Wczoraj, pchany obawą przed śmiercią, lękiem o zdrowie lub szaleństwem, o które podejrzewa mnie Polfic, dałem się zaszczepić.
Od godziny 9.18 02.03.2021 r. w moich żyłach krąży AstraZeneca. I nic.
Nie odbieram fal radiowych. Nie słyszę głosów. Nie świecę w nocy.
Tylko ręka w miejscu zaszczepienia symbolicznie pobolewa.
Może dopiero po drugiej dawce zmutuję lub ulegnę eksterminacji?
Wszystkim dużo zdrowia życzę.