Dowiedziałem się dzisiaj rano, ze Mazowiecki umarł.
W tej chwili nie wiem nawet, na co, i nie spieszy mi się tego dowiadywać.
Szkoda mi go.
Kojarzy mi się z wieloma uczuciami, nieraz cennymi, głównie z przeszłości.
Last, but not least, ze świętą naiwnością.
Której dużo jest we wspomnieniach.
I może stąd ten sentyment...
PS
Zawsze jakoś wyobrażałem sobie, ze pierwszy zemrze Jaruzelski...