Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska
71
BLOG

Szacunek Część III Prawda ekranu

Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska Polityka Obserwuj notkę 35

Od kilku dni zastanawiam się o czym jest znakomicie zrealizowany film Anny Ferens i Ewy Stankiewicz?

 

Wtedy, w maju 1977 roku, gdy kilka bram dalej od domu, w którym mieszkam, bram celowo niezamykanych by milicja łatwiej mogła się dostawać do budynków – znaleziono zmasakrowane ciało młodego chłopca – nikt nie miał wątpliwości czyje to dzieło.

Kwiaty i płonące znicze ustawiane przy bramie i w jej wnętrzu w następnych dniach – były niemym potwierdzeniem naszych przypuszczeń.

 

I gdy pewnego późnego popołudnia przechodzącego w majowy wieczór, po milczącym marszu staliśmy pod płonącym wetkniętymi między cegły świecami murem wawelskim – też wiedzieliśmy dlaczego tam jesteśmy, zwłaszcza gdy od strony Stradomia patrzyli na nas w milczeniu umundurowani młodzi ludzie, o twarzach podobnych do naszych, a jednak innych. Było w nich coś, czego jeszcze nie rozumieliśmy, nie umieliśmy nazwać. Nawet nie wrogość – jakaś gotowość, koncentracja.

 

I nie wiem czy ten chłopiec, znaleziony martwy obok niewysokiej, drewnianej  barierki oddzielającej niskie schody wiodące na piętro budynku – był tam, pod Wawelem istotnie najważniejszy.

Z pewnością był obecny – ale bardziej niż jako zatłuczona na śmierć esbecka ofiara – był jako znak, jako stygmat nas wszystkich. Bardziej jako powód do zdarzeń przyszłości, jako cezura od której zaczyna się liczyć czas.

I takim pozostał po dziś dzień – Staszek Pyjas.

W „Trzech kumplach” nadal jest bardziej ikoną niż brutalnie zamordowanym chłopcem.

 

Ale nie jest to film o Staszku Pyjasie. A raczej za mało w tym filmie jest Staszka Pyjasa.

I nie dowiadujemy się dlaczego Staszek Pyjas musiał umrzeć.

 

Nie jest to też film o Lesławie Maleszce – człowieku, który prawdopodobnie spowodował śmierć Pyjasa. Jeśli przyjąć, że była ona celowa, a nie wynikiem zbrodniczej nadgorliwości oprawców.

Hipoteza, że przyczyną  śmierci Staszka było rozszyfrowanie kapusia – przyjaciela – zdrajcy – brzmi prawdopodobnie.

 

Maleszki w tym filmie sporo – ale nie dowiadujemy się niczego o nim poza tym, że się jąka i nadal gra jakąś niezrozumiałą rolę. Kim jest zdrajca? Jakie motywy mogą kierować człowiekiem, którego dwóch ludzi uważa za swojego przyjaciela – a on? Kim oni są dla niego? Nawet nie wiemy czy ich zwyczajnie lubił?

Jego praca dla SB, solidna i drobiazgowa, rzetelna i rzetelnie wynagradzana – dawała mu poczucie satysfakcji i dobrze spełnionego obowiązku?

W Maleszce nie ma skruchy, nie ma żalu, nie ma rozpaczy.

Jest niemłody, siwy człowiek, który odpowiada na pytania, na które odpowiedzieć chce i nie odpowiada na te, które są najistotniejsze, na te „dobre pytania” – bo odpowiedzieć na nie, nie chce.

A może boi się odpowiedzieć? Może tajemnica zdrady Maleszki nie jest faktem , który znajduje swoje odniesienie wyłącznie do wydarzeń sprzed trzydziestu lat? Może to sprawa przeniesiona przez wszystkie te minione lata aż do dziś? Może kryje się za nią strach o życie? A może ten akt zdrady nie zakończył się i trwa?

Film nie przynosi odpowiedzi na żadne z tych pytań.

 

Nie przynosi też odpowiedzi dlaczego Bronisław Wildstein, jedyny z trzech kumpli, który wygrał swój los na loterii zdarzeń – porzucił opozycję, porzucił tworzony przez siebie SKS i w 1980 roku opuścił Polskę na całe dziewięć lat. Wrócił dopiero gdy przemiany w Polsce stały się faktem dokonanym. Jego błyskotliwa i błyskawiczna kariera w nowej Polsce nie jest adekwatna do „kombatanctwa”, do zasług opozycyjnych.

 

Od wielu lat nie potrafię znaleźć odpowiedzi na pytanie, na które też i ten film jej nie przynosi – dlaczego Bronisław Wildstein został dziewięć lat po śmierci Staszka Pyjasa masonem?

Przeszedł wszystkie szczeble masońskiego wtajemniczenia i zajął wysoką pozycję szefa jednej z lóż.

Kim jest dziś Bronisław Wildstein – w stosunku do tego chłopca z 1977 roku, któremu esbecja zabiła przyjaciela i w stosunku do polskiego emigranta  wstępującego i wypełniającego skrupulatnie obowiązki członka wolnomularskiej  loży Kopernik, przynależącej do Wielkiej Loży Narodowej Francji?

Jak się czuł i jak się odnalazł wśród tych dziwnych ludzi – sam stając się Wielkim Mistrzem Krakowskiej Loży „Przesąd Wyzwolony”?

 

Ten świetnie zrealizowany film przykuwa uwagę. Opowiada o wycinkowym zdarzeniu, malutkim fragmencie życia trzech młodych ludzi, z których dla jednego jest to zarazem fragment końcowy. Ale nie mówi nam nic, dosłownie nic o tych ludziach. Ani o rodzinach z jakich pochodzili, ani o nich samych, jakimi byli, czego chcieli, kim byli dla siebie wzajemnie, ani o tym jacy są dziś żyjący dwaj pozostali bohaterowie tamtych zdarzeń.

 

Jedynym pewnikiem, jaki z tego filmu jaskrawo przebija się natarczywie do świadomości widza – jest fakt, że byli ubecy i esbecy mają się doskonale. Zabezpieczeni materialnie nieporównanie lepiej niż ich ofiary, którym Polska w podzięce za daną jej wolność zapewniła głodową starość – butni, aroganccy i zadowoleni dziś stali się ludźmi wiarygodnymi.

Ich słowa, opinie, oceny – i te z dawnych lat, zawarte w dokumentach IPN i te wypowiadane  współcześnie do kamer, przed sądami, zawarte w książkach  -  traktowane są, jak miarodajne. I często - stawiane przeciw słowom ofiar – wygrywają.

 

Zastanawiam się – gdyby Staszek Pyjas żył dziś – kim byłby, jaki los stałby się jego udziałem? Gdzie odnalazłabym Trzeciego Kumpla? Za prezesowym biurkiem , czy w jakieś szkolnej klasie? Wśród zadowolonych z siebie prominentów życia publicznego czy  w kolejce do lekarza w jakiejś marnej przychodni?

 

Nadal nie wiem o czym jest ten film.

    

Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska   Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/     "Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi". /Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/   &amp

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (35)

Inne tematy w dziale Polityka