RobertzJamajki RobertzJamajki
326
BLOG

Wakacje, wakacje (takie tam)

RobertzJamajki RobertzJamajki Rozmaitości Obserwuj notkę 12

 Wakacje, wakacje

 

Jakby nie patrzeć wakacje za pasem, albo tuż tuż, można też bardziej obrazowo stwierdzić, że są o rzut beretem. I tak jak to w zimie słynne służby dają się zaskakiwać, tak teraz ja, choć nocnika nie posiadam, to niestety budzę się co rano z ręką w wiadomym przedmiocie użytkowym.

Pojadę więc na wakacje do Paryża, co mimo iż brzmi dumnie i wśród niejednego towarzystwa może zabrzmieć sensownie i atrakcyjnie, lecz nie w mojej głowie, bo prawda jest taka, że zwalę się komuś znajomemu „na łeb” po prostu.

 

Ohlala...

 

No dobra, zrobię dobrą minę do złej gry. Po rzuceniu gratów u kumpla, który akurat nie zdążył uciec przede mną na wakacje wdzieję krótkie spodenki, t-shirt i jakąś wzorzystą koszule, założę czapkę rybacką na czerep i traperskie buciory, zawieszę jakiś aparat fotograficzny na szyi i będę rznął głupa, czyli turystę.

W pierwszą niedzielę miesiąca, a będzie to mam nadzieję, początek słonecznego lipca, wstęp do wszystkich paryskich muzeów jest bezpłatny. Zacznę z górnej polki, obrzydliwie tradycyjnie - od Luwru i na nim skończę, bo nie znam nikogo komu udałoby się zwiedzić Luwr w ciągu jednego dnia wystawowego.

Niedzielnym rankiem ustawie się w długachnej kolejce do wejścia w jednaj ze szklanych piramid razem z tłumem japońskich emerytów i nowobogackich Chińczyków, i to już będzie wesołe doznanie, bo nikt tak jak właśnie oni nie celebruje fotografowania się co chwila na tle czegokolwiek, co nie jest ani chińskie, ani japońskie, a jest na pewno paryskie. Te dwie nacje są poza tym bardzo podatne na sugestie osób postronnych dotyczących upozowania obiektu (Chińczyka lub Chinki, tudzież Japończyków płci obojga) mającego w tle fragment monumentu, czy fontanny paryskiej, a nawet za przeproszeniem usytuowania pod latarnią, a nawet w pozie iście kurtyzanskiej, co szczególnie u nich samych wzbudza śmiech przypominający filmowy uśmiech Toshiro Mifune z „Siedmiu samurajów”, pełen samurajskiej pogardy śmierci i maski bez grymasu, zamiast twarzy...

Nigdy nie zrozumiem Azjatów, choć zawsze w ich towarzystwie ubawię się po pachy.

 

Tak zejdzie godzinka niedzielnego poranka, a jeszcze nie wejdę do muzeum...

 

No, o muzeum to już innym razem.

 

 

Wasz stary ogórek sezonowy

Pierwsza Nagroda w konkursie na najlepsze opowiadanie o Powstaniu Warszawskim organizowane przez salon24.pl za 2014 rok Zapraszam na mój blog: https://robertzjamajkisite.wordpress.com/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Rozmaitości