- To w miarę jasne, że właściwym miejscem dla pianki do golenia nie są księżowskie kolana – pisze Szymon Hołownia w najnowszym „Wprost”, odnosząc się do otrzęsin w salezjański gimnazjum, gdzie dzieci miały dotknąć nosem pianki do golenia, znajdującej się na kolanach księdza. Jego zdaniem za całą zabawą nie kryły się złe intencje. - Zabrakło jednak rozsądku, który podpowiedziałby dorosłym, że nawet na czymś z założenia tak idiotycznym jak otrzęsiny warto szukać zabaw innych niż te, które eksploatują klucz poniżenia i dominacji – dodaje publicysta.
Zdaniem Hołowni, ksiądz biorący udział w zabawie, powinien przeprosić „za brak wyczucia i rozwagi”. Śmieszne natomiast wydaje mu się to, że „poważni dziennikarze urządzają wokół kolan księdza wielkie debaty, przejęci, jakby zdobywali właśnie (bez tlenu) szczyty śledczego dziennikarstwa.” Publicysta zauważa w tym zachowaniu inny problem. - Przy okazji zanieczyszczają (…) swoimi lepkimi skojarzeniami połacie dziecięcej wyobraźni. Uczniom (i, jak widać, nauczycielom, którzy powinni być bardziej przezorni, a nie byli) przez myśl bowiem prawdopodobnie nie przeszło, że niemądrą acz niewinną zabawę ktoś wpisze w kontekst nadużyć seksualnych – ocenia krytycznie postawę dziennikarzy.
W przekonaniu autora dzieciakom, które jeszcze kilka tygodni temu miały w pamięci otrzęsinowe szaleństwo, wszczepiono „gen nieufności, który każe im się odtąd zastanawiać, czy każdy człowiek, który się do nich po prostu uśmiecha, nie chce ich przypadkiem niecnie wykorzystać”. Hołownia krytycznie ocenia medialną burzę wokół sprawy gimnazjalnych otrzęsin w Lubinie. - Media „jadą” dziś po niefrasobliwym księdzu, a same popełniają ten sam co on błąd. Nie biorą odpowiedzialności za tych, którym podobno służą – stwierdza.
Cały felieton we „Wprost”
Inne tematy w dziale Polityka