Janusz Palikot jest moim człowiekiem w Platformie Obywatelskiej. Gdyby go nie było nie byłbym w stanie zdefiniować czym jest obecna ekipa rządząca. Jest wprawdzie sporo określeń z języka potocznego typu „Pokemony", „Peło" czy „Partia Obłudy", jednak dopiero publiczna aktywność Palikota daje mi powód do prawdziwej uciechy. Czym zatem jest Palikot i co on symbolizuje?
Po pierwsze, jest promotorem seksualnych igraszek. Koszulki z napisem „jestem gejem, jestem z SLD" to nie wszystko. Osobiście najbardziej doceniam jego występ z gumowym penisem w łapie. Palikot wymachiwał nim bardzo sprawnie i wyglądało to tak, jakby miał w tym dużą wprawę. W drugiej ręce dzierżył pistolet, co oczywiście narzucało oczywiste skojarzenia z seansem sado-maso. Rozumiemy o co chodzi? Kajdanki, pejczyki, spluwa, latex. Mniam, mniam. To jest to o czym prawdziwy wykształciuch może tylko pomarzyć.
Palikot też zna się na interesach. Mistrz iluzji kupił Polmos za pieniądze Polmosu, przepuszczając kaskę przez zagraniczną spółkę. Ktoś już opisał ten schemat dość szczegółowo na S24 (autora przepraszam za wczesną sklerozę). Dlatego nasz kudłaty przyjemniaczek idealnie pasuje do działaczy PO. Tam tez jest dużo trzydziestoletnich milionerów, którzy w „cudowny" sposób dorobili się swoich fortun. Jeden z nich, archetyp peowca, kolega Piskorski, znajduje się dziś w muzeum figur woskowych zwanym Parlamentem Europejskim. Palikot go wyprzedził i udoskonalił metody. Dlatego ma tak wysoką pozycję na salonach i w liberalnych mediach.
Jak przystało na młodego (jeszcze!), bogatego i z dużego miasta (Lublin!), Palikot nie daje sobie w kasze dmuchać. Jest chamem kutym na cztery kopyta i - jak potrzeba - potrafi się odwinąć. Dlatego tak idealnie nadaje się do roli trolla obrażającego Prezydenta. Ktoś inny zrezygnowałby z brudnej roboty, albo przynajmniej traktował to jak nieprzyjemny rytuał. Palikot jest inny - on to lubi. Najchętniej obrzuciłby Kaczyńskiego stekiem kloacznych obelg rodem z forum Onet albo szaletów publicznych. Wiadomo przecież, ze najlepiej leje w mordę ten, kto to naprawdę lubi.
Last but not least, Palikot jest łgarzem i aktorem taniego wodewilu. Wie dobrze, że z całej komisji Przyjazne Państwo zostanie tylko sto świeczek i nadpalona kartka papieru. Nie przeszkadza mu to jednak opowiadać wszem i wobec, że wyleczy Polskę z biurokracji i zbawi krajowych przedsiębiorców. W tym samym tonie wypowiada się cała wierchuszka Platformy Obywatelskiej. Palikotowi wtóruje Chlebowski, Nowak i sam Donald Tusk. Podobnie ministrowie, którzy zajmują się tylko nieróbstwem i występami w mediach Waltera. Nieoceniony Niesiołowski szarżuje z plastykową szabelką speca od muszek i glisty ludzkiej. Czy teraz wiece dlaczego tak kocham naszego bohatera? Mówicie Palikot - myślicie Platforma. Mówicie Platforma - myślicie Palikot!
PS. Osobiście nie ma nic do Lublina. Przykro mi, że to indywiduum właśnie stamtąd pochodzi.
Jestem finansistą, który stara się nie zapominać o historii, psychologii, polityce i poezji...
"Bo kto nie kochał kraju żadnego i nie żył chociaż przez chwilę jego ognia drżeniem, chociaż i w dniu potopu w tę miłość nie wierzył, to temu żadna ziemia nie będzie zbawieniem"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka