1982. 1992. 2008.
Te trzy daty wyznaczają punkty kulminacyjne niszczenia Lecha Wałęsy za pomocą SB. Pierwsze , przynajmniej oficjalnie, odbyło się z udziałem i z inspiracji innych ludzi.
Drugie od pozostałych różniło to, że nie były w nie, przynajmniej w sposób widoczny, zaangażowane instytucje państwa.
Wszystkie łączyło to samo – SB. Jej metody, jej akta, jej fałszowanie rzeczywistości, które dziś, po tylu latach, jak złowrogi chichot historii, traktowane są z pełną wiarygodnością, a sami esbecy jako wzorce prawdomówności.
Dziś w majestacie Rzeczypospolitej Polskiej, wolnego państwa, którego ikoną stał się robotnik-prezydent – ludzie wyznaczeni do rzetelnych badań, dowolnie manipulując esbecką prawdą zawartą w archiwach IPN – jednym przyznają prawo do zasłaniania własnej przeszłości „niepełną dokumentacją” i „sfałszowanymi lojalkami” – innym tego prawa odmawiają , na „dowód prawdy” przytaczając jakieś ksera i pozwalając sobie na publicystyczne komentarze i wzięte z wytycznych politycznych interpretacje.
Odrażające działania „w imię prawdy”. Odrażające, zwłaszcza, ze przez ostatnie lata ukrywano w zbiorze zastrzeżonym IPN dokumenty wielu ludzi, tak by korzystający z kadłubkowej ustawy lustracyjnej dziennikarze i naukowcy nie mogli do nich dotrzeć.
Zabezpieczano interes wielu osób poprzez oddanie decyzyjności, o zakresie i terminie badań archiwum w ręce prezesa IPN.
Odrażające, ponieważ nie ma dostępu także do zbioru utajnionego, w którym znajduje się dokumentacja dotycząca nazwisk ubeków i esbekow – oficerów prowadzących z wykazami ich TW.
Odrażające także dlatego, że z woli politycznej braci Kaczyńskich nie doszło do pełnego otwarcia archiwów IPN.
Każda wybiórczość jest manipulacją. Każde posłużenie się półprawdą jest kłamstwem. Każde użycie materiałów nieoryginalnych tylko kserokopii jest nadużyciem podjętym celowo z konkretnym zamiarem.
Odrażające jest czynienie tego za państwowe pieniądze i pod szyldem państwowej instytucji.
Opublikowana w 1982 „rozmowa z bratem” jest dokładnie tym samym czym jest książka panów „naukowców”.
Wtedy chciano przeszkodzić w nadaniu Lechowi Wałęsie Pokojowej Nagrody Nobla. Nie udało się.
Późniejsze działania łącznie z „marszem na Belweder” i paleniem kukły Lecha Wałęsy nosiły już znamiona prymitywnej zemsty osobistej, ponieważ były inspirowane przez tych samych ludzi, dokładnie w tym samym celu – własnego wywyższenia się i zajęcia w historii miejsca Wałęsy, lub przynajmniej miejsca tych, którzy „prawdę” o Wałęsie pokazali światu.
I tak jak w roku 1992 nie udało się, tak i dziś inspiratorzy ponieśli sromotną klęskę.
Książka, której obszerne fragmenty są już znane, ma się ukazać w poniedziałek, 23 czerwca br. Ale miała ukazać się 18 czerwca. Nie stało się tak na skutek zawirowań wokół niej i głosów ostrej krytyki, jak choćby głos pani Marii Dmochowskiej wieceprezesa IPN, która od środka, z samego jądra wydarzeń, mając pełną wiedzę w jaki sposób książka powstawała uznała ją za niegodną szyldu IPN.
!8 czerwca wydana w niewielkiej ilości egzemplarzy, z przeznaczeniem do publicznej dystrybucji jakiejś śladowej ilości ( mówi się o 200 egzemplarzach?!) książka, której zrobiono horrendalną reklamę miała być wsparta wieczorem tego samego dnia filmem zrealizowanym za pieniądze publiczne, jakie wyłożył w tym celu prezes TVP z nadania braci Kaczyńskich, ich długoletni wspólnik w interesach Andrzej Urbański.
Jak wiemy, książka się nie ukazała.
Film puszczono.
Falstart.
I apogeum szlag trafił!
W poniedziałek pewnie jeszcze ktoś coś bąknie na temat tej cegły – ale już „po ptokach”, już po urodzinach.
Bo cała akcja była tak zorganizowana, tak przygotowana by i książka i towarzyszący jej film były prezentem urodzinowym dla braci Kaczyńskich.
Takie „przynieście mi głowę króla”!
Ale jest też częścią większego planu, jaki powzięli bracia Kaczyńscy – o tym w następnych częściach tego tekstu.
Ciekawostką w całej sprawie jest to, że ten falstart spowodowała osoba siostry mentora obu braci, człowieka, który wciągnął ich do działalności w polityce, wprowadzając do KOR, czyniąc przysługę ich matce, swojej koleżance z pracy. Tym człowiekiem był socjalista Jan Józef Lipski, który postanowił kiedyś dopomóc karierze synów swojej znajomej, zdając sobie sprawę, że wiatr historii niesie potężne zmiany. Starał się stworzyć własne zaplecze polityczne, do czego synowie rodziny o lewicowych poglądach nadawali się znakomicie.
Dziś, po latach ambitnej kariery o zmiennych losach – obaj bracia doszli szczytów polskiej polityki. Jeden co prawda już się przestał w niej liczyć jako siła sprawcza, drugiego dni jako polityka dobiegają niezbyt chlubnego końca – ale skutki w postaci obsadzenia różnych instytucji publicznych i państwowych przez ludzi obu braci – jeszcze jakiś czas potrwają, bo polskie prawo gwarantuje nienaruszalność kadencji.
Dziś siostra ich mentora zepsuła im całą przyjemność urodzinowej zemsty.
Pytanie czy tylko w imię IPNowskiej prawdy o Wałęsie czy także w imię prawdy o braciach Kaczyńskich?
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka