rewident rewident
58
BLOG

Czy grozi nam strajk dziennikarzy?

rewident rewident Polityka Obserwuj notkę 19

  W ostatnich dniach dziennikarze wyraźnie zwolnili tempo pracy. Intensywność przekazywanych informacji zmalała, a niektóre fakty pojawiają się tylko na chwilę w głównych serwisach, aby potem zniknąć jak efemeryda. Co więcej, informacjom tym rzadko towarzyszą kategoryczne sądy czy jasno wyartykułowane konkluzje. W ciągu ostatnich kilku miesięcy nastąpiła jakaś cudowna metamorfoza warsztatu dziennikarskiego.  Z tego powodu, jako czujny obserwator poczynań IV władzy muszę wyrazić swoje zaniepokojenie. Czy mamy do czynienia z chwilowym osłabieniem aktywności medialnego środowiska, czy jest to raczej trwała tendencja wskazująca na poważny kryzys?

Oto, na przykład, na stanowisko szefa ABW Premier powojuje Krzysztofa Bondaryka, co, do którego zachodzi podejrzenie, że pracuje na zlecenie jednego z oligarchów. Prezydent przesyła Premierowi listę pytań, a ten, łamie konstytucyjny nakaz i, bez konsultacji, powołuje Bondaryka na to bardzo istotne z punktu widzenia bezpieczeństwa Państwa stanowisko. Po kilku dniach okazuje się, że oficer ABW prowadzący śledztwo w sprawie interesów Zygmunta Solorza, zostaje odsunięty od sprawy. Ktoś powie, polityczny kapitalizm przyłapany in flagranti. A co robią dziennikarze? Nic, cisza.

Od kilku dni trwa zakrojony na szeroką skalę protest celników. Straty dla Skarbu Państwa i firm eksportujących towary na wschód oraz przewoźników sięgają już pewnie setek milionów złotych. W tym czasie rząd wykonuje ruchy pozorne, a Minister Boni (ten sam, który nigdy nie współpracował z SB) udaje, że negocjuje z celnikami. Jakoś nie słychać żadnych komentarzy na temat kompromitacji Polski na arenie międzynarodowej czy szkodliwej opieszałości rządu. Ci sami dziennikarze, którzy pisali o milionowych korzyściach dla polskiej gospodarki związanych z uchyleniem rosyjskiego embarga dla kilku rzeźni, dziś nabrali wody w usta. Może warto porozmawiać z poszkodowanymi i przywołać kilka przykładów firm, które stoją na granicy bankructwa z powodu strajku? Nie wydaje się, żeby ktoś tych propozycji dziś wysłuchał.

W wyniku skandalicznie prowadzonej prywatyzacji, Polska może utracić kontrolę nad krajowym potentatem ubezpieczeniowym. Holenderski butik inwestycyjny, Eureko, który jest głównym beneficjentem całej transakcji, zażądał od Skarbu Państwa odszkodowania w wysokości równej całkowitej wartości grupy ubezpieczeniowej PZU. W tym czasie polska prasa cytuje przedstawicieli kancelarii prawniczej, która jest stroną w sporze. Polska podobno stoi na przegranej pozycji i dziś, właściwie powinniśmy oddać za darmo, obiecane przez - nazwijmy to - niekompetentnych ministrów AWS-UW, 20% akcji spółki. W praktyce oznacza to przejęcie realnej kontroli nad PZU przez Eureko. Na nieszczęście te same, bzdurne opinie przekopiował jeden z bloggerów na S24. Pan blogger rozpoczyna karierę w Gazecie Wyborczej i musi pisać zgodnie z linią ideową swojego przyszłego pracodawcy. Jednak nie to jest tutaj istotne. Niepokojące jest to, że inni dziennikarze milczą na temat jednej z największych afer finansowych III RP. Okazuje się, że ważniejszym tematem są kwestie związane z odbieraniem, bądź nie odbieraniem telefonów przez urzędników kancelarii Prezydenta oraz zawody w hokeju na lodzie w Indiach.

Informację na temat usunięcia z oficjalnej strony PO, słynnych „10 Zobowiązań Platformy Obywatelskiej", można było przeczytać tylko na kilku forach internetowych. Zestawienie tego zdarzenia z wycofywaniem się PO ze swoich obietnic wyborczych byłoby dla każdego nieskorumpowanego dziennikarskiego umysłu, znakomitym newsem. Podobnie skonfrontowanie postawy naszych elit wobec prywatyzacji PZU, która grozi budżetowi utratą kilku miliardów złotych dywidendy rocznie, z niskimi pensjami pracowników opłacanych z tegoż budżetu, mogłaby z pewnością zainteresować opinię publiczną. Niestety, medialni redaktorzy milczą, a parasol ochronny nad rządem pozostaje na swoim miejscu. Właściwie można tę sytuację zrozumieć skoro 80-90% dziennikarzy głosowało na partię Donalda Tuska.

Pozostaje jednak otwarte dość banalne pytanie: czy to wszystko w ogóle ma sens? Skoro funduje nam się matrix w wersji dla naiwnych i odcina społeczeństwo od informacji na temat rzeczywistych problemów kraju, może lepszym rozwiązaniem byłoby zawieszenie wydawania części gazet i emisji niektórych programów. Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze można by przeznaczyć na jakiś zbożny cel. Premier już raz pokazał się publicznie jako wolontariusz pewnej akcji charytatywnej. Ludziom się to podoba, bo przecież chodzi o to „by żyło się lepiej". Nieprawdaż?   

 

 

 

 

 

 

 

rewident
O mnie rewident

Jestem finansistą, który stara się nie zapominać o historii, psychologii, polityce i poezji... "Bo kto nie kochał kraju żadnego i nie żył chociaż przez chwilę jego ognia drżeniem, chociaż i w dniu potopu w tę miłość nie wierzył, to temu żadna ziemia nie będzie zbawieniem"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Polityka