Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska
242
BLOG

Szacunek Część IV Stan Tymiński - prawie się udało

Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska Polityka Obserwuj notkę 60

Piszę o szacunku.

Tej jedynej rzeczy, jakiej bliźniacy Kaczyńscy pragną najbardziej i jakiej w Polsce nigdy nie udało im się i nie uda uzyskać. Zyskali pieniądze, zyskali pozycję, zyskali władzę. Ale nigdy nie zyskali szacunku.

 

Szacunek zaś – to element niezbędny by władzę utrzymać.

Brak szacunku zadecydował o sromotnej klęsce wyborczej Jarosława Kaczyńskiego i jego partii 21.X.2007 roku.

A przecież walce o szacunek i możność sprawowania i przedłużania władzy poświęcił wraz z bliźniakiem co najmniej dwadzieścia minionych lat.

 

Po wydarzeniach ostatnich tygodni łamigłówka układa się w logiczną całość. Szczególnie jej część „prezydencka”.

 

Prezydent marionetka w rękach Jarosława Kaczyńskiego.

Potrzeba stworzenia zaplecza politycznego w posłusznym prezydencie, meldującym wykonywanie zadań towarzyszy J.Kaczyńskiemu od początku.

Pierwsze wybory prezydenckie miały stworzyć Golema.

 

Tadeusz Mazowiecki, premier z desygnacji J.Kaczyńskiego zdążył po 1989 roku dostatecznie urosnąć w siłę i otoczył się ludźmi, którzy nie uważali braci Kaczyńskich za polityków mogących odgrywać znaczącą rolę. Formalne, ale nienajlepsze wykształcenie braci, niewielkie zasługi w opozycji Lecha i jeszcze mniejsze Jarosława, niejasna przeszłość początku stanu wojennego Jarosława, udział Lecha w porozumieniach w Magdalence, obu braci przy Okrągłym Stole, „parcie” na stołki i kasę, dziwne kontakty – znane od czasów KORowskich, nie czyniły z nich obiektu,  którym inteligentni i bystrzy, umiejący oceniać ludzi prominenci od Mazowieckiego udzieliliby rekomendacji.

 

Pozostawał Lech Wałęsa.

Ten, któremu obaj bracia wiernie służyli trzynaście lat - licząc na nagrodę jaką miał się dla nich stać on sam. Posłuszna glina w wytrawnych rękach - niedouczony, zarozumiały, bufonowaty zwykły robotnik, szczery i ofiarny, charyzmatyczny przywódca – na fali zdarzeń wyniesiony na szczyty popularności i bez względu na przyszłość już ikona, już fragment historii Polski.

Ale Wałęsa w tych początkach wolnej Polski stawał się politykiem. Nie tylko samodzielnym, ale wręcz samowolnym i nieobliczalnym. Apodyktycznym i bezpardonowym. Szanse, że stanie się gliną malały.

 

I wtedy pojawił się Stan Tymiński.

Facet, jak mówiono na KGBowskich papierach i z teczką KGBowskich papierów, podobno na Wałęsę. Podobno – bo nigdy tej czarnej teczki nie odważono się otworzyć.

Błyskawicznie zorganizowano mu profesjonalną kampanię wyborczą.

 

To Stan Tymiński jako pierwszy zagrał na nucie populizmu i odniósł się do elektoratu, który dziś jest elektoratem PiS. Co więcej – to jego image polityczny, zwłaszcza z przełomu między pierwszą a druga turą wyborów, kiedy już okazało się, że Mazowiecki wraz z pozostałymi, nieliczącymi się w wyścigu kandydatami odpadł a na placu boju pozostał Wałęsa z Tymińskim – dziś jest dokładnie odwzorowany przez J.Kaczyńskiego.

 

To image ofiary - patrioty, katolika, wykształconego i profesjonalnego człowieka chcącego i wiedzącego JAK naprawić Polskę – ale zaszczuwanego przez nieprzychylne media i stojącego samotnie wobec zmasowanego ataku wrogich sił. Wrogich jemu a więc i wrogich Polsce. Nawet nagłaśnianie i pokazywanie w telewizji  spotkań wyborczych Tymińskiego, na których był fetowany przez swoich przyszłych wyborców i podczas których atakował brutalnie rząd i ówczesnego premiera ( T.Mazowieckiego) – dziś też znajdują się w repertuarze propagandy bliźniaków Kaczyńskich.

 

Podczas wiecu w Zakopanem 17 listopada 1990 roku Tymiński oskarżył Mazowieckiego o zdradę stanu, o podawanie nieprawdziwych, zaniżonych danych o rozmiarach inflacji i recesji, o fałszerstwo danych statystycznych i wyprzedaż majątku narodowego – jak widać, dwóch pilnych uczniów słuchało uważnie wtedy wykładów swojego profesora.

Uczniowie wprawdzie oficjalnie popierali Lecha Wałęsę – ale dziś można i należy stawiać pytania czy i jakie mieli wówczas formalne bądź nieformalne związki ze Stanem Tymińskim?

 

Należy wziąć pod uwagę, że tuż po przegranych wyborach Tymiński zakłada w Polsce partię X i w tym samym czasie wraca do Polski o.Tadeusz Rydzyk i zakłada Radio Maryja a obu dzisiejszych jawnych sponsorów politycznych bliźniaków Kaczyńskich.łączy osoba udzielającego im wsparcia Jana Kobylańskiego – legendarnego dyktatora Polonii argentyńskiej, o niejasnych powiązaniach politycznych (mówi się o związkach z Moskwą).

 

W świetle tych luźno zaznaczonych powiązań wydaje się prawdopodobna hipoteza, że Stan Tymiński mógł być obiektem przewidzianym na przyszłego Golema.

Tak się nie stało.

 

Los Kaczyńskich przy Wałęsie wypełnił się zgodnie z przewidywaniami. Zostali przez Wałęsę usunięci, kiedy tylko Wałęsa zorientował się, że usiłują grać swoją własną grę.

Wtedy Wałęsa przypieczętował swój los.

Miał być i został zniszczony.

 

Rolę Golema trudno przypisać Aleksandrowi Kwaśniewskiemu – uczestnikowi długich rozmów Lecha Kaczyńskiego w Magdalence. Trudno – ale tylko pozornie.

Bo przy całym wsparciu swojego własnego środowiska – A. Kwaśniewski nie był zbyt gwałtownie zwalczany przez środowisko Kaczyńskich. Nawet w czasie sprawowania władzy przez Kaczyńskich nikt nie dobrał się do przeszłości Kwaśniewskiego. Cała para Kaczyńskich przeciw SLD szła w gwizdek retoryki i tyleż buńczucznych co nierealizowanych zapowiedzi rozliczenia komuny. Nigdy w PIS nie powstały nawet najmniejsze zalążki ustaw dekomunizacyjnych. Jedynie o nich dużo krzyczano.

Piotr Zaremba i Michal Karnowski napisali kiedyś o krążącej w Warszawie tajemnicy Poliszynela, jaką było ciche porozumienie zawarte między braćmi Kaczyńskimi a Kwaśniewskim, jakie można sprowadzić do :” my nie ruszamy was, wy nie ruszacie nas” – ponoć wypracowane jeszcze w Magdalence.

Coś w tym musiało być – bo fakty zdają się to dobitnie potwierdzać.

Co więcej – potwierdza to Jarosław Kaczyński w jednym z wywiadów opowiadając o tym jak z bratem wypili toast za zwycięstwo Kwaśniewskiego nad Wałęsą.

 

Jeśli więc nawet Kwaśniewski był nie do końca doskonałym Golemem, chociaż z pewnością lepszym od Wałęsy – to niewątpliwie J. Kaczyński by móc realizować postawione przed nim zadanie musiał po dwóch kadencjach Kwaśniewskiego postarać się o  Golema idealnego.

 

I nie musiał już dłużej szukać – minione lata poświęcił na zbudowanie wizerunku „szeryfa”. Na troskliwe zabiegi o obsadzanie go na właściwych stanowiskach, o budowanie kariery prowadzącej wprost do prezydentury. Udało się.

Najpewniejszy i najidealniejszy kandydat zameldował 23. października 2005 roku wykonanie pierwszego ze swoich zadań, jakie od tej pory stawia przed nim jego brat bliźniak, były premier i prezes PiS – populistyczno-socjalistycznej parti, popieranej przez o. Rydzyka, z którą Lech Kaczyński, obecny Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej identyfikuje się przede wszystkim. Dosłownie - przed wszystkim.

 

Jednak nieudolność, ustawiczne gafy, brak charyzmy, brak „tego czegoś” co posiadał brawurowo sięgający po sympatie niezbyt świadomego elektoratu Stan Tymiński – powoduje, że szanse na reelekcję Lecha Kaczyńskiego , a tym samym na nieformalne rządy Jarosława Kaczyńskiego – są dziś żadne.

 

I pomyśleć, że mogło się to udać już w 1990 roku. Że prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Stanisław Tymiński mógł nam budować Polskę razem z ogromnie prawdopodobnym w tamtej rzeczywistości premierem Jarosławem Kaczyńskim. I że ten zbudowany wtedy scenariusz mógł realizować się nieprzerwanie po dziś.

 

Zresztą wariant z Tymińskim był przewidziany w wyborach 2005 roku.

Gwałtownie spadające notowania L.Kaczyńskiego wobec wzrostu popularności W.Cimoszewicza – mogły doprowadzić do wycofania się z wyścigu o fotel prezydencki Kaczyńskiego, którego mógł zastąpić startujący i zarejestrowany na liście kandydatów Stan Tymiński. Jednak afera z Jarucką wyeliminowała Cimoszewicza i Tymiński mógł spokojnie wracać do siebie. Kaczyński miał konkurenta jedynie w Tusku. Ale Tusk nie brał udziału w porozumieniach w Magdalence ( jak wszyscy nasi prezydenci z wyboru) – więc przegrał; przy okazji dowiadując się, że miał dziadka „z Wehrmachtu”.

 

Czy Polacy przejrzeli tę grę?

Czy zrozumieli dokładnie na czym ona polega?

A przede wszystkim kto i o co gra?

Wynik wyborów 21.października 2007 roku z masowym udziałem młodych wyborców - zdaje się na to wskazywać.

Sondaże plasujące obu bliźniaków Kaczyńskich na niskich lokatach popularności, zaufania i docenienia społecznego Polaków – wskazują, że wnioski z lekcji historii wyciągane są czasem  długo – ale skutecznie.

 

A przede wszystkim wskazują, że tym, na co najtrudniej sobie zasłużyć w oczach Polaków, czego nie da się ani narzucić siłą, ani zadekretować - jest zwyczajny, ludzki szacunek.

     

Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska   Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/     "Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi". /Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/   &amp

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (60)

Inne tematy w dziale Polityka