Pisząc wczoraj tekst zawiadomienia o przestępstwie popełnionym przez posłów Parlamentarnego Klubu „Prawa i Sprawiedliwości”, polegającego na usiłowaniu wyłudzenia nienależnych diet poselskich poprzez złożenie oświadczeń, w których posłowie poświadczyli własnymi podpisami nieprawdę co do swojej nieobecności w Sejmie RP – ograniczyłam się do opisu zjawiska w moim odczuciu i na podstawie dostępnych informacji mającego charakter zorganizowanego działania w grupie świadomie łamiącej prawo.
Nasuwa się jednak szerszy kontekst tej sprawy. Nasuwa ten kontekst druga rocznica wydarzeń, które wstrząsnęły Polską i pokazały prawdziwe oblicze „Prawa i Sprawiedliwości”.
Wówczas, 25 września 2006 roku – „Prawo i Sprawiedliwość” było partią rządzącą współdziałającą z partią Andrzeja Leppera, Samoobroną.
PiS posiadał większość sejmową, własnego marszałka sejmu, ministrem sprawiedliwości był usłużny totumfacki Jarosława Kaczyńskiego, Zbigniew Ziobro, dowożący premierowi do jego prywatnych gabinetów, kiedy jeszcze premierem nie był, tylko zwyczajnym szeregowym posłem , prokuratora wraz z aktami tajnych śledztw, których przebiegu obawiał się Jarosław Kaczyński, ze względu na mogące się pojawić w nich „niebezpieczne” dla PiS kierunki i hipotezy.
Wówczas, 25. września 2006 roku , było to zaledwie dwa miesiące po objęciu teki premiera przez Jarosława Kaczyńskiego na skutek nepotycznej woli jego brata, Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, który nie tak dawno przyznał się do działań prywatnych, wykorzystujących osobistą zależność między braćmi Kaczyńskimi, wymierzonych przeciw legalnie wówczas funkcjonującemu premierowi rządu RP, mówiąc o premierze Kazimierzu Marcinkiewiczu: „kazałem go wyrzucić”. Komu mógł „kazać” Lech Kaczyński – jest oczywiste – przecież nie szefowi jakiejkolwiek partii rządzącej, działającej integralnie, w ramach umocowań konstytucyjnych – a jedynie komuś z kim łączyły go związki nieformalne.
Wówczas, 26 września 2006 roku Jarosław Kaczyński usiłował pozbyć się uciążliwego szefa Samoobrony, zarazem przejmując jej posłów, ponieważ Andrzej Lepper na tej brudnej koalicji budował swoją mocną pozycję zagrażając, na skutek odwołania do bliźniaczego elektoratu, popularności samego Jarosława Kaczyńskiego a także, co wówczas wydawało się bardzo prawdopodobne, zagrażając reelekcji Lecha Kaczyńskiego – lub co najmniej bardzo ją uzależniając od poparcia posłusznego sobie elektoratu Samoobrony.
Wówczas, 25 września 2006 roku, w obliczu powyżej opisanej sytuacji, zdarzenia, które zostały przedstawione opinii publicznej i które Polakami wstrząsnęły, nie mogły znaleźć prawnego rozliczenia ludzi, którzy dopuścili się nie tylko działań korumpujących, ale także ujawnili stosunek do państwa, jego instytucji i także do pieniędzy publicznych – traktowanych jak ich prywatna własność.
Wówczas, 25 września 2006 roku nic nie zapowiadało klęski polityki braci Kaczyńskich 21.X.2007 roku – a „Prawo i Sprawiedliwość” mogło Polskę traktować jak swój prywatny folwark, prezentując Polakom w mediach swoich mniej lub bardziej brutalnych, bezwzględnych i niezbyt przypominających mężów stanu ekonomów.
Dziś, we wrześniu 2008 roku, pazerność na darmochę, łakomienie się na każde trzysta złotych z kasy publicznej, gotowość do popełniania czynów nieetycznych, a nawet naruszania prawa przez posłów Parlamentarnego Klubu „Prawa i Sprawiedliwości” – ponownie otwiera oczy Polakom na to kim są ludzie drwiący z wypisanych w nazwie swojej partii: prawa i sprawiedliwości.
Warto zwrócić uwagę, że nie ma w tej postawie ludzi braci Kaczyńskich niczego zaskakującego – ani też, co ważne, żadnego przypadku. Przeciwnie – jest niezmienny stosunek do Polski i Polaków traktowanych instrumentalnie, jako ciemny lud, który należy wykorzystać w celu dorwania się do kasy a i władzy, jeśli tylko się da – bo władza w rozumieniu partii braci Kaczyńskich oznacza kasę. Mamy do czynienia z ciągłością i niezmiennością postawy i myślenia, które w tak szokujący sposób poznaliśmy za pośrednictwem programu „Teraz My” - owego 25 września 2006 roku, kiedy to z ust jednego z najbardziej prominentnych członków PiS, wieloletniego współpracownika braci Kaczyńskich i jednego z ich najbardziej zaufanych ludzi – Adama Lipińskiego podczas słynnego korumpowania posłanki Samoobrony Renaty Beger w jej pokoju hotelowym, padły owe znamienne słowa:
"Myśmy się dzisiaj zastanawiali nad tym czy nie uruchomić... Bo teoretycznie to nawet można Sejm obciążyć tymi pieniędzmi.(...)”
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka