Usłyszeliśmy niedawno o historycznym sukcesie negocjacyjnym Tuska, w którym tym razem Tusk nie stracił okazji, aby siedzieć cicho. Powiem szczerze, pierwszy raz widzę takiego negocjatora, który prowadzi negocjacje unikając rozmów. Udając własny cień, a najchętniej to schowałby się do szafy z powodu swojej „mocnej pozycji negocjacyjnej”. Wyszedłby zaś z niej dopiero na podpisanie dokumentów i wspólne zdjęcie.
Sukces okazał się niestety bardzo iluzoryczny i co najśmieszniejsze został zarżnięty, jak Cezar, przez partyjnych kolegów i koalicjantów podczas glosowania w Parlamencie Europejskim. Głosami posłów PO i PSL porozumienie zostało odrzucone a negocjacje Tuska okazały się bezowocne.
Na miejscu blogerki Rudeckiej Kalinowskiej spaliłbym się teraz ze wstydu:
Cyt.: „Kiedy Donald Tusk świetnie prowadzoną polską dyplomacją, pracą polskich negocjatorów i swoim własnym talentem politycznym, zdobywał pozycję jednego z najwybitniejszych polityków współczesnej Europy - toście z tym waszym zagrzewającym was do nienawiści wrzaskliwym wodzem, wyli, obrażali, pomniejszali, przeszkadzali, mimo, że mieliście świadomość, że po to rząd Tuska się stara, by Polskę umocnić i by Polacy korzyści odnieśli, bo jest taka chwila, taka okazja, która się już raczej dla Polski nie powtórzy.”
To se nevrati! W tym przypadku chyba sakramencka dewotka faktycznie miała rację! Walczył dla całej Polski, ale kasą już nie podzieli się ze wszystkimi.
A oto dalszy fragment wypowiedzi ulubionej suflerki premiera:
Cyt.: „Poraziły was te miliardy? Poraziły was - bo zobaczyliście ile z tego mogłoby być WASZE, PRYWATNIE WASZE, jak kiedyś się już zdarzyło, gdy naiwny Kazimierz Marcinkiewicz krzyczał swoje Yes! Yes! Yes! - ale nie będzie, bo nie zostanie zmarnowany na was już ani jeden eurocent i ani jeden polski grosz.
Nie włozyliście najmneijszego wysiłku, nie udzieliliście żadnego wsparcia , nie pomogliście w zdobyciu tych pieniedzy - więc sie od nich od....czepcie!
Sami te pieniądze dobrze zagospodarujemy.
Bez was!”
Każdy teraz chyba zrozumie, że wycieczka po kraju z wekslem bez pokrycia byłaby jeszcze większym kabaretem niż powrót Neville Chamberlaina po podpisaniu układu monachijskiego.
Że też nikogo nie zdziwił fakt, że Tusk zamierza pytać zwykłych ludzi o to, w co inwestować mityczne 300 mld? Myślałem, że w rządzie są sami fachowcy. Wybitni specjaliści od inwestycji w przyszłość. Jednak kiedy spojrzeć na kondycje ZUS, OFE czy funduszu drogowego, to chyba już nikt nie powinien mieć złudzeń, co do wysokich kwalifikacji owych „fachowców?.
Jak przepowiedziała Rudecka Kalinowska sami te miliardy zagospodarują miedzy sobą.
Jak miałyby wyglądać te rozmowy z Polakami wykonaniu Tuska ze swoim lemingowatym elektoratem?
Zapewne tak:
T: - Dzień dobry Panu! Mieszka Pan w tej miejscowości?
?: - Tak.
T: - Nie jest Pan w pracy?
?: - Nie mam pracy. Moje miejsce pracy zostało zniszczone przez urzędników – taki układ zamknięty.
T: - Oj, ... to się wytnie, … ale ja chciałem Pana właściwie się zapytać, w co zainwestować 300 mld, które tak sprawnie wynegocjowałem dla Polski w Brukseli?
?: - Niech pan zrobi przelew.
T: - Bankowy?
?: - Nie, … alkoholowy! Właśnie zabrakło mi kasy.
T: - Dobrze, dobrze, … ale wie Pan, na kogo zagłosować w przyszłych wyborach?
?: - Jasne królu złoty. Moje ty słońce. Dziękuję i idę wypić zdrowie sponsora!
T: - By żyło się lepiej.
Myślę, że byłby z tego naprawdę niezły serial propagandowy, taki sukces na miarę wizyt gospodarskich z epoki Gierka, pod warunkiem, że skrupulatnie wytnie się pytania o to, jak żyć.
Żyjemy w państwie rządzonym przez nieudaczników, których herszt sam przyznaje, bez najmniejszego zażenowania, że więcej czasu poświęca skórokopom i kibicowaniu niż polityce. To nie jest śmieszne. Zastanawiam się - może naprawdę Tusk jeszcze nie wie, że te 300 mld jego koledzy odrzucili w głosowaniu?
Ale to nie koniec farsy. Chciałbym zawiadomić Tuska i jego trupę cyrkowych klaunów, że spartolili kolejny pokazowy numer, który miał polegać na sprawnym wdrażaniu dyrektyw unijnych. Były ustawy, był szum medialny i deklaracje w reżimowych mediach.
A rezultat?
Rezultat jest taki, że Komisja Europejska wnosi kolejną skargę przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (Sprawa C-55/13).
Komisja Europejska żąda stwierdzenia, że nie przyjmując wszystkich przepisów ustawowych, wykonawczych i administracyjnych niezbędnych do wykonania art. 2 pkt 15, 16, 22, 34 i 35, art. 3 ust. 4 i 9, art. 6 ust.l- 3, art.7 ust.l i 3; art. 9 oraz art. 14 i art. 17-23; art. 10 i 11; art. 16; art. 26 ust.2 lit.c) drugie zdaniei nast. oraz lit.d) trzecie i czwarte zdanie; art. 26 ust.3; art. 27 ust.2; art. 29; art. 31; art. 36; art. 42 ust.1-4; art. 43 ust.l, 4 i 8; art. 44 oraz Załącznika I pkt. l i 2 dyrektywy 2009/73/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 13 lipca 2009 r. dotyczącej wspólnych zasad rynku wewnętrznego gazu ziemnego i uchylającej dyrektywę 2003/55/WE (1), i w każdym razie nie powiadamiając Komisji o takich przepisach, Rzeczpospolita Polska uchybiła zobowiązaniom ciążącym na niej na mocy art. 54 ust. 1 tejże dyrektywy; — nałożenie na Rzeczpospolitą Polskę zgodnie z art. 260 ust. 3 TFUE okresowej kary pieniężnej za uchybienie obowiązkowi poinformowania ośrodkach transpozycji dyrektywy 2009/73/WE o dziennej stawce w wysokości 88 819,20 EUR naliczanej od dnia ogłoszenia wyroku w niniejszej sprawie; — obciążenie Rzeczypospolitej Polskiej kosztami postępowania.
Zarzuty i główne argumenty:
Termin transpozycji dyrektywy 2009/73/CE upłynął w dniu 3 marca 2011.
Myślę, że po powrocie z Nigerii opalony król Donald słońce powinien z własnej kieszeni zapłacić za to, co przez kilka lat on i jego klauni przebrani za fachowców o wysokich kwalifikacjach i równie wysokich standardach moralnych tak dokumentnie spieprzyli.

Fot. Król słońce załatwiający polskie żywotne interesy w Nigerii
Inne tematy w dziale Polityka