Miałam zamiar nie pisać o dzisiejszym parteitagu.
Ale oglądając fragmenty tego festiwalu nienawiści, ten wrzaskiliwo - piskliwy, histeryczny głos niezborną dykcją podgrzewający wiernych zaślepieńców snujących marzenia o karierze partyjnej u boku Wodza, zastraszający outsiderow , wsparty świeżo nabytym, chociaż niewidocznym pistoletem – przywołał nieodparte skojarzenia z innymi histerycznymi wrzaskami, znanymi z filmów, o których myślałam, że są tylko utrwaloną na taśmie filmowej przeszłością.
Zapewne nie tylko ja wpadłam w ciąg najprostszych, nasuwających się skojarzeń, skoro życzliwy Kaczyńskim politolog Marek Migalski coś tam bąka o „długim marszu” – niechcący zapewne wywołując reminiscencje z Mao Tse Tungiem, czy jak dziś się pisze Mao Dze Dongiem.
Czytający z telepromptera, sprytnie umieszczonego pod szklanym blatem mównicy Wódz zadbał nawet o taki drobiazg, by wyznawcom zaimponować „mówieniem przez blisko godzinę bez pomocy kartki”.
Stek insynuacji i oszczerstw, pustych oskarżeń i brudnej obrzydliwej retoryki płynący z mównicy miał dowodzić wyłącznie jednego: siły!
Siły Wielkiego Przywódcy Wielkiej Partii, która nawet jeśli dziś nie jest u władzy, po tę władzę sięgnie przy najbliższej okazji.
Więc niech zasłuchana rzesza wiernych wyznawców nie traci nadziei na powstanie przyszłej Wielkiej Rzeszy, w której każdy z siedzących na sali, jeśli tylko okaże wierność Wodzowi zajmie należne mu miejsce. Doskonale płatne i pełne splendoru miejsce przynależne rasie panów. A naród jeśli okaże posłuszeństwo i wolę podporządkowania się wielkiej, choć bliżej nieokreślonej idei przyświecającej Wielkiej Wizji Wodza – ma szansę stać się narodem rządzonym przez Prawych i Sprawiedliwych. By spełnił się Wielki Sen potrzeba tylko dokooptować trochę inteligencji, trochę młodzieży pozyskać poprzez odpowiednie działania w internecie – i mogą stać się ciałem słowa Jacka Kurskiego z innego, wcześniejszego zjazdu o należnym, satysfakcjonującym miejscu dla każdego członka partii i władzy, władzy, władzy nad ciemnym ludem!
Patrzyłam dziś na tego sprzedawcę zgniłych bananów, który z braku możliwości zachwalania własnego towaru, krzykliwie zohydza dobry towar konkurencji – i czułam obrzydzenie pomieszane z politowaniem.
Obrzydzenie wynikające z nachalnych skojarzeń z nieprzynoszącymi mówcy splendoru poprzednikami, wrzeszczącymi niemal identycznym językiem, z taką samą, pełną nienawiści retoryką, te same puste, pełne wściekłości i nienawiści hasła.
I politowanie dla małego, nadętego karierowicza, prymitywnego dzierżymordy, bojącego się demokratycznej dyskusji we własnych szeregach, który tam, w tej sali był w samym sercu jedynej rzeczywistości, w jakiej się potrafi odnaleźć. Świat poza ta salą jest mu nieznany i niezrozumiały. Polska i Polacy jawią mu się jako bezkształtna masa, którą można dowolnie sterować, jeśli tylko ma się po temu odpowiednie narzędzia – stąd to otwarte przyznanie się, że wystarczy tylko nieco manipulacji by pozyskać dodatkowe głosy i zwiększyć elektorat.
Patrzę na ten „wybryk natury” – przegranego szefa opuszczonej przez wartościowych ludzi partii, której rządy naród odrzucił. Człowieka, który do dziś nie przyjął tego faktu do wiadomości i prowadzi z uporem kampanię wyborczą, choć już dawno „po ptokach”. Przegrał, poniósł najbardziej spektakularną klęskę po 1989 roku, jaką poniosło jakiekolwiek ugrupowanie polityczne, porównywalną jedynie do klęski SLD.
Szok, z którego najwidoczniej nie może się otrząsnąć, który nie pozwala mu przyjąć do wiadomości rozmiarów pogromu, jaki zafundowało mu polskie społeczeństwo – nie pozwala mu także dostrzec przyczyn tej klęski. Tego, że styl jego wystąpień, ta marna replika Gomułki wymieszanego z Mussolinim, retoryka będąca popłuczynami po jeszcze gorszych wzorcach z historii, język, kiepska,peerlowska polszczyzna przepojona sloganami o komunistycznym rodowodzie, kłamstwo kryjące zwyczajną, prymitywną pazerność, insynuacje, obrażanie różnych środowisk – to właśnie bezpośrednie przyczyny odrzucenia go przez Polaków.
Patrzę z obrzydzeniem i politowaniem na tego krzykliwego sprzedawcę zgniłych bananów i myślę nie bez satysfakcji, że dobrze być cząstką społeczeństwa, które umie dokonać dobrego wyboru.
Cząstką społeczeństwa, które z tą salą i siedzącym tam tłumkiem nie ma nic wspólnego i może patrzeć na to co tam się dzieje jak na jeszcze jeden film dotyczący, na szczęście, już tylko cieni przeszłości.
.
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka