Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska
581
BLOG

Nie pomoże blansz i róż kiedy amant stary już!

Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska Polityka Obserwuj notkę 116

Nie pomoże blansz i róż kiedy amant stary już!

 

 

I nie pomogło ani pudrowanie, ani przepraszanie, ani ubieranie, ani słodkie minki – w pewnym momencie trzasło, prasło, wykrzywiło twarz, rozwścieczyło oczy i poleciało…Ten sam, stary, dobrze znany, nic a nic niezmieniony Kaczyński wylazł zza blanszu i różu z tą samą megalomanią, nadęciem i zadęciem. Znikł przylepiony uśmiech i spełzła triumfalna mina z jaką chwilę wcześniej patrzył na siedzącą na widowni wyłącznie własną młodzieżówkę, której  napięte z gorliwości i drżące w oczekiwaniu ręce do oklasków składały się  na długo zanim na nie  nadchodziła stosowna pora. Złość – autentyczna, zduszona prze kilka pierwszych minut wylała się szeroka strugą.

 

Tak,  mowa o J.Kaczyńskim u Lisa. Te wykręty by nie przyznać się do wstydu, gdy Lis tym wstydem przyduszał. Zasłanianie się jak tępawy wnuczek przed babcią: „ale przecież przeprosiłem…” To zaklinanie: „Nie wracajmy do tego…” czyli do tego co było wstydem, kompromitacją, brudem rządu byłego premiera, któremu kadencję „coś” skróciło – bo przecież nie jego własna nieudolność wsparta jego własnym zarozumialstwem i przerostem ambicji.

Teraz chciałby, żeby na wszystkich spadła amnezja i litościwą niepamięcią przysłoniła .. - co? WSZYSTKO! Wszystko, co było miedzy 2005 a 2007 rokiem. Żeby mógł z tą nową, sztuczną twarzą mówić nieprawdę i wszyscy żeeeebyyyy uwieeeerzyyyyliii.

 

Jak wierzą ci wierni wyznawcy pracowicie wstukujący SMSy z poparciem. I tak wprawdzie coś pochachmęconym, bo powinno być 60%, jak twierdzą niektórzy – a  skończyło się na 44%

 

Jakże byłoby pięknie zagrać raz jeszcze rolę główną w świetle jupiterów!

 

A tu mocium panie d…zbita!

 

Ten gbur, ten , któremu śniło się startować na fotel bratu przeznaczony – nie dał się zastraszyć a nawet można powiedzieć, że zakpił sobie potężnie – kilkoma prostymi zdaniami, kilkoma cytatami Samego Pana Prezesa sprawił, że cały niedawny kongres poooooszedł!

Całe, takie śliczne przemówienie, Klarysew opłacony pod przymusem  przez partię, tyle pracy – wszystko na nic.

 

Jak Tusk podczas debaty pytaniem o cenę jabłek – tak dzisiaj Tomasz Lis zapędził Jarosława Kaczyńskiego w kozi róg. Udowodnił, że Kaczyński jest taki sam, jak był zawsze. Że jego słowa nie mają żadnego pokrycia. Że nadal jest tylko pusta retoryka, pod którą tkwi ta sama zapiekła nienawiść, że wydobywa się spod tego nowego garnituru ten sam rozpaczliwy krzyk„Chcę mieć władzę” Że nie ma żadnych „nowych szat króla”.

 

To było inteligentne, z czytelnym pomysłem i precyzyjnie zrealizowane.

Nie do obrony.

Nie do obrony, jak każde kłamstwo, jak każdy fałsz w zderzeniu z prawdą.

 

I nawet jeśli , gdzieś tam w zakamarkach uczciwej oceny tli się poczucie, że Lis postąpił nie fair przygotowując na niesprawnego w kontaktach medialnych Kaczyńskiego pułapkę – to łatwość z jaką Kaczyński w nią wpadł, rozgrzesza Lisa.

 

Żenujące próby wywarcia nacisku by ograniczyć pytania Lisa do tych „wygodnych”, by nie padały te, na które nie miał Kaczyński żadnych dobrych odpowiedzi , te „prośby i groźby”– pogrążały bohatera programu z minuty na minutę.

Budził litość i zażenowanie – miotając się i rozpaczliwie usiłując zmienić kierunek rozmowy. Ale wygłaszane na siłę formułki brzmiały płasko i sztucznie. Czuło się ogromne zdenerwowanie i upokorzenie.

 

Wyobrażam sobie co tam się działo po programie!

 

I nie pomogło ani pudrowanie, ani przepraszanie, ani ubieranie, ani słodkie minki – w pewnym momencie trzasło, prasło, wykrzywiło twarz, rozwścieczyło oczy i poleciało…Ten sam, stary, dobrze znany, nic a nic niezmieniony Kaczyński wylazł zza blanszu i różu z tą samą megalomanią, nadęciem i zadęciem. Znikł przylepiony uśmiech i spełzła triumfalna mina z jaką chwilę wcześniej patrzył na siedzącą na widowni wyłącznie własną młodzieżówkę, której  napięte z gorliwości i drżące w oczekiwaniu ręce do oklasków składały się  na długo zanim na nie  nadchodziła stosowna pora. Złość – autentyczna, zduszona prze kilka pierwszych minut wylała się szeroka strugą.

Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska   Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/     "Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi". /Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/   &amp

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (116)

Inne tematy w dziale Polityka