Na ten dzień, wielu z byłych działaczy Ligi długo czekało. Spodziewaliśmy się, że to się kiedyś musi skończyć, że nasi Przyjaciele - na których, mimo różnych niedomówień i przeciwności liczyliśmy - kiedyś się podniosą i ukręcą głowę, uwłaszczającej się na Lidze wąskiej grupie.
Tak trzymać i nie popuszczać, to dopiero początek końca, upadku Romana Giertycha i zorganizowanej wokół niego sitwy. Nie ważne, jak kto zaczyna...
Obszerne fragmenty listu obecnych władz LPR, do członków Rady Politycznej oraz struktur partii. Zapraszam również do dyskusji na: www.ProPolonia.pl
Warszawa, dnia 24 maja 2008 r.
Szanowne Koleżanki i Koledzy,
Od ponad pół roku Liga Polskich Rodzin jest pozaparlamentarną opozycją. Najwyższy czas, aby dokonać wewnętrznego rozrachunku(...)Mamy świadomość, że każdy zasiadający we władzach, choćby przez zaniechanie, w jakimś stopniu przyczynił się do klęski, jednakże w szczególny sposób musimy pamiętać, że na tonącym, ligowym okręcie to kapitanom, nie wystarczyło odwagi, aby wziąć na siebie odpowiedzialność za klęskę i przyznać się do pomyłek. Najwyższa pora na rachunek sumienia w naszym środowisku(...)
Czas, by otwarcie powiedzieć o błędach i szkodach, popełnionych przez wąską grupę, a mającą realny wpływ na politykę personalną i finansową Ligi. Mamy świadomość, że zaniedbywano struktury lokalne, na których winna opierać się silna organizacja, że lekceważono działaczy lokalnych poprzez oferowanie miejsc na listach wyborczych całkowicie nieadekwatnych do ich zaangażowania i pozycji w terenie, co było jednym z przyczynków utraty kontaktu kierownictwa z poszczególnymi Kołami Ligi. Faworyzowano natomiast wąską grupkę działaczy Młodzieży Wszechpolskiej, mało znanych w terenie, posługiwano się autorytarnym statutem, co było całkowitym błędem, podyktowanym nieuzasadnionym brakiem zaufania do działaczy terenowych.
Te wszystkie czynniki przyczyniły się smutnego finału jesienią ubiegłego roku. Nowe kierownictwo LPR, mając świadomość, że partia znalazła się w zupełnie innej rzeczywistości społeczno-politycznej, od samego początku wyraźnie i stanowczo artykułuje konieczność uczciwego rozliczenia ostatnich lat działalności Ligi. W ślad za tym zamierzamy wspólnie dokonać redefinicji programu i formuły dalszej działalności(...)Po pierwsze, należy bezwzględnie wyjaśnić kwestie finansów Ligi Polskich Rodzin. Po drugie, należy wzbudzić głęboką i szczerą dyskusję nad przyszłym programem Ligi, zwłaszcza, w obliczu jej pozaparlamentarnej bytności. (...)W naszym przekonaniu, obecnie jedyną szansą na skierowanie Ligi we właściwym kierunku pozostaje danie wyraźnego sygnału do budowania szerokiego bloku katolicko- narodowo-ludowego, z którym wiązać się muszą konkretne i zdecydowane decyzje polityczne(...)
Zdecydowanie uważamy, że wszelkie środowiska polityczne, które są nam bliskie ideowo, powinny połączyć swoje siły. Musimy doprowadzić do nowego otwarcia, do dialogu po prawej stronie sceny politycznej. To musi być realne i co najważniejsze, partnerskie porozumienie. Nie boimy się wszystkim przypomnieć, że Ruch Narodowy, którego LPR jest jednym z depozytariuszy, nie jest własnością jednego środowiska, czy jednej osoby. Jesteśmy gotowi do rozmów ze wszystkimi obozami polskimi na prawej stronie sceny politycznej, co może łączyć się nawet z możliwością korekty nazwy. Siłą Ligi Polskich Rodzin od samego początku była jej środowiskowa różnorodność, a z każdą próbą jej uszczuplenia, automatycznie spadało jej polityczne znaczenie. Wspomniane otwarcie i rozmowy z bliskimi nam programowo środowiskami powinny być poprzedzone odważnym podsumowaniem dotychczasowej działalności.
Dlatego też, nie widząc możliwości kontynuowania polityki w takiej formie, apelujemy o mądrość i odwagę w podjęciu poważnych i zdecydowanych decyzji. Apel ma wymiar szczególny, bowiem za tydzień zbiera się Rada Polityczna LPR, na której muszą zapaść konkretne, a co ważniejsze - konstruktywne decyzje. Jeśli Rada Polityczna nie podejmie ciężaru jaki teraz na niej spoczywa i nie określi w jasny sposób przyszłości partii, nie dokona daleko idących zmian, nasza działalność społeczno-polityczna w ramach dotychczasowej formuły ulegnie wyczerpaniu.
Bez wskazania personalnej odpowiedzialności za klęskę polityczną Ligi, możemy jedynie mówić o kosmetyce, ale na pewno nie o zmianach. Nie mogą one polegać przecież na tym, że jedni uciekają, a nowi stają się marionetkami w rękach tych pierwszych.
Z narodowym pozdrowieniem,
/-/ Sylwester Chruszcz /-/Janusz Dobrosz
Inne tematy w dziale Polityka