Powódź powoli przecieka na północ i do morza.
Powoli pozostają tylko ślady - zniszczenia oraz wspomnienia.
Wspomnienia z bulwarów warszawskich, gdzie paradujące "służby" były chyba tylko po to, by warszawiacy nie mogli podejść do wody bliżej, niż na 30 m (bo co by się stało? zaraza by wybuchła...), podczas, gdy koledzy strzelali do Murzyna, komentarze prmierskie - a to, że wały jak gąbka, a to, że dla powodzian oczywiście znajdą się pieniądze....
Już wiemy, że z budzetem napowodzian będzie raczej krucho, bo i skąd, zaś większość działań z powodzią związanych pozostaje w gestii władz terytorialnych - więc premier ma dobrą pozycję, żeby stać i komentować.
Ale to wszsystko zakryje woda, a p niej czas...