1. słowa byłego prezydenta padły w czwartkowym wydaniu niemieckiej edycji "Vanity Fair".
2. W piątek DZIENNIK na pierwszej stronie poinformował o wypowiedzi Aleksandra Kwaśniewskiego.
A. Wówczas były prezydent zarzucił nam manipulację. "Sens całej wypowiedzi jest odmienny, cytowane zdania są wyrwane z kontekstu, przytaczane jedynie w części, nie całości" - oświadczył w specjalnym komunikacie.
3. Zleciliśmy więc tłumaczenie wywiadu w niezależnym biurze translatorskim. I następnego dnia opublikowaliśmy pełne tłumaczenie.
B. Wówczas były prezydent nabrał wody w usta, a na niedzielnej konwencji LiD zbagatelizował problem.
C. Wczoraj zmienił strategię. Rano w wywiadzie dla TVN 24 winą obarczył nie polskich, ale niemieckich dziennikarzy. "To, co mi jest przypisane, to jest pytanie dziennikarza" - oświadczył w wywiadzie dla Katarzyny Kolendy-Zaleskiej.
D. "A autoryzację, której właściwie nie było, miał robić mój współpracownik, który miał kłopoty osobiste" - dodał w rozmowie z Kolendą-Zaleską.
4. Jednak redaktor naczelny "Vanity Fair" Ulf Posechardt, z którym rozmawialiśmy, zapewnia, że sugestie, by Niemcy usztywniły kurs wobec Polski, padły z ust Kwaśniewskiego. "Wszystko odbyło się zgodnie z naszymi regułami.
5. Wysłaliśmy do biura Kwaśniewskiego tekst do publikacji i po otrzymaniu autoryzacji opublikowaliśmy rozmowę w 100 procentach bez żadnej zmiany. Nie było też specjalnego pośpiechu, a rozmowa odbyła się w warszawskim biurze prezydenta. Nie podano alkoholu" – mówi DZIENNIKOWI Ulf Posechardt. I dodaje: "Na wszelki wypadek zachowałem całą korespondencję elektroniczną z polskim politykiem".
E. Nieoczekiwanie po południu były prezydent zmienił nagle zdanie. I oświadczył: "Wszystkich w Polsce i w Niemczech, którzy poczuli się zaskoczeni, skonfundowani i urażeni tymi sformułowaniami, przepraszam".
krętactwa zebrane - na podstawie artykułu z Dziennika
Kwaśniewski wreszcie przeprosił za wywiad
Inne tematy w dziale Polityka