Od czasu do czasu wpadają mi w oko teksty z różnych antypolskich gazetek, głównie za pośrednictwem Internetu, a że lubię sprawiać sobie przyjemność patrząc na upadek głupoty polskiej – to czytam co tam zwolennicy Kaczyńskiego i jego PZPRowców naprodukowali, co ich wkurzyło, kto im podpadł, na kogo szczują, a kogo znowu za wielką nadzieję mają i przede wszystkim czego się boją.
Fajnie jest widzieć, jak za parę groszy ludzie wyzbywają się resztek wstydu i honoru, nawet jeśli wiem,że to tylko jakieś nieuki czy kobity „bez przydziału”.
Ale taki jest właśnie podstawowy wymóg pracy dla PiS.
Dzisiaj czarny dzień dla Kaczyńskiego nastał, chociaż pewności nie mam, co on z tego dnia wie i rozumie. Nie mam, bo to, co sam mówi świadczy raczej o tym, że pogrąża się coraz bardziej w świecie tworzonym mu przez najbliższe otoczenie, tracąc kontakt nie tylko z rzeczywistością w kraju ale nawet we własnej partii – co od jakiegoś czasu podkreśla Jadwiga Staniszkis, w rozpaczliwej nadziei, że jej słowa dotrą do Kaczyńskiego, a on te słowa ogarnie, zrozumie i stanie się królewiczem intelektu i inteligencji z jej bajki.
Ale z bajek politycznych Pani Jadzi już wszyscy się śmieją – za wyjątkiem, rzecz jasna, samego Jarosława Kaczyńskiego, który żadnych bajek nie słucha, chyba, że o swoim przyszłym już...już...lada moment ... na wiosnę to już na pewno ...rządzeniu Polską. Rządzeniu, oczywista oczywistość, z woli NARODU, z westchnieniem ulgi po latach terroru „tego Tuska” oddającemu mu absolutny rząd dusz i ciał, tych ostatnich szczególnie wobec perspektywy 1000 złotych miesięcznie na każde poczęte przez ciała dziecię, przez całe tychże dzieci dojrzewanie do chwili, gdy same leżąc wygodnie na dowolnie wybranym boku, poczynać następne dzieci zaczną.
Polska w pościeli i pokolenia płodzące następne pokolenia, a na nich pracujące dotychczasowe pokolenia, które nie załapią się na owe dobra pościelowe zrodzone w umysłach tytanów myśli eksperckiej „technicznego” premiera Glińskiego, który drogą wotum nieufności wobec obecnego rządu obecnego premiera, ma nie być premierem rządu, którego nie będzie, tylko po to, by kandydować na prezydenta, którym też nie będzie.
Rozmarzyłam się widząc IV RP szczęśliwych ludzi w pościeli w barwach narodowych, oddanych Sprawie Płodzenia z patriotycznymi okrzykami niewątpliwej satysfakcji – słowem jedną wielką krainę rozpłodową, do której tabunami napływać zaczną emigranci, chcący zażyć rozkoszy za państwowe złotówki, broń Boże, nie za jakieś obce euro.
I tylko z tych rozkosznych wizji wytrąca mnie bolesna niepewność, a co jeśli ten Wódz, ten nieżonaty i niedzieciaty Mąż Stanu w jakimś momencie we właściwym sobie trybie trybie pluralis majestatis uzna, że taką decyzję „kiedy przyjdzie do zmiany rządu, będziemy to traktowali jako non est, jako decyzję niepodjętą”?
I co wtedy z tymi tabunami emigrantów? Co z spłodzonym już pokoleniem? Co z kilometrami biało-czerwonej tkaniny pościelowej już nikomu na nic?
.
Ech...
A tu życie ..Tusk wprowadził zmiany w rządzie. I nawet prawdziwych patriotów prawa do własności wyłącznej Sienkiewicza pozbawił – prawnuka noblisty czyniąc ministrem od policji, służb i spraw wewnętrznych.
Agnieszkę Holland i jej córkę przeprosił za zbyt osobistą uwagę profesora Niesiołowskiego, co przypomniało wzmożonym patriotycznie, że tego samego nie uczynił wobec Ewy Stankiewicz, dyrektorki artystycznej nieistniejącej telewizji „Republika”, chociaż ona akurat córki przedstawiającej się jako lesbijka nie ma.
Zapowiedział, że nie będzie tolerancji dla wybryków prawicowych bojówek gówniarskich , bo rozzuchwalone dziś tylko wrzeszczą, ale jutro bić zaczną, co niewątpliwie wywołało gwałtowne poty i poszło w pięty posła Pięty, któremu wizja Obywatelskiej Straży Narodowej rozwiała się jak sen jaki zloty.
I dziennikarzom się dostało – wreszcie – bo polityka to wprawdzie jest kabaret a nawet cyrk, gdy bohaterem jej jest Kaczyński lub Palikot – ale kabaret nie jest domeną publicystyki, której tak naprawdę w Polsce jak na lekarstwo, raptem kilka, może kilkanaście nazwisk – a reszta na etatach pisowskich propagandzistów od lat stara się, na szczęście bezskutecznie, cyrkowych klaunów z miejsc lepszych niż podwórka w PRL, jako polityków Polakom wciskać. A czasy idą dla mediów skąpe i walka o dobry stołek w mediach dopiero się zaczęła.
A najważniejsze: jest zgoda Sejmu RP na ratyfikację przez Pana Prezydenta Komorowskiego paktu fiskalnego. I minister Gowin PiS zawiódł, bo zgodność z Konstytucją glosowania stwierdził, co zabolało osobiście Kaczyńskiego..
A Pan Prezydent wciąż na czele rankingu zaufania – aż 70 % Polaków mu ufa. A Jarosławowi Kaczyńskiemu nie ufa aż 50% Polaków i jedynie Palikotowi nie ufa więcej bo 52 %.
Słowem Tusk rządzi, jakby tego Kaczyńskiego w ogóle nie było..Jakby Tusk właśnie zastosował wobec „prezesa”jego własną maksymę:„kiedy przyjdzie do zmiany rządu, będziemy TO traktowali jako non est”
I jeszcze wiszące nad propagandą pisowską (patrzcie jak ucichł i zgrzeczniał o.Rydzyk!) pytanie: kto po konklawe będzie oblicze Kościoła w Polsce zmieniać? I JAK?
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka