Tomasz Litewka Tomasz Litewka
60
BLOG

O antyutopijnym zniewoleniu słów kilka.

Tomasz Litewka Tomasz Litewka Polityka Obserwuj notkę 1


"Do przyszłości czy przeszłości, do czasów, w których myśl jest wolna, w których ludzie różnią się między sobą i nie żyją samotnie – do czasów, w których istnieje prawda, a tego co się stało nie można zmienić."

    25 czerwca, 105 lat temu w Motihari, zacofanym Indyjskim mieście przyszedł na świat George Orwell. Jego prawdziwe nazwisko to Eric Arthur Blair, jednakże od 1932 roku działał pod literackim pseudonimem. Miejsce w historii znalazł dzięki dziełom takim jak "Rok 1984", "Folwark Zwierzęcy" jak i pokaźnemu zbiorowi esejów. O tej postaci tym bardziej warto przypominać dziś dzień, gdyż sposób w jaki przedstawił system kontroli obywatela przez państwo, jest nie tylko przerażający, ale sprawia, że człowiek zadaje sobie pytanie, jak daleko nam do takiej wizji?. Alternatywna, historyczna antyutopia, którą ukazał w "Roku 1984" , jest o tyle niesamowita, że po 60 latach od napisania dzieła, przedstawione w niej realia, są dzisiaj bliskie aby przerodzić się w rzeczywistość. Orwell opisywał społeczeństwo w państwie komunistycznym, gdzie jakakolwiek wolność, własna inicjatywa były wypleniane, a miejsce wypełniało całkowite oddanie Wielkiemu Bratu i Partii. Prawda nie istniała. Istniało za to Ministerstwo Prawdy, które manipulowało wszystkimi informacjami, fałszowało przeszłość, zmieniając ją tak, by była dla Partii odpowiednia. "Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość; kto rządzi teraźniejszością, w tego rękach jest przeszłość". Wszyscy ludzie, byli dzień w dzień, noc w noc, kontrolowani, a wszelka nieposłuszność była surowo karana. Co więcej, nawet niepoprawne myślenie, nazywane myślozbornią, kończyło się karą. "Myślozbrodnia nie pociąga za sobą kary śmierci: myślozbrodnia JEST śmiercią" - słowa Winstona, głównego bohatera, w sposób znakomity ukazują, maksymalnie możliwe zniewolenie ludzkości. Człowiek był przez partię pozbawiony własnego swobodnego myślenia i wyrażania opinii. Miejsce błyskotliwości, ponadprzeciętności, zastępowała szara otchłań jednorodności, która każdego musiała pochłonąć i zatracić. Warto zadać sobie pytanie, jak opisywane przez Orwella wydarzenia, rzucają światło na mechanizmy kierujące dzisiejszymi państwami?

     Rządy niektórych państw starają się zdobyć jak największą możliwą władzę, nad przeciętnym obywatelem. Powszechnie wiadome jest, iż na Wyspach Brytyjskich, władze bardzo chętnie korzystają z kamer przemysłowych. Przeciętny obywatel, w Londynie, jest nagrywany blisko 300 razy każdego dnia. Może i nie ma w tym nic złego, w końcu to dla naszego dobra... tak przynajmniej twierdzą. Lecz, czy kamera na każdym rogu, śledząca praktycznie każdy Twój ruch, jest protektoratem bezpieczeństwa? Pomysł władz w Middlesbrough, sięgnął już absurdu. Kamery nie tylko obserwują, lecz także mówią. Zupełnie jak teleekrany z Orwellowskiej powieści. W Anglii, taki stan rzeczy jest tolerowany, gdyż tam zjawisko to istnieje już od pewnego czasu, a społeczeństwo przyzwyczaiło i pogodziło się z taką sytuacją. Oczami wyobraźni widzę protesty Polskiego społeczeństwa, na myśl wprowadzenie takiego rozwiązania w jednym z miast nad Wisłą. Być może niechęć do wszelkiej kontroli, nadzoru wynika z naszej historii. Polacy między innymi podczas zaborów, w okresie miedzy wojennym, czy w czasach PRL-u, byli pieczołowicie kontrolowani i poddawani represjom. Nic więc dziwnego, że powszechny monitoring, spotka się ze sprzeciwem społecznym. Z jednej strony jest to poprawa bezpieczeństwa, oraz możliwość wykrywania przestępstw, z drugiej, jest to naruszenie prywatności osobistej, oraz możliwość śledzenia. Czy warto rezygnować ze swobód, praw, na rzecz rzekomego zwiększenia bezpieczeństwa?

    Rząd w Szwecji opowiada się za reformą, mającą na celu, kontrolowanie wszystkich międzynarodowych rozmów telefonicznych, jak i komunikację internetową swoich obywateli. Powodem tych zmian ma być postęp techniczny który prowadzi do digitalizacji komunikacji. Obywatele protestują przeciwko planowanym kontrolom na forach dyskusyjnych, blogach, komunikatorach, czyli wszędzie tam, gdzie dochodzi do komunikacji, wymiany zdań w internecie. Co więcej, istniejący już system numerów ewidencyjnych ludności, daje sporo do myślenia. Każdy obywatel otrzymuje unikalny numer ewidencyjny, dzięki któremu urzędy, a także banki i ubezpieczyciele mogą się dowiedzieć praktycznie wszystkiego o swoich klientach. Po wprowadzeniu do komputera danego numeru, wyskakuje całe zapisane życie danej osoby, poczynając od historii chorób,  poprzez wpisy w biurze informacji kredytowej, a na rejestrze karnym kończąc. Taki system "przejrzystego obywatela", czyli obywatela kontrolowanego jest dalece akceptowany przez większość społeczeństwa. Szwecja podobnie jak Anglia, nie miała w swojej historii, negatywnych doświadczeń z kontrolą i zwierzchnością. Jak zawsze, wśród minusów, są także i plusy. Taki system ułatwia codzienne życie. W banku, w szpitalu, wystarczy podać swój numer ewidencyjny, przez co nie musimy wypełniać druków i formularzy. Jednak ponownie nasuwa się pytanie, czy ma to sens? Czy można i czy warto poświęcić własną prywatność, a nawet wolność na rzecz wygody i ułatwień.

    Dobrze prowadzona polityka kontrolowanego strachu, pozwala wykorzystywać społeczeństwo, odbierając im ich prawa, tłumacząc to walką z terroryzmem, czy kwestią bezpieczeństwa. Czy państwo może zmieniać granice wolności, wedle własnego zdania? Jak widać może i na domiar złego ma na to błogosławieństwo otumanionego społeczeństwa.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka