RobertzJamajki RobertzJamajki
224
BLOG

DOM (6)

RobertzJamajki RobertzJamajki Kultura Obserwuj notkę 2

DOM (6)

 

Właściwie (co za słowo soczyste),

to codzienne życie, takie spokojne

bywa nawet w dni brzydkie, dżdżyste

interesujące, choć spokojem znojne..

 

Niby karnawał, taki prawie wenecki,

bo i maski i teatr, muzyki pełnia,

lecz to trzeba zrobić, by spełnić

wszystkie plany i ciche życzenia..

 

Powiesiliśmy na jednym z półpięter wielką, szkolną czarną tablicę. Jest tam specjalna, jak to na szkolnych tablicach bywa – zamontowana półeczka, na której znajdziesz kolorowe kawałki kredy i gąbkę do wycierania..

Nikt nie robił specjalnego mitingu w celu podkreślenia ważności owej TABLICY,

po prostu nagle zaczęły się ukazywać na niej kolorowe teksty, bah! Cale epistoły, a nawet poemy wierszem pisane po francusku, hiszpańsku, angielsku. Po polsku nie ma, bo jestem jedynym polskim rodzynkiem w tym internacjonalnym cieście i jakoś głupio by było prowokować pewne plany dlatego, ze to ja – Stan – napisałem (zaproponowałem).

Niektóre z tych tekstów są wyrazem sympatii, podziękowaniami za pracę iście syzyfową (organiczną): posprzątanie cudzego pokoju, klatki schodowej, czy prawie całego budynku (jest takich paru Tytanów, co jak się rozpędzą na czwartym pietrze, to zatrzymują dopiero w piwnicznej suszarni gadając cały czas na przykład o futbolu, Barca..Barca.. i rozwieszając cudze pranie, czy bieliznę pościelową, która cudza bywa również),..

a inne wyznaniami miłosnymi,

ale zdarzają się nader często listy, takie same, jak dzieci potrafią pisać do Świętego Mikołaja, choć i trafić można okrzyki rozpaczy..

Dlatego sensowne było powieszenie Tablicy;

bo w efekcie był zorganizowany teatrzyk dla dzieci;

bo nagle w Bibliotece zaczęły się lekcje francuskiego dla rozgadanych Katalończyków;

bo zawsze czeka na anonimowego Tułacza ciepła strawa na kuchennych fajerkach;

a tajemnicze krasnoludki znoszą wieczorami drewno na opal, chleb, warzywa, owoce i łakocie dla dzieciaków.. i nie tylko dzieciaków..

dlatego reaktywowano od strony garaży wielkie atelier, gdzie ci co bez pracy mają co z rekami zrobić i naprawiają rowery, czy dziecinne wózki, albo deskorolki, służąc serwisem całemu quartier i poprawiając swoje samopoczucie, bo bycie potrzebnym..

 

Powiększyła się nasza społeczność o dziwnie smutnych, niekarnawałowych Brazylijczyków i gadających teksańskim angloamerykanem podejrzanie wesołych Jamajczyków, którzy na widok dziwnie nieczęstego śniegu cieszą się, jak dzieci.

To przez tych ostatnich musiałem znowu kupić leki na moje delikatnie usposobione do żarcia kiszki:

uo Matko, jakie oni mają diabelskie przyprawy(!), sos „Tabasco” wysiada, bo po jamajskim zajzajerze dopiero ogień rozpala się po przełknięciu smakowicie pachnącego kęska dania..

i to oni rozpoznali w naszym autentycznym kameruńskim Pigmeju swoje afrykańskie korzenie..

a to było tak..

Joel (Pigmej) jest z tych „dużych” Pigmejów (bo istnieją podobno i jeszcze mniejsi) jest „marabuu” (takim szamanem) i wędrownym minstrelem, gra na instrumencie bez nazwy, który przypomina harfę, a właściwie jest harfą, tylko o trapezoidalnym kształcie i ma pudło rezonansowe, gdzie na owym pudle instrumentu od długiego kołka zwanego słusznie „sercem” biegną, niby zbiegające się promienie kordy po dwanaście strun w stronę dwóch przeciwstawnych gryfów. Można na tym grac jak na gitarze, można i jak na harfie. Joel gra reagge gitarowo sittarowe, jakieś takie kameruńskie i raz byłem świadkiem Wielkiej dla Kultury sprawy, bo bez slow Pigmej idealnie zgrał się z Hiszpanami. Znaleźli jakieś wspólne brzmienie i tak to Sztuka znalazła się ponad podziałami, ha!..

ale Jamajczycy orzekli, ze to co Joel gra jest jamajskie.

Potem po wypaleniu wspólnie z Pigmejem parunastu „afrykańskich” skrętów i odreagge' owaniu (odśpiewaniu) kilkunastu kawałków (całkiem spoko muzyczka) doszli jednak do wniosku, ze Kamerun był chyba przed Jamajką ojczyzną muzyki, .. no jakoś tak..

 

jamajsko-afrykańskich „papierosów” lepiej nie palić, bo są podobne w działaniu do jamajskich przypraw – kopią z opóźnionym zapłonem.. :))

 

O zwykłym życiu milczą Xsięgi

o życiu w ciszy nie ma przebojów,

lecz dużo większej, niż orężnej potęgi

potrzeba, by żyć we względnym pokoju..

 

I jakoś to się kreci, a złe duchy biurokracji chyba zapadły w zimowy sen..

zza chmur wyszło Słońce i jest milusio :))

 

cdn..

http://robertzjamajki.salon24.pl/512774,dom-opowiadanie-1 DOM (1)

http://robertzjamajki.salon24.pl/531966,dom-nowe-strony DOM (2)

http://robertzjamajki.salon24.pl/553630,dom-3 DOM (3)

 

 http://robertzjamajki.salon24.pl/555166,dom-4 DOM (4)

http://robertzjamajki.salon24.pl/559022,dom-5

 

Ps dopiero zauważyłem, ze Administracja zaczęła formować notki w format A5

i stron kilka z odcinka wychodzi, także moje wcześniejsze opracowywanie cykli

w formacie A5 pod Paint było takim „wykrakaniem” ..

nie wiem, pas mal chyba? :))

 

StanKubik&RobertzJamajki 

Pierwsza Nagroda w konkursie na najlepsze opowiadanie o Powstaniu Warszawskim organizowane przez salon24.pl za 2014 rok Zapraszam na mój blog: https://robertzjamajkisite.wordpress.com/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Kultura