W stolicy Polski wygrał konkurs na neon mający reprezentować Warszawę. Wygrały słoiki. Mimo, że moja rodzina posiadała jeden z (mniejszych) majątków ziemskich w granicach dzisiejszej Warszawy (zanim miasto się rozrosło i wchłonęło okoliczne wsie) i mam tam też paru członków rodziny tam mieszkających, to dyskusja między ,,rodowitymi" i ,,przyjezdnymi" warszawiakami może mnie tylko śmieszyć. Ale przechodząc do meritum. Główny kierunek emigracji dla Polaków to Europa Zachodnia i Północna. Ale jest takie miejsce w Polsce, które także odznacza się widocznie dodatnim saldem migracji.
Mowa o stolicy. Wedle najnowszych prognoz statystycznych Warszawa będzie jednym z nielicznych polskich miast, które zalicza i będzie zaliczało pewien wzrost liczby mieszkańców. Co prawda nie jakoś nie wiadomo jak znacznie, ale jednak w zauważalnym stopniu. Tak więc, co tak przyciąga ludzi tam? Uczelnie? Może tak, ale ani one szczególnie prestiżowe (no dobra - może trochę, ale jedynie w rankingach krajowych), ani jedyne w swoim rodzaju - w czasie, gdy chyba w każdym nawet średniej wielkości mieście znajduje się już jakaś uczelnia. Możliwość pracy w siedzibie korporacji? Może niektórym tak, ale ile takich miejsc pracy - nie wierzę, że każdy przyjazdny znajduje w nich pracę. No to co? Przecież także nie wszyscy przybysze tam to przyszli maklerzy udający się na gpw. A z kolei politycy mają ograniczoną ilość asystentów i nie zabiorą ze sobą ich nie wiadomo ilu z różnych regionów (choć trzeba pamiętać, że to właśnie w Warszawie znajdują się także siedziby ministerstw). To może status stolicy tak magicznie przyciąga?
Być może właśnie o to chodzi. Ale do końca nie wiem, bo główna rola jaką dla mnie osobiście spełnia Warszawa to punkt przystankowy w podróżach na wschód (drogowe i kolejowe mosty na Wiśle + lotnisko międzynarodowe). Może ktoś lepiej odgadnie zagadkę, jaką jest to zjawisko? Zapraszam do komentarzy.
Inne tematy w dziale Polityka