Prokurator w polskim radio (program trzeci) powiedział, że prokuratura dysponuje dwoma zeznaniami świadków, które zaprzeczają temu, aby brzoza była ścięta już 5 kwietnia 2010 roku. Ponadto stwierdził, że prokuratura dysponuje badaniami teledetekcyjnymi, które także temu zaprzeczają.
Pomijam treść tych zeznań, bo wiele osób już je analizowało. Chętnie zobaczyłbym rekonstrukcję a raczej eksperyment, w którym śmieci zostają na miejscu a dorosły gość musi się chwycić koła samochodu, aby nie odlecieć. Myślę jednak, że nie starczy odwagi sprawdzić tego dogmatu, głoszonego przez wyznawców pancernej brzozy.
W ostatnich latach byliśmy światkami wielu kłamstw lub niedopowiedzeń urzędasów (dla lepszego kamuflażu zwanych "fachowcami"), którzy wielokrotnie wprowadzili opinie publiczna w błąd. Sądzę, że numer prokuratora z teledetekcją jest kolejnym tego przykładem. Domagam się wręcz przedstawienia tego dowodu, na który powołał się prokurator, a który jego zdaniem zaprzecza analizie naukowej prof. Ciszewskiego. Dla niewtajemniczonych teledetekcja to rodzaj badań wykonywanych z pewnej odległości (zdalnie) przy wykorzystaniu specjalistycznych sensorów (czujników). Badania teledetekcyjne można wykonywać z samolotów, przestrzeni kosmicznej lub z powierzchni ziemi. Metody teledetekcyjne dzielą się na aktywne i pasywne. W aktywnej teledetekcji sygnał jest wysłany z instrumentu, a po odbiciu od obiektu, odbierany i analizowany. Przykładami aktywnej teledetekcji jest aktywny radar, w którym wysyłane są mikrofale, lidar – w tym przypadku wysyłane jest światło, czy sodar lub sonar – wtedy wysyłane są fale akustyczne. Pasywnymi metodami teledetekcji są metody oparte na analizie sygnałów emitowanych przez obserwowany obiekt. Zdjęcie fotograficzne jest przykładem teledetekcji pasywnej. Terminu teledetekcja używa się zwykle przy pomiarach wykonywanych z pokładu satelitów czy też samolotów, ale dotyczy on także wszelkich innych pomiarów wykonywanych zdalnie.
Rozumiem, że badania na które powołuje się prokurator, przy użyciu teledetekcji przeprowadzone zostały przed 10 kwietnia 2010 roku. Biorę na poważnie dzisiejszą wypowiedź prokuratora i chyba nikt, kto posługuje się logiką nie przypuszcza nawet, aby badanie teledetekcyjne dowodzące, że brzoza nie została złamana przed dniem katastrofy samolotu Tu-154 zostało przeprowadzone na podstawie materiału powstałego wyłacznie po tejże katastrofie. To byłoby lata świetlne od parówki i puszki po piwie, czyli gadżetów, które przeciętny leming zakodował po wysłuchaniu referatu naukowego.
Chyba, że sygnały teledetekcyjne odebrane były z centrali sowieckiego wywiadu. To jest całkiem możliwe.
Powracając do kwestii prokuratora, który moim zdaniem blefuje, albo nie wie, na czym polega teledetekcja. Oczekuję, że przedstawi owe dowody, lub poda się do dymisji. Jak to się robi pokazał prof. Rońda, który dał się ponieść emocjom podczas wywiadu z reżimowym dziennikarzem z pokolenia na pokolenie okupującym polskie media. Prof. Rońda podał się do dymisji i zrezygnował z udziału w pracach zespołu parlamentarnego a jeszcze wcześniej sam przez nikogo nieprzymuszony powiedział w TV Trwam, na czym polegał jego bluff. Stanowisko prokuratora zobowiązuje… No niechby sobie, chociaż przestrzelił policzek, wzorem kolegi po fachu. Próżno jednak oczekiwać, że reżimowi dziennikarze zastosują te same standardy wobec osoby, która blefuje. Próżno oczekiwać oburzenia mediów, gdy brylują w nich dyspozycyjni dziennikarze.
Inne tematy w dziale Polityka