Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska
122
BLOG

Wszystkie zdania prezydenta - Tacy jak Kaczyński nie powinni być

Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska Polityka Obserwuj notkę 168

Wysłanie Fotygi do Stanów było początkiem kampanii wyborczej L.Kaczynskiego, której głównym hasłem jest: „Dokopać Tuskowi”.

Wkraczanie w negocjacje, ułatwianie zadania obcemu państwu , działania przeciw polskiemu rządowi, jego premierowi i ministrowi spraw zagranicznych – tego żaden prezydent, żadnego cywilizowanego państwa, a nawet i niecywilizowanego, ale przy zdrowych zmysłach, troszczący się o coś więcej niż o własną reelekcję – nie ośmieliłby się uczynić.

To mógł zrobić jedynie Lech Kaczyński.

Tak jak jedynie Lech Kaczyński może na podstawie własnego „tak sądzę” opowiadać dyrdymały o tym co postanowił Donald Tusk – oczywiście deprecjonując premiera.

 

Fotyga wysłana „prywatnie” do Stanów – nie zdołała uzyskać spotkania z nikim znaczącym ani w obecnej administracji ani nie została przyjęta przez żadnego z kandydatów na urząd prezydenta USA. Ale zaszkodzić negocjacjom – zaszkodziła. To znaczy nie tyle ona sama, bo ona sama nic nie może , nawet zaszkodzić czemukolwiek -  ile ten co ją tam wysłał. Człowiek, który nie wahał się przekupić obietnicą pracy w swojej kancelarii ( a może użył poważniejszych środków nacisku?) wiceministra w rządzie Tuska, nakłaniając go do kompromitacji rządu.

Waszczykowski, pozostałość po rządzie Jarosława Kaczyńskiego, gdyby Lech Kaczyński był prezydentem państwa, który kieruje się polską racją stanu – powinien zamiast na stołek po wywalonej Fotydze ( murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść), oczekiwać w areszcie na akt oskarżenia. Paragrafów stosownych na to co zrobił - jest w polskim prawie sporo.

 

Dziwię się Donaldowi Tuskowi, że po pierwsze nie wywalił na zbity... wszystkich ludzi Kaczyńskich i że okazuje tyle tolerancji szkodnikom. Należało zgodnie z wywołującym  „święte oburzenie”, ulubionym hasłem pisowców – dorżnąć watahy. Pozostawienie ludzi Kaczyńskich z przekonaniem, że będą pracować dla Polski a nie dla swoich mocodawców – było lekkomyślnością. Tak jak lekkomyślnością jest metoda łagodnej perswazji wobec prezydenta, zwłaszcza takiego, który popisuje się metodami rodem z Łubianki dokonując „przesłuchania” urzędującego ministra spraw zagranicznych.. Widać prezent od matki na dwudzieste pierwsze urodziny w postaci dzieł wszystkich Lenina – wrył się nie tylko w pamięć ale i w charakter braci Kaczyńskich (o wykorzystaniu w „pracach naukowych”, czyli doktoratach braci nie mówiąc).

 

Lech Kaczyński powiada, że w hierarchii rządów po 1989 roku ten rząd ( rząd Tuska) ma niewysoką pozycję. Mówi to prezydent państwa, którego obywatele przygniatającą większością odebrali mandat do rządzenia PiS z jego prezesem, prezydenckim bratem na czele i powierzyli Platformie Obywatelskiej. Dziś, prawie po roku sprawowania funkcji premiera przez Tuska darzą go niezmiennie ogromnym zaufaniem. Zaufaniem o jakim żaden z braci Kaczyńskich nawet pomarzyć nie może.

 

Ale pomarzyć może o swojej i brata władzy w kraju z własnych wyobrażeń i z rzeczywistą Polską niemającym nic wspólnego. Ten prezydent wszystkich Polaków popierających Pis, którego nieobliczalne działania mogłyby doprowadzić Polskę do tragedii konfliktu z Rosją – gdyby nie nasza obecność ( dzięki Ci Panie Boże za poprzednich prezydentów razem z ich niedostatkami) w Unii Europejskiej i NATO – otóż ten watażka spijający gruzińskie wina Sakaaszwilego, innego pozbawionego wyobraźni politycznej prezydenta, który nie wahał się narazić własny naród na grozę wojny, śmierć, przerażenie i zniszczenie kraju  - śmie pouczać Polaków o patriotyzmie, odpowiedzialności, edukacji, wychowaniu i roli samorządów.

 

On, który gaworzy cztery godziny z Napieralskim dogadując się co do podziału-udziału telewizji urbańskiej i okazuje wielka wyrozumiałość dla odmłodzonego SLD. Czemu to nie jest dziwne? Ano jeśli własną, jedyną córkę ten ojciec narodu wychował tak patriotycznie i religijnie, że zerwała sakrament małżeństwa i związała się z synem esbeka i PZPRowca – można zrozumieć pokłady tolerancji jakie Lech Kaczyński ma dla „wymiany pokoleniowej” w SLD i zawierania z Napieralskim nieformalnej koalicji przeciw rządowi PO-PSL.

 

Prezydenckie niedostatki, braki w wykształceniu, gafy, niezręczności można było traktować w kategoriach humorystycznych. Ale to czego byliśmy świadkami podczas wizyty pani Rice  - to świadome obniżanie autorytetu Polski i jej z woli narodu wybranego rządu -  wobec ministra obcego państwa – każe poważnie zastanowić się nad dalszym sprawowaniem urzędu Lecha Kaczyńskiego. Bo albo mamy do czynienia z człowiekiem skrajnie nieodpowiedzialnym, nierozumiejącym roli, jaką pełni – albo rację ma Janusz Palikot domagając się badań lekarskich głowy państwa. Objawy megalomanii - to parsknięcie śmiechem gdy Donald Tusk wygłasza grzecznościowa formułkę powitalną wobec pani Rice, przez człowieka, który sam nie zna żadnego języka obcego, ale ma czelność oceniać znajomość języka premiera; to domaganie się hołdów dla siebie i pierwszeństwa, nawet w wygłaszaniu przemówienia ( a przecież jest tam tylko gościem towarzyszącym wydarzeniu, którego gospodarzem jest premier i jego minister spraw zagranicznych); te złośliwości i uszczypliwości niestosowne dla powagi urzędu; to podkreślanie roli własnej i roli rządu swojego brata ( widać szok po klęsce wyborczej trwa do dziś) w sytuacji gdy należy podkreślać powagę, autorytet i jedność obecnych władz Polski.

 

Przeczytałam kilka razy wywiad z Lechem Kaczyńskim.

Poza paplaniną człowieka, który nie ma pojęcia o polityce, ale który pali się do stołka bo zasmakował w prezydenckim stylu życia – nie znalazłam tam nic. Dosłownie nic. Ani jednej koncepcji. Ani jednej myśli państwowej. Żadnego twórczego konceptu. Żadnego rozwiązania korzystnego dla Polski.

Jest bełkotliwe przechwalanie się człowieka słabego, przypisywanie sobie cudzych zasług. Jest agresja i nienawiść – nie, nie do komuny, ale do rywala, do Tuska i PO. Jest nadzieja na jakieś karkołomne rozwiązania powodujące rozpad i upadek PO.

Znalazłam tam, w tym wywiadzie, małego, zawistnego,  zaprawionego w lokalnych wojenkach, gotowego do zastosowania wszelkich chwytów kierownika z powiatowego komitetu, który rozważa, jak udupić konkurenta i załapać się na jeszcze kilka lat darmochy.

 

To dobrze, że ten wywiad się ukazał.

To dobrze, że jest on elementem kampanii wyborczej.

To dobrze, że kurujący skołatane nerwy w bliżej nieokreślonym miejscu Jarosław Kaczyński nie tłumaczy nam słów brata z wolskiego na nasze.

 

Daje mi to pewność, że Lech Kaczyński prezydentem Polski po raz drugi nie zostanie.

 

http://www.dziennik.pl/opinie/article227128/Prezydent_Tacy_jak_Tusk_nie_powinni_byc_politykami.html

      

Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska   Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/     "Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi". /Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/   &amp

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (168)

Inne tematy w dziale Polityka