co w Polsce mamy, to mafijny układ powiązań polityki i mediów. Demokracją mogą sobie nazywać go ci którzy mają media, ale to tylko ich propaganda. Wg mnie to tutaj leży klucz do polskiego niedorozwoju, tak widocznego choćby na tle Czech.
Inne tematy w dziale Polityka