Zanik Sztuki konwersacji, czyli postęp z Brelem w tle
Kiedyś mnóstwo znajomości zawierałem bezczelnie na ulicy lub środkach komunikacji mniej lub bardziej publicznej, w czasie licznych mych peregrynacji.
Kiedyś ćwiczyłem się w sztuce konwersacji bezpośredniej i bezinteresownej, no.. prawie.
Teraz szybciej poznam śliczną brunetkę siedzącą naprzeciwko mnie w pociągu relacji Geneve - Lausanne, gdy Bluetooth mej Noki prześle na jej smartfona symbole filiżanki kawy, serduszko i nawet całusa, niż gdy uśmiechnę się do Niej jak najbardziej uroczo, ot tak, w przerwie, gdy spogląda przez okno na mijane pejzaże..
i to nie koniec, bo tylko uśmiechnie się do mnie takim bezosobowym smailem i wróci do okienka dialogowego swego Samsunga Galaxy III. Wtedy (już smsami) ten flircik będzie się przemykał z serca do serca, bo o napisaniu
„tu jestem :) „
mowy nie ma, bo spłoszy się i zwieje na najbliższej stacji..
Anonimowość, aż do kawiarnianego stoliczka..
nawet wiersz wstukałem, com z Brela przetłumaczył i szczyptę duszy poety włożył, ale jej w wersji względnie oryginalnej zaprezentowałem, a Ona spojrzała na mnie nieprzytomnie, na mą brodę wichrami powichrowaną, oczy szaroniebieskie pod czołem chmurnym i choć uśmiech zagadkowy przesłałem, to tylko głową pokręciła, wracając do tego drugiego Mnie w wirtualu, wiersz i kiełkujące oczarowanie konsumować, och żesz!
Bien sûr, nous eûmes des orages
Vingt ans d`amour, c`est l`amour fol
Mille fois tu pris ton bagage
Mille fois je pris mon envol
Et chaque meuble se souvient
Dans cette chambre sans berceau
Des éclats des vieilles tempêtes
Plus rien ne ressemblait à rien
Tu avais perdu le goût de l`eau
Et moi celui de la conquête
Mais mon amour
Mon doux mon tendre mon merveilleux amour
De l`aube claire jusqu`à la fin du jour
Je t`aime encore tu sais je t`aime..
Pociąg mija kolejne stacje, a ona w słuchawkach zatkniętych w uszka, które proszą o coś bardziej. Słucha Brela, a jakże i już jest myślami w parku Montbenan, na tarasie Casino, gdzieśmy się umówili..
Oczywiście kochaliśmy burze
Wiele lat miłości, szalonej, gwałtownej
Po tysiąckroć te same starte kurze
Miliony słów, krzyki wymowne
I każdy mebel to pamięta
W tym pokoju pełnym wspomnień
i ślady starej miłości piorunów
I nic, co można zapomnieć
To zapomnienie, jak smak wody
gdy każdy miłosny łyk był młody
A więc moja miłości
W trzewiach mej pamięci od zawsze gościsz
Czysty Twój obraz.. ja widzę Cię
i kocham tak samo, czy tego chcę, czy nie..
Na ten tekst, napisany po polsku.. zatrzepotała rzęsami, jak skrzydełka motylka, wyrwana z brelowego łkania
i spojrzała mi w oczy z czającym się w Jej bursztynach uśmiechem Giocondy..
RobertzJamajki&StanKubik
Pierwsza Nagroda w konkursie na najlepsze opowiadanie o Powstaniu Warszawskim organizowane przez salon24.pl za 2014 rok
Zapraszam na mój blog:
https://robertzjamajkisite.wordpress.com/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura