Moje wrażenia z wczorajszego wieczoru

Awantura u Kraśki była do przewidzenia i niewiele osób to zapewne oglądało. A i z tych co oglądali niewielu pewnie rozumiało o co komu chodzi. Tak więc ta dyskusja nie ma najmniejszego znaczenia dla ewentualnej zmiany poglądów w którąkolwiek stronę. Trzeba wziąć poprawkę na fakt że my, piszący tu, wiemy o katastrofie ponadprzeciętnie wiele, podczas gdy statystyczny widz prawie nic i w dodatku nawet ta niewielka ilość wiedzy pochodzi głównie z propagandy. Dlatego, jeszcze raz powtórzę, kłótnia w studiu nie miała żadnego znaczenia. Głównym aktorem wczorajszego wieczoru był obraz. Tu film pani Anity jest niekwestionowanym zwycięzcą. Wiem bo jego działanie na przeciętnego widza miałem już okazję śledzić, po emisji w TV Puls. Dlatego zresztą GW i podobne jej organy propagandy, wpadły w histerię. 

Ale jest jak zwykle łyżka dziegciu! To profesor Rońda. Jeśli po latach intensywnej propagandy, w TV w prime time pojawia się szansa na pokazanie obrazu, pokazującego całą nędzę oficjalnej propagandy i większe jej kłamstwa, a do tego w studiu ma odbyć się dyskusja, w środowisku które jest tym zainteresowane, ( myślę o ZP) wydawało by się naturalne, odbywa się burza mózgów. 
Jak wykorzystać maksymalnie tę szansę? Podczas niej osoba mająca być przedstawicielem, czy rzecznikiem filmu Anity Gargas zostaje wyposażona w ścisłe instrukcje, co mówić, na czym skupić uwagę widza, jakie są słabe punkty przeciwnika ( że będzie to Artymowicz wiedzieli wcześniej). Tak być powinno, bo idzie tu o przekonanie jak największej ilości osób, a nie głoszenie prawdy!!! 
Niestety myślenie " za mną prawda stoi" zwyciężyło i profesor Rońda pochwalił się tajnym dokumentem od tajnych służb, który jest tak tajny, że o nim nic nie można powiedzieć, bo jest tajny.
Taki dominujący obraz wyniosłem z występu Profesora. To był błąd. To było ostatnie miejsce w którym się o takich sprawach powinno informować.
W każdym społeczeństwie jest jakiś margines ludzi wierzących w UFO, czy światowy spisek i one zapewne z wypiekami na twarzach chłonęły tę informację. Na przeciętnym widzu, tym od "Tańca z Gwiazdami", takie informacje mogły odnieś skutek odwrotny od oczekiwanego. Ja wiem że głosiciel prawdy ma potrzebę by ją wykrzyczeć, ale w tym wypadku powinno zwyciężyć wyrafinowanie i zimna kalkulacja. 

No i jeszcze jedno. Profesor nie potrafi mówić prosto, jasnymi krótkimi komunikatami. Niestety, my z przekazu "jak walnęło to się urwało" możemy się śmiać, ale taki przekaz właśnie trafia do widzów!!!