Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska
174
BLOG

Kanikuła Część II - Płatna protekcja jako element uwłaszczania

Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska Polityka Obserwuj notkę 91

Jeżeli stawia się politykowi zarzuty o śmiesznym charakterze,  jeżeli z tego rodzaju sprawy usiłuje się zrobić zarzut karny, to my wracamy do czasów inwigilacji prawicy, do pierwszej połowy lat dziewięćdziesiątych. A ja tego właśnie najbardziej się obawiałem” - powiedział Lech Kaczyński w wywiadzie udzielonym dla TVP Info.”  

Nie dziwię się, że Lech Kaczyński obawia się powrotu do czasów, gdy niespodziewaną decyzją Lecha Wałęsy zabrano braciom Kaczyńskim zabawki, które przygotowano dla nich jakiś czas wcześniej w bliżej nieokreślonych miejscach – po to by mogli realizować plan A.

Jak dziś wiemy planu A nie udało się Kaczyńskim zrealizować w całości – jedynie jakąś jego część, jakieś uwłaszczenie nomenklatury, jakieś umocowanie siebie i swoich ludzi w różnych instytucjach i urzędach centralnych wespół z komunistyczną wierchuszką. Jakieś podsunięcie Wałęsie odpowiednich ludzi do poparcia, jakieś rekomendacje i protekcje czynione w imieniu i na rzecz własnej partii, która zresztą w tym czasie przejmowała przy pomocy Przemysława Gosiewskiego udziały „Fundacji Prasowej Solidarność” – tej, co to jej nazwę tak sprytnie Kaczyńscy wymyślili, żeby nikt nie odważył się przypadkiem bliżej czemuś co ma w nazwie i Solidarność i Fundacja – przyglądać. – a to była zwykła prywatna spółka paru cwaniaków – ani fundacja, ani prasowa ani tym bardziej Solidarność.

 Zatrzymajmy się przy tych wydarzeniach. Bo to właśnie te wydarzenia ma na myśli niezbyt pojmujący otaczającą go rzeczywistość i własną w niej rolę starszy człowiek, któremu deszcz przeszkadza we wzięciu udziału w uroczystościach, na które ludzie szykowali się całymi miesiącami i które odbywają się o rzut beretem od miejsca w którym przebywa.

I wydarzenia i własne podówczas możliwości wpływania na ich przebieg – roją się dziś po głowie schorowanego człowieka, który nie pojmuje, że jest prezydentem wolnego, całkiem sporego kraju, którego urzędy i instytucje w dużej mierze wraz z bratem sam zbudował – a których działań opartych o suwerenność - krytykować mu po prostu nie wolno 

Zatrzymajmy się przy Expresie Wieczornym, który Kaczńscy przejęli w drodze podziału łupów z dzielonego między komunę i Kaczyńskich imperium, jednej z największych firm w Europie - ”RSW Książka Prasa Ruch”.  Express Wieczorny w krótkim czasie po przejęciu -  odsprzedano niepolskiej, oj, zdecydowanie niepolskiej firmie ze Szwajcarii  – Marquard -  która ów tytuł jednej z najbardziej w owym czasie poczytnych gazet -  do ruiny szybciutko doprowadziła.

Bo też i nie podtrzymanie przy życiu tytułu polskiego dziennika przyświecało obu handlującym stronom. Kaczyńscy szybko brali pieniądze od Marquarda za coś, co dostali niemal za frico. A Marquard otrzymywał, poprzez bycie właścicielem polskiego dziennika bezbolesne i bezkosztowne wejście na polski rynek prasowy.

Tak to bracia Kaczyńscy umożliwiali powstanie w owym czasie na zgliszczach Expresu Wieczornego obecnego imperium wydającego szereg tytułów wiodących czasopism sportowych, i wielu kolorowych gazetek z Playboyem i CKM na czele. 

Dlatego gdy czytam o bojkocie „niepolskich” gazet organizowanym przez zwolenników PiS – uśmiecham się ironicznie i pobłażliwie.

Gdy propagowanie golizny i sprzecznych z duchem konserwatyzmu pomysłów „zgniłego zachodu”, wspartych wojującym antyklerykalizmem  uprawiają czasopisma – potęgi na polskim rynku medialnycm – nie tracę ani przez moment z oczu faktu, że dzieje się tak z woli braci Kaczyńskich, którzy na dodatek za to, że tak ma być, wzięli w owym, złotym dla siebie czasie, duże pieniądze. 

Kiedy na bezdrożach polskich ścieżek małe dziewczynki w starych szufladach pracowicie przenoszą przez leśne ostępy oryginalne dokumenty poświadczające akty protekcji, i jak wskazują te dokumenty z dużym prawdopodobieństwem można założyć, płatnej protekcji braci Kaczyńskich i powiązanych z nimi wówczas ludzi  - w Polskich mediach zapada cisza. Nikogo nie dziwi, że pod listem popierającym szemraną postać dziwnego człowieka kupującego sobie za 35 milionów ówczesnych złotych protekcję Kaczyńskich i pozostałych członków zarządu Porozumienia Centrum - skierowanym do likwidatora „ RSW Książka Prasa Ruch” – są podpisy dzisiejszych prominentów życia politycznego.

Oczywiście fakt przyjęcia owych 35 milionów na kampanię Wałęsy, którą kierował Jarosław Kaczyński – wymaga dziś sprawdzenia, czy wpływ ów został zarejestrowany i rozliczony w sprawozdaniu dla PKW. Coś mi jednak podpowiada, że całkiem śmiało mogę przyjąć za prawdziwą hipotezę, że żadnego śladu po wpłacie owych 35 milionów złotych w rozliczeniach oficjalnych kampanii Wałęsy nie znajdziemy. Poza tym jednym znalezionym oryginalnym kwitem, który właśnie dlatego, ze jest jedynym śladem dokonanej operacji - znalazł sie w dziwnej szufladzie  niesionej w głębi lasu przez małe dziewczynki.

 Ale ten fakt mniej mnie intryguje, jakkolwiek fakt płatnej protekcji sam w sobie jest niezmiernie intrygujący – to znacznie bardziej zastanawia mnie inny fakt.

Otóż polecenie osoby owego szemranego biznesmena, prawdopodobnie lapowkarza, jako zdaniem Jarosława Kaczyńskiego najlepszego kandydata do przejęcia „Dziennika Łódzkiego” i jeszcze jednego tytułu – skierowane jest do ... no właśnie do kogo? Kto jest w tym czasie likwidatorem RSW Książka Prasa Ruch?

I pytanie najważniejsze – KIM są w hierarchii państwa lub w hierarchi samego "RSW Książka Prasa Ruch" ( sami świeżutko na nim się uwłaszczający) bracia Kaczyńscy, że ich polecenie, ich protekcja może mieć moc sprawczą, za którą warto zapłacić 35 milionów? 

Ciekawi mnie też, czy w owym czasie „służby nowe” rozpracowujące „służby stare” i sporządzające raporty o działalności ugrupowań wchodzących w skład UKŁADU dzielącego między siebie polski bochen  gorzko i krwawo wypracowanego chleba – brały pod lupę ludzi, którzy odgryzali z tego bochna potężne kęsy?

Jeśli wśród ludzi ówczesnej komuny pojawili się bracia Kaczyńscy ze swoim dworem – to czy byli przez służby i nowe i stare uznani za „prawicę” czy za „lewicę” Czy owa „inwigilacja „prawicy” w istocie była inwigilacją prawicy – czy też raczej była próbą rozpracowania środowiska braci Kaczyńskich i sygnatariuszy listu polecającego dziwną firmę Burgatti Karola Mikołajczyka – jako wspólników komunistów w akcie uwłaszczania się nomenklatury?. 

Dziś, kilkanaście lat po tamtych wydarzeniach, kiedy już wiemy, że nie powiódł się także plan B , jaki usiłowano wprowadzić w 2005 roku – jeden z ówczesnych architektów dziwnego, pełnego matactw i niejasności  świata III RP i zarazem jeden z głównych beneficjentów tego, co nazwano „transformacją ustrojową” – ośmiela się kwestionować suwerenne decyzje organów państwa, zapominając zapewne, że to już nie są czasy, gdy można było listem polecającym przekazywać ogromne części majątku narodowego w dowolne ręce i decydować o kształcie pojęć: „prawica” „lewica”. Zapomina także, że nie udało się skutecznie powrócić do tych czasów, mimo rozlicznych starań, w latach 2005 – 2007..

I raczej niewiele dotrze do niego z faktu, że zarówno ten pierwszy okres wprowadzania  planu A, jak i ten drugi okres wprowadzania planu B – znalazły się pod lupą prokuratury – i dotyczą  nie tylko jego osoby ale zwłaszcza osoby jego brata  – bohatera bezpośredniego wydarzeń dawnych i tych całkiem niedawnych. Budowniczego i beneficjenta III RP, któremu prokuratura może zechcieć postawić zarzuty, uprzednio zwracając się do sejmu o uchylenie immunitetu szeregowemu posłowi Jarosławowi Kaczyńskiemu. 

Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska   Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/     "Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi". /Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/   &amp

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (91)

Inne tematy w dziale Polityka