Już za kilka dni minie pół roku od ostatnich wyborów parlamentarnych. Dziś jest już jest jasne, że obecna ekipa rządząca nie ma żadnego spójnego planu reform i naprawy Państwa. Szumne obietnice z kampanii wyborczej nigdy nie zostaną zrealizowane, a w wielu obszarach sytuacja zaczyna się pogarszać. Ministrowie rządu Donalda Tuska to zespół ludzi wybranych w ramach procesu negatywnej selekcji, grupa ludzi bez koncepcji, doświadczenia, wiedzy i kompetencji. Wysokie poparcie Platforma Obywatelska zawdzięcza dużemu kredytowi zaufania, które społeczeństwo zawsze przyznaje zwycięzcom wyborów oraz gigantycznej manipulacji medialnej, której celem jest zdyskredytowanie obecnej opozycji.
Jednak proces „zużywania" się obecnego rządu już się rozpoczął. Znaczna część elektoratu PO to nie żadna „klasa średnia", tylko ludzie nastawieni roszczeniowo, o poglądach zbliżonych do Samoobrony czy LPR. Do PO przyciągnął ich demagogiczny bełkot Tuska, który zmaterializował się w postaci słynnych 10 zobowiązań Platformy i absurdalnych spotów wyborczych. Ludzie ci odwrócą się od Tuska jako pierwsi, kiedy odczują w portfelach podwyżki cen żywności, czynszów i nośników energii. Co ciekawe ta część elektoratu jest stale pomijana w analizach sporządzanych przez stołeczne media. Salon warszawski zapomina, że Warszawa to tylko 5% populacji Polski, a rzeczywiste dramaty ludzkie rozgrywają się na prowincji.
PiS musi wygrać tę sprawę politycznie. Należy już dziś wskazywać na skrajną nieudolność PO, na wspieranie monopoli w gospodarce, na ograniczanie konkurencji i postępujące uzależnianie Polski od Rosji jako jedynego dostawcy ropy i gazu. Jednocześnie jednak należy zacząć głośno mówić o negatywnych stronach obecności w Unii Europejskiej i o szkodliwej polityce energetycznej tej organizacji. Należy uświadomić ludziom prostą prawdę, że Polska jest krajem zbyt biednym, aby wdrażać pro-ekologiczne metody wytwarzania energii elektrycznej albo konsultować budowę każdej drogi z fundacją ochrony bobrów czy sikorek.
Drugą kwestią jest ostra odpowiedź medialna na ataki skierowane na Premiera Kaczyńskiego i Ministra Ziobrę. Pewna część wyborców wciąż wierzy w „zbrodnie" PiS i w nadużywanie prawa. Oczywiście, w miarę jak padają kolejne bastiony przedwyborczej propagandy PO, w zmanipulowanych umysłach ludzi pojawia się coraz więcej wątpliwości. CBA z Mariuszem Kamińskim na czele już obroniło się przed zmasowanym atakiem lewackich i oligarchicznych mediów. Za chwilę okaże się, że dęta afera Blidy to zwykłe korupcyjne śledztwo, a całą winę za tę tragedię ponosi tylko nieprofesjonalna funkcjonariuszka ABW. Komisja śledcza w sprawie rzekomych „nacisków" opóźnia swoją pracę, a jedyną istotną informacją, którą otrzymała opinia publiczna, jest kompromitujące postępowanie Ryszarda Kalisza w sprawie Olewnika.
Zastanówmy się jak musi czuć się przeciętny Polak, który 21 października zagłosował na PO, kiedy widzi, jak w ciepły wiosenny dzień, Ziobro i Święczkowski z uśmiechem paradują ulicą przed budynkiem łódzkiej prokuratury. Nawet jeśli wciąż wierzy w ich winę, nabiera wątpliwości co do szczerych intencji obecnej władzy. Pamiętajmy przecież, że siła PiS i Jarosława Kaczyńskiego wynikała właśnie z wypełniania (przynajmniej częściowego) wyborczych obietnic. Dlatego tak wielu ludzi pozostało wiernych tej partii. Dziś, nawet półinteligent z Ursynowa, zaczyna zdawać sobie sprawę, że w trakcie wyborczej bitwy z PiS, obecna ekipa rządząca potraktowała go jak tanie mięso armatnie.
Trzecią sprawą jest wykorzystanie bezradności rządu PO w obszarze wielkich inwestycji infrastrukturalnych. Jest jasne, że bez głębokiego przeorania instytucji odpowiedzialnych za budowę autostrad, lotnisk i połączeń kolejowych, nie ma możliwości, aby, w widoczny sposób, poprawić jakość życia Polaków. Tusk tak bardzo chciał władzy, że obiecał ogłupionemu elektoratowi rzeczy niemożliwe. W mitycznym roku 2012 w Polsce będziemy mieli pewnie kilka piłkarskich stadionów, do których nie będzie można w żaden sposób dojechać. Zresztą już teraz możemy spodziewać się dużych komplikacji. Co więcej, słynna metoda budowy dróg, tak zwane partnerstwo publiczno-prywatne, jest ekonomicznym nonsensem, który będzie nas kosztował miliardy złotych. Zamiast szerokich autostrad powstaną nowe fortuny. Zjawisko dobrze znane z najnowszej historii III RP.
Porażka wielkiego projektu Euro 2012 będzie wiązała się z obniżeniem samozadowolenia Polaków. Elektorat PO jest szczególnie wyczulony na to „co o Polsce mówią za granicą". Nie jest istotne, że mówią niewiele, albo wcale, gdyż nawet odległa perspektywa kompromitacji naszego kraju, będzie działała na wyborców Tuska jak płachta na byka. Inną rzeczą jest, że w ostatnim czasie wiele uczyniono, aby zepchnąć patriotyczne uczucia Polaków do poziomu pijanego fana futbolówki. Banalizacji i ośmieszanie uczuć wyższych zwykle kończy się fatalnie. Dziś kibole, którzy masowo identyfikują się z Premierem-trampkarzem, domagają się igrzysk. Na tej samej zasadzie będą skłonni rozszarpać każdego, kto im te igrzyska odbierze.
Te trzy kwestie w żaden sposób nie wyczerpują wszystkich możliwości ataku na rząd i odzyskiwania pola przez Prawo i Sprawiedliwość. Nawet jeśli niektórych wyborców PO będzie trudno przekonać do głosowania na PiS, możliwa jest ich neutralizacja. W kolejnych wyborach nie będzie przecież liczyła się frekwencja wyborcza, tylko wyniki procentowe poszczególnych partii. Tak więc, Panie i Panowie, do roboty! Marsz po władzę czas zacząć!
Jestem finansistą, który stara się nie zapominać o historii, psychologii, polityce i poezji...
"Bo kto nie kochał kraju żadnego i nie żył chociaż przez chwilę jego ognia drżeniem, chociaż i w dniu potopu w tę miłość nie wierzył, to temu żadna ziemia nie będzie zbawieniem"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka