Piecha 7769 głosów
Liczba obwodów 186
Liczba uprawnionych 246795
Frekwencja 11.14%
To oznacza, że w każdej z komisji średnio na 1326 uprawnionych do głosowania 42 osoby głosowały na Piechę.
Piecha otrzymał 3.14 procenta. z mozliwych 100%
246 795 osób było uprawnionych do głosowania - 7 769 oznacza, że 239 026 mieszkańców nie oddało swojego głosu lub w ogóle olało te wybory. a w całym okręgu głosowało zaledwie 27 493 osoby
Jak na szalone wsparcie Piechy, w tym przyjazd Kaczyńskiego, Błaszczaka, przyjazdy posłów PiS, robione z rozmachem i zadęciem nieustające imprezy, wiece i spotkania - to mamy śmieszny wynik. Ale... wystarczający by wygrać wybory.
Co to oznacza? Eksperyment PO zmierzający do udowodnienia na jaki RZECZYWISTY wynik może liczyć PiS przy całkowitym braku kampanii wyborczej PO i powiódł się i zarazem nie powiódł.
Powiódł się pokazując , ze przy maksymalnym wsparciu PiS, przy niesłychanie mocnej kampanii wyborczej, osobistej agitacji Kaczyńskiego, jest w stanie uruchomić zaledwie niewiele ponad 3 procent elektoratu. To cieszy.
Ale odpuszczenie wyborów w Rybniku ma też wymiar propagandowy, który PO przegrywa.
Nie wszyscy bowiem znają szczegóły wyborczego wyniku, nie będą w stanie ocenić mizerii skutków tej szaleńczej kampanii PiS ani tym bardziej policzyć ile kosztowała pieniędzy z kieszeni podatnika – ale wiedzą, ze wygrał Piecha. Oczywiście za chwilę nikt już o tym pamiętać nie będzie – jednak złe wrażenie na jakiś czas pozostanie. I zmobilizuje znowu, też wpradzie tylko na jakiś czas, szeregi wierne Kaczyńskiemu. A to oznacza kolejny zalew bredni macierewiczowej i nieustające kołomyje wokół nich.
Wygrana Piechy nie jest ważna – jeden senator więcej, jeden mniej w przypadku układu sił w senacie niczego nie zmienia. I w żaden sposób dominacji PO nie zagraża. Tym, co winno wzbudzić niepokój PO i samego Donalda Tuska jest frekwencja.
Jeśli na setki tysięcy uprawnionych do głosowania - niemal te same setki tysięcy w głosowaniu udziału nie biorą – to jest sygnał, że ludzie nie są zainteresowani udziałem w życiu państwa i jak to się mówi, zwisa im kalafiorem kto tam będzie ich reprezentować w parlamencie.
A to z kolei oznacza, że więź obywateli z rządem jest słaba, bo polityka informacyjna rządu pozostawia wiele do życzenia. Kaczyński metodą malutkich sukcesików, które jeśli nawet sukcesami żadnymi nie są, akryjkami z nieliczną widownią i jeszcze mniejsza liczbą uczestników – tworzy wrażenie wszechobecności a tym samym buduje przekonanie o bezkarności głoszonych przez siebie kłamstw i bredni. To zniechęca większość Polaków – oczekujących od premiera Tuska działań radykalnych i stawiania polskich spraw z głowy na nogi.
Tusku już czas!