rewident rewident
2217
BLOG

Pan premier prognozuje katastrofę

rewident rewident Polityka Obserwuj notkę 30

W ostatnim czwartek pracownicy supermarketów przeprowadzili strajk protestując przeciwko fatalnym warunkom zatrudnienia i niskim płacom. Okazało się, że średnia pensja kasjerki to 1500 zł, a niektóre sieci handlowe wymagają od zatrudnionych tzw wielozadaniowości czyli pracy na kilku stanowiskach na raz. Dlatego łatwo można zrozumieć determinację strajkujących, a skojarzenia z dziewiętnastowiecznym kapitalizmem jest w tej sytuacji więcej niż uprawnione.

Wspomniany wyżej strajk zbiegł się w czasie z kuriozalnym (właściwie kabaretowym) wystąpieniem ministra Rostowskiego, w którym oskarżył PiS o spowodowanie zapaści finansów publicznych. Z pozoru te dwa zdarzenia nie mają ze sobą wiele wspólnego. Tak naprawdę jednak majaczenie politykiera PO i protest pracowników hipermarketów to część jednej, większej całości.
Jak wszyscy dobrze wiemy w latach 2006-2007 deficyt finansów publicznych został radykalnie ograniczony. Pod koniec rządów Prawa i Sprawiedliwości był on bliski zera i najniższy w ostatnim piętnastoleciu. Udało się to osiągnąć dzięki zwiększeniu wpływów podatkowych oraz świetnym wynikom samorządów i sektora ubezpieczeń społecznych. Działo się tak, bo pracodawcy obawiali się funkcjonowania w szarej strefie i płacenia pracownikom groszowych pensji „pod stołem”. Płace zaczęły rosnąc w tempie 10% rocznie co było, tak naprawdę, rozwiązaniem prostych rezerw i początkiem długiego procesu wyrównywania standardów życia w Polsce i na Zachodzie. Rząd PiS całkowicie zmienił priorytety i zamiast o „robolach” zaczął mówić o „pracownikach”. Celem kontroli stali się oligarchowie i postpeerelowski wielki biznes, a małym i średnim przedsiębiorcom pozwolono na nieskrępowane działanie. W odpowiedzi na twardą antykorupcyjną postawę i uczciwe postępowanie władz, zachodnie korporacje zwiększyły swoje inwestycje w Polsce. I właśnie ta zmiana języka i nacisk na uczciwe traktowanie zatrudnionych, dał tak znakomite wyniki w obszarze finansów publicznych. Ludzie, którzy zarabiają więcej, płacą większe podatki.
Po dojściu do władzy Platformy Obywatelskiej, język rządzących zmienił się o 180 stopni. Pracownicy i robotnicy stali się na powrót „hołotą”, „plebsem” i „robolami’. Media pokazują rozzłoszczonych związkowców z „Solidarności” jak darmozjadów i warchołów. W tej sytuacji niektórzy pracodawcy poczuli wiatr w żagle. Skoro rząd upadla i pozbawia prawa głosu pracowników najemnych, dlaczego by z tego nie skorzystać? Stąd głodowe płace w handlu i fabrykach, stąd regularne łamanie przepisów prawa pracy. Ryzyko, że ktoś upomni się o los podludzi na kasach czy przy magazynowych półkach jest żadne. W końcu to tylko nic nie warta swołocz.
Oczywiście zubożone społeczeństwo nie będzie w stanie sfinansować rządzonego przez PO i jej przybocznych państwa. Widzimy to właśnie w danych na temat rosnącego długu publicznego, którego tak bardzo przestraszyli się ekonomiści. Rybiński, Gomułka i Balcerowicz świetnie zdają sobie sprawę z tego, że katastrofa zbliża się wielkimi krokami. Nie widzą tylko prawdziwych przyczyn tego zjawiska. Dziś cięcia wydatków niewiele pomogą, bo ograniczą popyt i spowolnią wzrost gospodarczy, a więc i wpływy podatkowe. Bogactwa i stabilności finansowej państwa nie buduje się poprzez zwiększanie bądź ograniczanie wydatków budżetowych, tylko poprzez dobrą gospodarkę, ograniczanie biurokracji, egzekwowanie prawa i rozwój nauki. Jakoś nikt, z mocno krytykujących dziś Tuska ekonomistów, nie mówił o tym trzy lata temu, kiedy PO sięgała po władzę.
Jaka jest odpowiedź szefa rządu na zatrważające dane o lawinowo narastającym zadłużeniu? Oprócz histerycznego wystąpienia Rostowskiego usłyszeliśmy jeszcze, że winę za długi państwa ponoszą samorządy, których nie można kontrolować. Posłuszne media przemilczały fakt, że rząd PO obciąża te samorządy coraz to nowymi obowiązkami jak, na przykład, wypłata podwyżek dla nauczycieli. To jednak nie wszystko, bo na portfele Polaków czyha PiS, który „czeka na upadek państwa”. I tutaj, pan premier trafnie prognozuje przyszłość. Rzeczywiście PiS dojdzie do władzy na gruzach III RP. W warunkach głębokiego kryzysu ekonomicznego, który wywołają właśnie rządy Platformy Obywatelskiej.
 
http://www.tvn24.pl/4,251,8,10023304,0,0,0,forum.html
 
rewident
O mnie rewident

Jestem finansistą, który stara się nie zapominać o historii, psychologii, polityce i poezji... "Bo kto nie kochał kraju żadnego i nie żył chociaż przez chwilę jego ognia drżeniem, chociaż i w dniu potopu w tę miłość nie wierzył, to temu żadna ziemia nie będzie zbawieniem"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (30)

Inne tematy w dziale Polityka