Harcownik Harcownik
301
BLOG

Dementi primaaprilisowe

Harcownik Harcownik Polityka Obserwuj notkę 20

Notka dotycząca profesora Matczaka oczywiście byłą żartem primaaprilisowym.
Przepraszam wszystkich, którzy poczuli się urażeni, ale moje intencje były szlachetne. Nie chciałem nikomu sprawić przykrości. Bardziej chciałem dać Państwu do myślenia, dlaczego tak się stało, dlaczego Państwo uwierzyli?
Po pierwsze notka miała powstać w związku wypowiedzią syna profesora Matczaka, której  udzielił Kubie Wojewódzkiemu:
- Konsultowałeś ten tekst z ojcem?
- Powiedział, że zwrot literacki „Ch..j ci w dziąsło”, podobnie jak zwrot „spierdalaj”, nie jest zwrotem, który zniesławia. Nie jest też namową do czynienia tego panu prezesowi.


Ta wypowiedź dała mi do myślenia - czy tego rodzaju wypowiedzi, są równie akceptowalne przez osobę, która udziela takich porad prawnych, gdyby były zastosowane wobec tej osoby?
Bo skoro nie są akceptowane, to taka osoba jest hipokrytą. I to hipokrytą najgorszego rodzaju stosującym podwójne standardy. A prawnik nie powinien być hipokrytą.

To było podstawą do napisania notki opisującej odwrotną sytuację.

Tak się składa, że mamy dziś 1 marca dzień żartów. Przypomniało mi się, że kilka lat temu inny prawnik profesor Wojciech Sadurski (również teoretyk filozofii prawa) tu na salonie24 zażartował sobie ze znanego poety niezłomnego pisząc wiersz wychwalający prezesa i przypisał ten wiersz temu poecie. Lewicująca część Salonu24 była zachwycona tym żartem.  To był drugi powód do napisania tej notki.
Trzeci powód to sam profesor Matczak.  Nie mogłem napisać żartu, który byłby całkowicie niewiarygodny. Na przykład, że pan profesor Matczak na takie brzydkie słowa studenta zareagował powściągliwie, obrócił cała sprawę w żart, nie był mściwy i nie pałał chęcią odwetu. Bowiem nikt by chyba w taki żart nie uwierzył. Co potwierdzają komentarze.
Zatem żart musiał być wiarygodny i możecie mieć Państwo do mnie uzasadnione pretensje tylko o to, że był bardzo prawdopodobny. To nie ja (jakiś niszowy bloger Harcownik) sprawiłem, że państwo uwierzyliście w ten żart, tylko znając pana profesora Matczaka, znając jego publiczne wypowiedzi, udział w politycznych wystąpieniach uznaliście, że takie zachowanie profesora Matczaka jest wysoce prawdopodobne.  Ale to już nie moja wina.


Mimo to, cieszę się, że w tej hipotetycznej historii, uznali Państwo zachowanie studenta za niestosowne. Krytycznie ocenili też państwo zachowanie wykładowcy. Ale tu mogą być różne opinie. Pan Matczak dopuścił się kiedyś podobnego czynu wobec blogera Matka Kurka.
„Kiedyś mówiłeś ż twoja córka idzie na prawo do Wrocławia, prawda? Wyślę ten twój defekacyjny tekst moim kolegom z Wydziału i poproszę, żeby go omówili na zajęciach w Jej grupie jako przykład mowy nienawiści. Zobaczymy, jak będziesz piszczał, jak wróci do domu” (pisownia oryginalna) – napisał na Twitterze profesor prawa Marcin Matczak.


Historia niewiarygodna byłaby banalna a mnie zależało również na zwróceniu uwagi na dwa problemy. Pierwszy dotyczy tego, co wyprawia się na polskich uczelniach. Dyskryminuje się naukowców za poglądy, dopuszcza aktywistów politycznych, do propagowania swoich wątpliwych ideologii (nie tylko na UW).  A drugi problem dotyczy tego, jak niegdysiejsi obrońcy Konstytucji RP opowiadający się po stronie Koalicji Obywatelskiej, gotowi są w przypadku konfliktu polskiego prawa - Konstytucji RP z orzeczeniami UE przyznawać im pierwszeństwo, przed polską Konstytucją. Mieliśmy do czynienia z takimi przypadkami w tym środowisku. Są one popularne zwłaszcza wśród europosłów.
To są poważne problemy, budzą one emocje i jako takie mogą pobudzać do gwałtownych a nawet niecenzuralnych wypowiedzi. Ale czy na uczelniach takie zachowania mogą być usprawiedliwione?
Niestety dochodzi do takich wypadków na wykładach lub zajęciach zarówno ze strony studentów, jak i wykładowców. Spotkałem się na wykładach z prymitywną agitacją polityczną, deprecjonowaniem instytucji państwowych i to właśnie na wydziale prawa, Ale z drugiej strony są jeszcze wykładowcy, których mógłbym stawiać za wzór dyskusji, dialogu i partnerstwa naukowego – typ wykładowcy słuchającego, motywującego i dzielącego się wiedzą ze studentami. Wzór do naśladowania - autorytet wiedzy plus osobisty przykład.
Nie moja wina, że profesorowi Matczakowi sporo brakuje do ideału, że udziela kontrowersyjnych porad lub wpisów na swoim blogu, które zaprzeczają podstawowej etycznej zasadzie: nie czyń drugiemu, co tobie nie miłe.
To, dlatego mój żart okazał się tak bardzo wiarygodny.
Chciałbym się mylić w ocenie profesora Matczaka. Ale wątpliwości wobec jego osoby już istniały zanim wymyśliłem ten primaaprilisowy żart.
Nie ma się o co obrażać. Proszę przemyśleć kilka spraw. Nie skupiać się na didaskaliach, osobistych urazach, tylko na poważnych problemach dręczących nasze społeczeństwo, a takimi sprawami są: sprawa nadrzędności polskiej Konstytucji nad orzeczeniami TSUE, prawidłowa atmosfera naukowa na polskich uczelniach.  To może budzić emocje, ale to powinny być sprawy ponadpartyjne.
Gdybym ten żart napisał o profesorze Bralczyku, to każdy z czytelników uznałby go za zupełnie niewiarygodny, a więc słaby. Każdy skwitowałby go wzruszeniem ramion, a nie oburzeniem, wszak takie bzdury pisane zwłaszcza pierwszego kwietnia zaszkodzić profesorowi Bralczykowi nie mogą. Pewnie sam profesor Bralczyk by się z nich uśmiał.
Miejmy nadzieje, że profesor Matczak także jest osobą inteligentną i sympatyczną oraz człowiekiem, który potrafi śmiać się z żartów, choćby dotyczących jego własnej osoby i z porad jakich udziela własnemu synowi.

Harcownik
O mnie Harcownik

Grafika z akcji #GermanDeathCamps. fot. Tomasz Przechlewski / CC 2.0 Akcja SEAWOLF - konkretny wymiar pamięci.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka