Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska
43
BLOG

Absurd - cd.

Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska Polityka Obserwuj notkę 9

Nie było mnie kilka dni i się porobiło, że hej!

 

Prezydent

– nieustająco stara się dawać dowody swojego wszechstronnego wykształcenia i chociaż nie jest w stanie spamiętać nazwiska obdarowanego polskim obywatelstwem piłkarza, który miał mu popularność podupadającą w narodzie nieco podźwignąć, bodaj o jakieś 2 % - to daje popis znajomości dogłębnej sędziowania futbolu. Pal licho tego wcześniejszego Benhałera, a teraz tego Perejro, pal licho emocje, pal licho nawet charakterystyczną niemożność pojęcia w jaki sposób należy trzymać kibicowski szalik i dlaczego nie napisem „Polska” do siebie – ale te namaszczone słowa o wierze w karne dyktowane w 93-ej minucie meczu...no wprost cymesik!

I to w loży prezydenta Austrii, jako zaproszona głowa państwa. Nie mówi nasz specjalista od małp w czerwonym o rozczarowaniu wynikiem, o doznanym zawodzie – nie. On kwestionuje zasadność decyzji sędziowskiej.

Ot, kolejny raz nasz profesor prawa w wydaniu PiSowskim, kwestionuje , tym razem na arenie międzynarodowej suwerenne decyzje niezależnych, suwerennych arbitrów i sędziów.

Co on ma w tej swojej głowie takiego, że „wie lepiej”, a wiedzę wynosi wyłącznie z własnych przekonań i dziwnego, by nie rzec magalomańskiego, poczucia wyższości?

Wie lepiej niż polski sąd – więc do wyroku nie zamierza się stosować, dopiero przymuszony przez komornika realizuje sądowy nakaz.

Wie lepiej niż dokumenty, sądy i historia, niż świadectwa ludzi, że Wałęsa to Bolek.

Wie lepiej, on, który internowanie spędził w szpitalu ( ciekawe, jaka to była wtedy choroba?), kto jest bohaterem opozycji i że z pewnością jest nim jego brat, którego bezpieka nie internowała, w ogóle nie ruszyła ( ciekawe także – dlaczego?).

Wie lepiej, że karny był podyktowany nieprawidłowo – bo on w prawidłowość tej decyzji nie wierzy. Bo nie tak mu powiedziano, że będzie. Przecież nie po to do Austrii jechał.

On wie lepiej – a naród się serdecznie śmieje.

 

Irlandia

-odrzuciła w referendum ratyfikację Traktatu Lizbońskiego.

No i podniósł się jeden wielki krzyk. Jedni krzyczą, ze rozpacz, tragedia, dramat dla Unii Europejskiej. Inni wpadają w histeryczno-religijny ton bełkotliwych podziękowań za ocalenie Polski przed tym straszliwym gułagiem w jakim przyszłoby nam żyć, gdyby traktat przeszedł. Feeria chamstwa i głupoty na blogu Ernesta Skalskiego, tłumaczącemu jak dzieciom, cierpliwie, metodycznie ideę Unii Europejskiej – już tylko śmieszy i budzi politowanie.

http://obserwator.salon24.pl/79302,index.html

Nie zauważa się, że mamy do czynienia ze zwycięstwem wspaniałej, demokratycznej idei Unii Europejskiej, w której to, co nie spodoba się najmniejszej jej cząstce, nie może być uznane za obowiązujące wszystkich prawo.

Pomijam fakt, że po prostu nadal mamy to co mamy i jesteśmy tam, gdzie jesteśmy.

Pomijam fakt ile zyskujemy a ile tracimy na irlandzkim „nie”.

Istotne jest to, że procedura dogadywania się co do przyszłego kształtu wspólnego bytu, jakim ma być nasza wspólna Europa – rozpoczyna się od nowa.

I to właśnie jest fantastyczne w tej naszej odmiennej od niewielu lat rzeczywistości, że bierzemy w tym udział, że możemy o tym decydować, wpływać na wspólną przyszłość, że jesteśmy wolnym i suwerennym państwem współdecydującym o wspólnym losie.

Ograniczonym własną ciasnotą horyzontów skrajnym euroentuzjastom i skrajnym eurosceptykom - wpadającym w lamenty lub tony pompatyczno-bzdurnej satysfakcji , którzy wiedzą lepiej – mówię: ludzie, popatrzcie wokół siebie – naród się z was serdecznie śmieje.

 

Profesor Sadurski

-  znakomita w pomyśle, formie i stylu recenzja książki Wildsteina.

http://wojciechsadurski.salon24.pl/79297,index.html

Komentarze pod tym tekstem przyprawiają o paroksyzmy serdecznego śmiechu.

Te napuszone pańcie gotowe przyłożyć torebeczką albo i parasolką w obronie swojego Bronusia – odnajdujące się doskonale z własnym gustem, inteligencją i wiedzą w czymś, co tak nieprzeparcie kojarzy się, odnajduje analogię z:

„Słońce zachodziło niespokojnie tego wieczora, śląc ostatnie spojrzenie swych promieni na stary bór litewski, który tonął cały w odblaskach mgły złocistej, silnej, wciągając w siebie jej bezmiar tęsknoty wprost dziewiczej”

Ta kpina ze stylu, parodia Mniszkówny – to pierwsze zdanie z „Na ustach grzechu” Magdaleny Samozwaniec.

Okazuje się, że to samo może stać się w oczach niektórych literaturą serio, mało, literaturą na miarę „Wesela”

Czytając komentarze rozpaczliwie poszukujących własnej inteligencji, własnej warstwy oświeconych, historii pisanej na własny użytek i z tą prawdziwą niemającej nic wspólnego – zabawnie czyni się spostrzeżenie, że komentatorzy wiedzą lepiej. I na nic głosy rozsądku  paru mądrych ludzi – ci, którzy zapadli się w jakieś bajorko i jak stadko flamingów-czerwonaków w polskim ZOO – z dziobami zanurzonymi w tym samym szlamie, przeżuwają stale ten sam pokarm – nie są już w stanie unieść głów, ani tym bardziej zerwać się do lotu.

Oni wiedzą lepiej – a my się serdecznie śmiejemy.

 

    

Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska   Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/     "Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi". /Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/   &amp

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka