reakcjonistka reakcjonistka
546
BLOG

Nie zapomnieć o Lwowie

reakcjonistka reakcjonistka Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 15

22 lipca zapisał się w naszej pamięci przede wszystkim jako dzień uchwalenia Manifestu Lipcowego PKWN. Nie jest to jednak jedyne, przypadające na ten dzień, wydarzenie  warte pamięci. 22 lipca 1944 oddziały Armii Krajowej przystąpiły do wyzwalania Lwowa w ramach Akcji "Burza".

Plan "Burza" polegał na tym, aby wykorzystując przestrzeń między wycofującą się armią niemiecką a wkraczającą radziecką uczestniczyć w wyzwalaniu kraju, a następnie wystąpić wobec Sowietów w roli gospodarzy. Akcja "Burza" zakładała współpracę operacyjną z Sowietami. Polska pomoc przy zdobywaniu Lwowa miała olbrzymie znaczenie. Armia Czerwona atakowała miasto bez dostatecznej ilości piechoty, dlatego żołnierze Armii Krajowej, doskonale orientujący się w gąszczu lwowskich uliczek, byli dla Rosjan nieocenionym wsparciem. Pułki Armii Krajowej były pierwszymi siłami, które przeniosły walki w rejon samego miasta. AK walczyła we Lwowie niemal do końca, nie uczestniczyła jedynie w zdobyciu Kortumowej Góry, gdzie znajdowała się niemiecka artyleria. Bohaterstwo polskich żołnierzy docenił nawet dowódca I Frontu Ukraińskiego, gen. Koniew, uczielając im oficjalnej pochwały.

Akcja "Burza" w Okręgu Lwowskim zakończyła się, mimo militarnych sukcesów AK, polityczną klęską. Już 28 lipca sowiecki generał, posługujący się nazwiskiem Iwanow, rozkazał polskim żołnierzom złożyć broń. 31 lipca rozpoczęły się aresztowania oficerów,  zwabianych w pułapki pod pretekstem rozmów. Polskich oficerów przetrzymywano w skandalicznych warunkach, w calch bez światła, możliwości ruchu, bez prycz, zmuszając do spania na gołej, betonowej posadzce. Albo w ziemiankach w polowym więzieniu na terenie wsi Trzebuska. Następnie wywieziono ich do Charkowa, gdzie w prowadzonych od września 1944 procesach byli po kolei skazywani na długie wyroki do sowieckich obozów pracy.

Jak przyjmowali swój los. Pozwolę sobie na cytat z ppor. Jerzego Polaczka:

Dnia 31 lipca, około 10, poszedłem do komendty na Kochanowskiego. Było bardziej pusto niż w dniach poprzednich.Rozmawiałem dłużej z mjr. Stasiewiczem o naszej sytuacji.Uważał , że nie pozostaje nam nic innego jak czekać i zachować honor, do końca. 

Postawa mjr. Stasiewicza nie była brawurą, ale wiernym wykonywaniem rozkazów władz polskiego państwa podziemnego. Wierność ta przez nikogo nie została doceniono. W obronie polskich sojuszników nie stanęły Wielka Brytania i Stany Zjednoczone. Ale też nie dość wstawiał się za nimi  Rząd Polski na Emigracji.

Dziś sprawa Lwowa nie budzi u większości z nas wielkich emocji. Nie pamiętamy Polski z tym miastem w granicach. I nie rozumiemy Polaków oddających życie za to, aby to miasto polskie pozostało. Ale trzeba kilka rzeczy wyraźnie powiedzieć o losach naszych rodaków z Kresów Wschodnich w czasie II wojny światowej. Podlegali oni wpierw grabieżom, wywózkom i morderstwom sowieckim, następnie - od czerwca 1941 roku - trafili pod okupację niemiecką. Zbrodni dokonywali na nich Ukraincy, którzy przeprowadzenie czystki etnicznej traktowali jako punkt wyjścia do stworzenia własnego państwa. A następnie, w początkach 1944, trafili znowu pod opiekuńcze skrzydła NKWD. Wobec tych Polaków Rząd RP w Londynie formułował rozkazy pozostania na Kresach i świadczenia o ich polskości. I oni, w ogromnej liczbie, to świadectwo dawali.

Dlatego wolne państwo polskie, mimo że Lwów nie jest już nasz,  jest winne pamięć jego wyzwolicielom, jak i wszystkim kresowym Polakom.

Reakcjonista nie pisze, aby kogokolwiek przekonać. Po prostu przekazuje swym przyszłym wspólnikom akta świętego sporu. (Mikołaj Gomez Davila)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura