Zabawne, jak całe życie człowieka może się sprowadzić do iluś tam kartek zapisków jakiegoś esbeka. Zabawne jak Ci, którzy potrafią bez mrugnięcia okiem wybaczyć krwawemu dyktatorowi grabież, mordy i tortury odsądzają od czci i wiary człowieka, o którym jak dotąd nie wiadomo nawet, czy kogokolwiek skrzywdził.
Pierwszy kamień na salonie24 już poleciał i jak to bywa w tłumie z ochotą posypały się następne. Dlatego będę bronił abp. Wielgusa.
Czy kapłan zachował się odpowiednio? Wtedy i dziś? Wtedy, o ile nie informował hierarchii o swoich kontaktach i nie pytał o pomoc i zgodę. Dziś, kiedy kluczył miast wyznać wszystko jak było. Podobno wyznał Papieżowi i uzyskał rozgrzeszenie. Ale dla wiernych i kościoła lepiej by było, gdyby jego oświadczenie pojawiło się miesiące temu, a nie dzisiaj.
Skoro jest winny, jak zamierzam go bronić? Cóż, wątpliwości należy rozstrzygać na korzyść oskarżonego. A tych nadal jest sporo. Poza tym, mimo że nie jest osobą wielkiego charakteru może i tak jest najlepszym kandydatem na to stanowisko? Być może Kościół (i Bóg) bardziej potrzebują teraz mądrego zarządcę i sprawnego administratora niż niezłomnego rycerza?
Abp. Wielgus w swoim oświadczeniu wskazał na szereg faktów mylnie podanych w raportach. Jego obronę można z pewnością zacząć od sprawdzenia, która wersja jest bliższa faktów. Pewnych rzeczy być może nie da się sprawdzić, ale inne pozostają w archiwach i ludzkiej pamięci. Panowie Terlikowski i Sakowicz mają teraz proste dziennikarskie zadanie. Sprawdzić fakty.
GW przeszukiwała podobno archiwa na jesieni. Nic wtedy nie znaleziono. Jeśli materiały zostały przeoczone wtedy (a nie przez kogoś podrzucone, co przynajmniej w teorii też jest możliwe) można założyć że istnieją też inne ślady. Warto dokładniej przeszukać archiwa, jeśli może nas to przybliżyć do prawdy.
Życie Stanisława Wielgusa nie sprowadza się do tych paru teczek. Przez dziesięciolecia pracował jako duszpasterz, pracownik naukowy, społecznik. Zna i pamięta go wiele osób. Czemu nikt ich nie zapytał o zdanie? Dlaczego na wadze mamy kłaść jedynie te czyny, które opisano w ubeckich teczkach? Czy tylko tym jesteśmy? Z chęcią przeczytałbym szereg reportarzy o życiu i czynach arcybiskupa.
Wreszcie - w dokumentach nie ma właściwie żadnej informacji o tym, żeby kapłan komuś zaszkodził. Jest za to otwarte przyznanie, że na niewiele się przydał. A że raporty mogły być podkolorowane? Jeśli Schliemann fałszował własne znaleziska, czemu odmawiać tej przyjemności esbekom?
Wątpliwości należy rozstrzygać na korzyść oskarżonego. Widać, że abp. Wielgus nie dorównuje swoim największym poprzednikom. Ale Papież mu zaufał. Dopóki nie pojawią się kolejne dowody, ja też to czynię. Ludzie Kościoła powinni ufać Bogu. Wszystko co się dzieje jest częścią Jego planu. Również sprawiedliwe ukaranie winnych.
Nie wycinam notek, pod którymi są komentarze. Mogę natomiast zmienić a nawet znacznie zredukować ich treść.
Jest sto tysięcy dusz
a jedna ledwie rura
żołnierze wychodzą
cywilom i rannym się nie uda
upps
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka