Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska
97
BLOG

Nic się nie dzieje….

Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska Polityka Obserwuj notkę 74

Ano nic się w naszej polityce nie dzieje.

Nic takiego co byłoby czymś nadzwyczajnym, budzącym kontrowersje i emocje.

Rząd rządzi i radzi sobie całkiem dobrze. Opozycja, jak opozycja – krytykuje, stara się wykazywać swoją przydatność w polityce. Spory są tyleż typowe co jałowe i dotyczą „bieżączki”, czyli skutków zaszłych działań, które zresztą były do przewidzenia. Jak sytuacja w mediach a szczególnie w TVP, czy ustawienie prezydenta na właściwej pozycji, czyli wytrącenie mu z rąk możliwości destrukcji prac rządu. Jest więc prawie, prawie normalnie. Jak wszędzie na świecie.

 

Jedyni, którzy nie widzą owej normalności i sami się jej wymykają, kreując świat pełen wydarzeń - to dziennikarze. A raczej ludzie, których nazywamy dziennikarzami – bo pracują w mediach. Ich świat pełen faktów wyłącznie medialnych rozpala ich własne emocje, które przenoszą się na łowców owych faktów szukających w nich zapowiedzi przyszłych zdarzeń. Oczywiście korzystnie zbieżnych z ich preferencjami politycznymi.

I tu mamy przecudny świat konfabulacji, hipotez, fantasmagorii i ludzkich nadziei, w którym do wyboru do koloru, każdy znajduje coś dla siebie, coś, czemu można dać się pochłonąć.

 

Ale o ile można nie dziwić się entuzjastom, których zachowania w większości są przejawem ich marzeń i mają charakter życzeniowy – to zupełnie inaczej jest z dziennikarzami.  Oni są racjonalni – bo ta ich racjonalność warunkowana jest po prostu kasą, Za każde napisane czy powiedziane słowo biorą przecież pieniądze.

 

Napisano już wiele o dziennikarzach „niezależnych”, których zależność bije po oczach, zwłaszcza zależność od decydentów od stołków. Od tych „autorskich” audycji, synekurek w przeróżnych programach,  stanowisk w redakcjach i oczywiście słów pisanych i mówionych zgodnie z wolą i aktualnym zapotrzebowaniem owych panów, którzy trzymają w swoich rękach klucze do kasy.

 

A kasa, jak wiadomo, od zawsze rządzi ludzkimi czynami.

Rządzi gdy trzeba kogoś zniesławić, podstawić nogę, spotwarzyć i odwrotnie, gdy trzeba komuś się podlizać, wywyższyć, słowem  dać… Czyli zrobić z siebie szmatę.

W razie wpadki szytej zbyt grubymi nićmi – najwyżej się przeprosi publicznie. Przecież takie przeproszenie dokonane w porę, zanim sąd nakaże – niewiele kosztuje. I plamy na dziennikarskim honorze nie zostawia.

To takie ludzkie – każdy ma rodzinę, swoje życie, swoje sprawy i potrzeby – więc musi myśleć do przodu. Musi rozważać co mu się opłaci i co będzie dla niego korzystne. Na już, na teraz. Na najbliższe kilka lat czy chociażby tylko kilka miesięcy.

 

Interes. Nic osobistego.

Oto co decyduje, czy nasi „niezależni” pluną komuś w twarz znienacka, czy podadzą jako fakty zwyczajne kłamstwa, czy dokonają tendencyjnej oceny przywołując plotki lub spróbują przylepić do kogoś łajno z nadzieją, że udało im się w tym względzie zaspokoić oczekiwania ich mocodawców.

 

Życie w świecie faktów medialnych powoduje, że nie jest ważne to, co jest ważne – ale ważny jest ten wypreparowany ze świata nas wszystkich światek zależności, w którym kto jest kim, z kim gra i czyim jest człowiekiem odgrywa rolę najważniejszą.

Jakże to wszystko jest czytelne – jak kiczowata powieść z „życia wyższych sfer”.

Jak widać te nadzieje, kryzysy, załamania, i znów radość, że jednak „moi” górą; te buńczuczne teksty  i ostre traktowanie przeciwników i nagłe zamilknięcia; zajęcie się tematami pozornie „obiektywnymi”; i znów „jestem górą” by po chwili kajać się i delikatnie sugerować niszczonym dotychczas przeciwnikom politycznym, że „ja tak tylko dlatego, że staram się być obiektywnym i  równo rozdzielam krytykę”, oczywiście do chwili, gdy nowa nadzieja w nich nie wstąpi, bo usłyszą nowe „przecieki z góry”, że jest szansa, że jednak X jest mocny, więc można mu się przypodobać i zasłużyć sobie na „plusa” na krótkiej czy długiej liście.

 

Zwłaszcza na dziennikarskich blogach szczególnie ostro zaznaczają się owe fluktuacje nastrojów, koniunkturalizm, owa troska o siebie. Za wyjątkiem kilku zaledwie „niezależnych”, którzy nawet nie próbują udawać niezależności – bo wiedzą, że i tak w nią nikt nie uwierzy, jako, ze przekroczyli już dawno granicę przyzwoitości – reszta o tę granicę ociera się a raczej na niej balansuje  raz wychylając się w jedną raz w drugą stronę – jak strzałka barometru, który pozwala nam odczytywać ich nastroje.

 

Są też tacy, których „niezależność” ewidentnie została sponiewierana przez ich własnych pryncypałów i po przywołaniu do porządku, starają się „naprawić” popełnione błędy, czyli świadomie i z premedytacją czynią świństwa w nadziei, że zostaną im wybaczone owe chwile słabości , że się znów zasłużą, że nie znikną z ich kont regularne przelewy.

 

Nazwiska? A po co?

Każdy kto zauważa, że fakty medialne sobie a życie sobie – rozpoznaje te nazwiska bezbłędnie. Widać kto dostał fuchę, a kto ja stracił. Kto jest dobrze notowany a czyje akcje spadają. Kto ma szanse na awans, a kto, żeby nie wiedzieć jak się starał, wyżej nie podskoczy.

 

Istotne jest to, ze w tym światku kipi. Kipią emocje. Wydarzenia gonią wydarzenia, Niusy, wywiady, ściąganie do programów „odpowiednich’ ludzi, którym da się wypowiedzieć i takich, którym wypowiedzieć się nie da, stawanie się stroną w dyskusji politycznej, nierzetelność i zwyczajne chamstwo, walka o swoich i niszczenie konkurentów. Dążenie by mieć te swoje pięć minut, by zabłysnąć, by zapamiętali…

 

A w polityce nic się nie dzieje.

Życie toczy się normalnie.

 

No, prawie, prawie normalnie – bo przeczytałam uwagę niejakiej Pyzol, która proponuje leczenie cholery trądem. Ni mniej ni więcej, tylko z powodu, ze Kaczyński wsadził nam na łeb brudną koalicję i wpakował setki Farfałów do instytucji państwa – to w ramach pomysłów na uzdrawianie TVP i pozbycie się Farfała , ta ekspertka od polskiej polityki nawołuje do …..popierania Kaczyńskiego bo tylko on może uzdrowić TVP!

/I tu moje potężne parsknięcie śmiechem!/

Tak, tak, Czytałam na własne oczy!

Uwierzcie, że można tak myśleć a nawet napisać!

No i stąd to: prawie, prawie normalnie….

 

A poza tym o świcie za oknem śpiewa „mój” kos – WIOSNA!

 

Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska   Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/     "Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi". /Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/   &amp

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (74)

Inne tematy w dziale Polityka