Harcownik Harcownik
294
BLOG

Uraz goleni - czyli: tak się bawi, tak się bawi, E L I T A !!!

Harcownik Harcownik Polityka Obserwuj notkę 8

Dla tych, którzy chcą aby było tak, jak było, pragnę  przywołać wspomnienie o pewnym prezydencie.  Wspomnienie to pokazuje nam, jak wyśrubowane były standardy moralne elity władzy.
Może przy okazji, wyjaśni się zagadka, skąd się wziął uraz goleni, którym tłumaczono nienaturalne i skandaliczne zachowanie prezydenta w pewnym miejscu, w którym powinno się przestrzegać kultury osobistej i zachować najwyższą powagę.

Wspomina były trener polskiej kadry Janusz Wójcik w książce "Wójt. Jedziemy z frajerami! Całe moje życie".

Cyt.: „Jako trener z polityką niewiele miałem wspólnego, cały czas jednak utrzymywałem kontakty z ludźmi z tak zwanej góry – ministrami, premierem, wicepremierem czy nawet prezydentem; bardzo często spotykałem się z Aleksandrem Kwaśniewskim i jego małżonką, szczególnie kiedy byłem selekcjonerem reprezentacji Polski. Wjeżdżaliśmy autokarem na teren pałacu prezydenckiego i byliśmy przyjmowani z honorami. Pan prezydent zresztą znakomicie znał się na futbolu. Kiedyś, gdy urządzał urodziny, powiedział:
– Rozegramy mecz, panowie. Tu, w pałacu prezydenckim!
Uroczystość była mocno zakrapiania, więc bawiliśmy się przednio. Prezydent wpadł na pomysł, żeby podczas meczu ktoś przygrywał na perkusji, która stała w sali kolumnowej. Posadził tam Marka Siwca i ten walił rytmicznie w talerze, żeby podkreślić tempo gry. A ja, jak zwykle pomysłowy, za każdym razem zamiast kopać piłkę do naprędce stworzonych bramek, celowałem w perkusję i jej operatora. I parę razy udało mi się Siwca ustrzelić. W pewnym momencie spierdolił się z krzesła, wpadł w bębny i talerze, robiąc taki huk, że chyba na drugim końcu Warszawy było to słychać!
Graliśmy w garniturach i krawatach, no i oczywiście w lakierkach. Ślizgaliśmy się nieprawdopodobnie na tej posadzce, co chwilę ktoś jęczał, bo przyrżnął zadem o marmur. Nikomu jednak nic się nie stało, bo wszyscy byli po spożyciu, a jak wiadomo, znieczulone ciało jest plastyczne i giętkie.
Już po meczu „zawodnicy” jak dzikie, spragnione stado koni ruszyli do wodopoju. I bawiliśmy się dalej. Świętowaliśmy urodziny wielkiego wodza do utraty tchu.
Aha, i najważniejsze: wygrała moja drużyna, ale to chyba oczywiste.”


No to jedziemy z frajerami.

image

Harcownik
O mnie Harcownik

Grafika z akcji #GermanDeathCamps. fot. Tomasz Przechlewski / CC 2.0 Akcja SEAWOLF - konkretny wymiar pamięci.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka