Bezsilność
Tam razem mieszkali starzy i młodzi
Pogrążeni w codzienności sprawie
Byli onego dnia razem w Osadzie
Tam osaczyły ich: mord i bezprawie.
Od pól i ogrodów niósł płacz i huk.
Padał polski świat, bez litości znikł,
To UON i UPA i ich zbrodniczy trud.
Tam, gdzie byli oni nie zostało już nic.
Stanęli pośród piękna i kwiecia rolnicy,
Trzymając swe narzędzia w rękach
Czekając na Boga wśród łanów pszenicy
Lecz przyszli diabli i śmierć w mękach
Tryzubom kazano iść w bój, ale dla sławy
Haniebnej wśród wołyńskich pól i sadów
I tu mordować wśród dewianckiej wrzawy
Wszystkich, spokojnych polskich sąsiadów.
Zostali tylko święci w ramy nieoprawieni
Przypatrujący się z rezygnacją martwym
Polscy święci, czekający na dotyk płomieni.
Zmęczeni już rozpaczą, śmiercią i tymi
Martwymi dziećmi, zwrócili spojrzenia
Na krwawe Niebo, pełne milczącej pozy
Twarze, a krwawe słońce dało lśnienia
Nad Wołyniem, oświetlając pola grozy.
A dziś polski Sejm, co w nim są Polacy
Ma problem: dać świadectwo Prawdzie?
I nazwać Zbrodnię Zbrodnią, czy raczej
Zapomnieć? To Sprawiedliwość jest, gdzie?
Ci żywi syci, szczęśliwi
pogrążyli się drzemce;
Usiadłem przed kompem,
myśląc o tym
Wołyńskim Ludzie,
o zburzonej, martwej krainie,
I o polskim duchu,
który tam jest
i nigdy nie zginie.
Pierwsza Nagroda w konkursie na najlepsze opowiadanie o Powstaniu Warszawskim organizowane przez salon24.pl za 2014 rok
Zapraszam na mój blog:
https://robertzjamajkisite.wordpress.com/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości