Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska
56
BLOG

Miałkość, czyli brawo Ufka!

Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska Polityka Obserwuj notkę 26
 

Jednym niedopowiedzianym, zawieszonym w powietrzu znakiem zapytania, wyrazem twarzy pomiędzy zażenowaniem a wątpliwością i zgorszeniem – jednym niedokończonym pytaniem drobnej, niepozornej kobiety przekłuty został rozdęty balon samozadowolenia.

Cały program poszedł się „bujać”

Wszyscy jego uczestnicy udający coś, prezentujący coś, grający jakieś nieswoje role, wypełniający jakieś zadanie i starannie pod natłokiem słów skrywający istotę i sens swojego publicznego występu – wyszli po prostu na ....

 

Oceniając po kolei – Jan Pospieszalski, z pomysłem na promowanie „trzeciej strony płota”, która jakoś dziwnie korzenie zapuszcza po zdecydowanie jednej z dwu znanych nam stron rzeczonego płota – wypadł trochę jak skrzyżowanie Kuby Wojewódzkiego z  Joanną Ja Tu Zadaję Pytania Lichocką i Elżbietą Jaworowicz, która przynajmniej pokazuje starannie wystudiowane  ułożenie ładnych nóg. Pan Jan zamiast nóg prezentował  buńczuczną energię, prężył muskuły i głos, panicznie dbając o czas...czas... czas, z którego sam ograbił i siebie i uczestników „Warto rozmawiać” jakimś ni w pięć ni w dziewięć filmikiem, który zapewne jego zdaniem, miał działać na odbiorcę podprogowo, pokazując, jak to obecnie w tej naszej Polsce jest źle i zderzając to „źle” z pełnym nadziei „Polska XXI”

 

Grzeczne i kulturalnie zadawane pytania młodych blogerów Salonu 24, więcej zawierały atencji do szanownych rozmówców niż prezentowały stanowisko młodych ludzi do polityki i polityków w szczególności. Ich obecność w programie miała zapewne wykazać reakcję i stosunek młodego pokolenia Polaków do propozycji, jakie właśnie do nich ponoć kieruje portal „Polska XXI” ze świeżo dostrzegającymi istnienie młodych ludzi i ich znaczenie w polityce – twórcami tego portalu. Świeżo, czyli po wielu latach czynnego uprawiania polityki, dopiero teraz zdającymi sobie sprawę ze znaczenia narzędzia jakim posługuje się młode pokolenie Polski – czyli Internetu.  

Uświadomienie to wszakże nie przekłada się w najmniejszym stopniu na zrozumienie czym jest Internet dla pokolenia wyrosłego z klawiaturą pod palcami i monitorem przed sobą. Uświadomienie owo ogranicza się do postrzegania wyłącznie tej zewnętrzności, owej klawiatury i monitora – bez możliwości przeniknięcia głębiej. W świat pozornie tylko wirtualny i bez związku z rzeczywistością. O kształtowaniu tej rzeczywistości poprzez Internet – starsi panowie zdają się wiedzieć tyle, że wydaje im się ona podobna do wynajętej sali kinowej czy teatralnej na kolejne spotkanie przedwyborcze, gdzie komunikacja między sceną, na której są usadzeni a widownią ogranicza się do podawanych kartek z pytaniami, lub w najlepszym przypadku do wysłuchania pytania z podsuniętego i natychmiast zabranego mikrofonu – co w żargonie politycznym zwykło się nazywać ożywioną, albo wręcz burzliwą ( decyduje ilość braw po udzieleniu odpowiedzi) – dyskusją.

 

Coś jednak bohaterowie programu, politycy zaprzeczający własnej polityczności, czuli, że jest nie tak. Coś w ich słowach, uśmiechach, ułożeniu ciała w pozach sztucznego luzu i nadmiernym wychyleniu się w gotowości do wysłuchania pytań – było nieprawdziwego, sztucznego. Powtarzali to co można przeczytać na portalu, a raczej w gazecie internetowej, jaką jest „Polska XXI”, zapewniali o tym co już zostało powiedziane, nadrabiali miną wtrącając jakby mimochodem słówka z języka inernautów i...byli tym samym czym byli zawsze. Czym są polscy politycy w znakomitej swojej większości. Ludźmi skupionymi na sobie. Na swoich pomysłach, roli, znaczeniu, swoim pojmowaniu świata, Polski i polityki. Bez związku ze słuchaczami, widzami, społeczeństwem.

Byli dającymi posłuch i udzielającymi odpowiedzi. Ex cathedra. 

Pojęcie interaktywnego kontaktu z odbiorcą idei, pomysłów, propozycji dyskusji, zawierające w sobie potrzebę sporu bezpośredniego, zwarcia, rozmowy, zejścia z piedestału własnych dokonań w przeszłości, rezygnacji z poczucia wyjątkowej pozycji w hierarchii społecznej, zarzucenia roli uprzywilejowanych wybrańców – słowem zaprzestania bycia politykiem w dotychczasowym rozumieniu tego znaczenia, rozumieniu jakie sobie sami politycy nadali – okazało się niemożliwe. I nawet nieco przerażające - sądząc po reakcji na kilka słów jednej drobnej i niepozornej kobiety. Słów, które więcej mówią o tym czym jest i czym będzie uprawianie polityki, jakie są i będą stawiane przed politykami wymagania i jakie muszą spełniać warunki by w polityce zaistnieć.

Bez nich najwartościowsze nawet idee, mielone na miałki pył – rozwieje po każdym programie następujący po nim zwyczajny blok reklamowy.

Panowie – czas zejść ze sceny, czas zacząć zaglądać „pod kreskę” i tam znaczyć swoją obecność!

Że trudne? A kto powiedział, że zawsze macie mieć łatwo?

Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska   Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/     "Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi". /Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/   &amp

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (26)

Inne tematy w dziale Polityka