Estonia jest najmniejszym państwem położonym nad Bałtykiem. W Polsce jest mało znana, ma to poniekąd swoje uzasadnienie w nikłej ilości publikacji na jej temat na polskim rynku księgarskim. Młode, zinformatyzowane pokolenia z pewnością nie wie, że korzystając z jednego z najpopularniejszych komunikatorów internetowych – SKYPE, wykorzystuje patent estoński. Reformy przeprowadzone w kraju o ludności liczbowo mniejszej od Warszawy spowodowały, że Estonia stała się bałtyckim tygrysem gospodarczym. Autorem tych przemian nazwanych „estońskim cudem” była grupa młodych ludzi na czele z Martem Laarem, który w latach 1992 - 1994 po raz pierwszy pełnił funkcję szefa rządu Republiki Estonii. Jednym z czynników przełomu była prawdopodobnie średnia wieku członków gabinetu. Premier Mart Laar jako 32 letni mężczyzna był jednym z najmłodszych przywódców na świecie, a otoczony był politykami jeszcze młodszymi: minister sprawiedliwości Kaido Kama nie przekroczył trzydziestki, minister obrony Indrek Kannik – 28, a minister spraw zagranicznych Jüri Luik miał 27 lat. Oczywiście młody wiek premiera i ministrów nie przynosił jedynie korzyści. Często przez przeciwników politycznych był podkreślany i stanowił argument mówiący o niedoświadczeniu. Na co innego jednak wskazały działania gabinetu Marta Laara. Zostały przeprowadzone reformy, które w oczach starszych ekspertów były niemożliwe do przeprowadzenia. Młodzi ludzie są odważniejsi w podejmowaniu decyzji, w większym stopniu patrzą w przyszłość i są w stanie planować długofalowo. Składa się na to kilka czynników, między innymi fakt, że potencjalnie dłużej będą żyć w zastanej rzeczywistości. I jeśli są z niej niezadowoleni, to mają większą chęć zmiany, którą są w stanie energiczniej przeprowadzić. Pokolenia starsze, tym bardziej jeżeli są u władzy, dążą do zachowania swojego status quo i myślami wykraczają w przyszłość jedynie do sposobu wygrania najbliższych wyborów.
Mart Laar działał według maksymy, iż polityk nie musi być lubiany, natomiast ma być jak lekarz, który poda lekarstwo nawet niedobre w smaku ale skuteczne w leczeniu. Oczywiście realia początku lat 90-tych XX wieku miały swoją specyfikę i rzeczywistość stawiała trudne wyzwania. Tworzenie państwowości trzeba było zacząć od podstaw: od zmiany systemu prawnego, powołania niezawisłych sądów, zwalczenia korupcji w gospodarce, pozbycia się rosyjskiej mafii i przede wszystkim zbilansowania budżetu państwa. Oprócz działań, które miały przynieść szybko realne skutki podjęto również decyzje, na których efekt trzeba było poczekać dłużej.
Przede wszystkim chodziło o zmianę mentalności. Ludzie musieli zostać pozbawionych złudzeń, że przyjdzie ktoś, kto załatwi ich problemy za nich. Trzeba było wszystkich zmobilizować, tak by ruszyli naprzód, zmusić do podejmowania decyzji i brania za nie odpowiedzialności. Żeby to osiągnąć trzeba było stworzyć odpowiednie warunki gospodarcze i prawne. Rząd musiał utrzymać status bezstronnego i odpornego na korupcję arbitra procesów gospodarczych, ograniczyć do niezbędnego minimum swoje działania i nie ulegać pokusom krótkowzrocznego interwencjonizmu. Zasiłki dla bezrobotnych zostały zamrożone, ale ludziom zaoferowano nowe możliwości. Wprowadzono modele zachowań konkurencyjnych, na każdym kroku popierano inicjatywę prywatną. Do tego potrzebne było przyjęcie nieskomplikowanego ustawodawstwa. Wiadomo, że niesprecyzowane zasady, nadmierna regulacja gospodarki i nagminne kontrole dają urzędnikom niezwykłą władzę, wiele okazji do wymuszania łapówek i szerokie możliwości przywłaszczania sobie mienia publicznego. Do rządów prawa doszło otwarcie granic celnych na inwestycje zagraniczne. Estonia stała się bardzo atrakcyjna dla inwestorów zewnętrznych, co ważne wprowadzonych na takich samych warunkach podatkowych jak dla kapitału rodzimego. Wprowadzono te same zasady i te same prawa dla wszystkich. Bardzo ważną była również reforma własnościowa – zwrot prawowitym właścicielom własności zagrabionych przez władze poprzedniego ustroju oraz prywatyzacja przedsiębiorstw państwowych na otwartych aukcjach międzynarodowych. Kluczem wolnego rynku jest ustalenie własności, a cel prywatyzacji to nie pozyskanie pieniędzy do budżetu państwa, lecz przekazanie źle funkcjonujących firm w prywatne ręce. Do tego wszystkiego dochodzi system podatkowy tak zorganizowany żeby nie karał ludzi, którzy chcą pracować i podejmować samodzielną inicjatywę. Inaczej mówiąc podatki muszą być możliwie proste i możliwie niskie.
Podjęcie niektórych decyzji przez premiera Laara spotkało się z niezadowoleniem, ale na efekty nie trzeba było długo czekać. Ponownie na fotel szefa rządu został wybrany w 1999, pełnił tą funkcję kolejne trzy lata kontynuując zmiany.
Można się oczywiście spierać co do szczegółów poszczególnych reform i ich przydatności na rynku polskim. Przywołując estoński przykład chcę pokazać, że aby osiągnąć sukces gospodarczy należy przenieść polską debatę publiczną na inne obszary. Politycy muszą skończyć z zachowaniami dyktowanymi przez PR, a zająć się rzeczywistymi zmianami w dziedzinach, które tego wymagają. Czy będą w stanie zrobić to obecni politycy? Czy konieczna jest w Polsce zmiana pokoleniowa, która przeprowadzi niezbędne reformy, tak jak to miało miejsce w Estonii? Jestem przekonany, że Polsce potrzebny jest rodzimy Mart Laar. Inną sprawą jest to, czy jak się znajdzie, nie zostanie „zadeptany” w demokratycznym wyścigu przez starszych „kolegów”?
Jarosław Joniec
Inne tematy w dziale Polityka