rocky rocky
530
BLOG

Inteligencja zamordowana w Katyniu - odpowiedź G majorowi

rocky rocky Polityka Obserwuj notkę 9

 ppor. Zygmunt Łotoski ( 1904 - 1940 )

 Zygmunt Marian Łotoski urodził się we Włodawie na Lubelszczyźnie. Podporucznik rezerwy, pisarz i publicysta, ukończył Wydział Filozoficzny na Uniwersytecie Warszawskim, w latach 1937 - 1939 pracował jako polonista w gimnazjum w Piotrkowie Trybunalskim. Wybitny sportowiec, współtwórca polskiej szkoły łucznictwa. w 1934 r. w barwach " ZS Warszawa " uzyskał tytuł mistrza Polski, zdobył również medal na mistrzostwach świata. Autor klasycznej książki Łucznictwo ( 1934 ). Jako trener polskiej kadry narodowej w łucznictwie w latach 1930 - 1934, doprowadził drużynę żeńską do wielkich sukcesów na arenie międzynarodowej. 

mjr Baruch Steinberg ( 1897 - 1940 )

Baruch Steinberg urodził się w galicyjskich Przemyślanach. Należał do Polskiej Organizacji Wojskowej. Od 1928 r. pełnił funkcję szefa Duszpasterstwa Okręgu Korpusu ( DOK ) III oraz DOK I, sprawując posługę religijną dla służących w wojsku obywateli RP pochodzenia żydowskiego. W 1936 r. został mianowany Naczelnym Rabinem Wijska Polskiego.

por. Tadeusz Tucholski ( 1898 - 1940 ) 

Tadeusz Tucholski urodził się w Rogowie k. Pruszkowa. Porucznik rezerwy, w 1920 r. brał udział w wojnie polsko - bolszewickiej. W 1930 r. doktoryzował się, a w 1936 r. został docentem na Wydziale Chemii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Pracował w instytucie technicznym uzbrojenia, pełnił również funkcję konsultanta Ministerstwa Spraw Wojskowych. Autor kilkudziesięciu prac naukowych. ( ... ) Stanisław Stanowicz, jedyny więzień wyłączony z transportu śmierci relacjonował : "Na skos po przeciwnej stronie siedział docent Tucholski. Nie znałem go bliżej, lecz wiedziałem od kolegów, że niedługo przed wojną wrócił z Anglii, gdzie prowadził prace badawcze na uniwersytecie w Cambridge".



Jestem bardzo wyczulony na sprawę Katynia. Jest to dla mnie symbol drugiej wojny światowej i komunizmu. Pisałem już w którejś z poprzednich notek, że taki Katyń stanowi doskonałą odpowiedź dla wszystkich miłośników komunizmu z tego i przeciwnego brzegu Odry. Poza tym mord na polskich oficerach jest swego rodzaju odpowiednikiem żydowskiego holokaustu. Jakkolwiek makabrycznie to zabrzmi, najbardziej widowiskowym, więc uwidaczniającym światu cierpienia Polaków pod jarzmem Sowietów. W związku z tym szlag mnie trafia, gdy ktoś próbuje znaczenie mordu katyńskiego umniejszać. Szczególnie gdy tym kimś jest Polak wietrzący wszędzie wokół antysemityzm i czułością pochylający się nad losem Narodu Wybranego. Tak chyba wygląda cały ten "alternatywny patriotyzm", tłumaczę więc przy okazji " alternatywnym patriotom", że w pochylaniu się z czułością nad cierpieniami Żydów nie widzę nic złego, a wręcz przeciwnie. Jednak krew mnie zalewa, gdy ktoś robiąc to, jednocześnie pluje na własnch rodaków. Bo bagatelizowanie Katynia jest właśnie pluciem w twarz wszystkim patriotom niealternatywnym.



Tekst Majora można sprowadzić zasadniczo do kilku tez. W pierwszym akapicie pojawia się stwierdzenie, że zamordowani w Katyniu zołnierze inteligentami byli " przy okazji " bycia żołnierzami, po czym pojawia się pytanie "co to za kraj, w którym intelektualistami zwie się nie lekarzy, prawników, pisarzy, a jedynie (głównie?) panów wojskowych?" W drugim akapicie stawia kolejną tezę, a mianowicie , że inteligencja oficerska była " inteligencją z wansu " , ponieważ rządy sanacyjne sprzyjały "kolesiostwu, nepotyzmowi i jakbyśmy dziś powiedzieli, politycznej protekcji <<dla>> i <<u>> panów w mundurach. "I są to dwie zasadnicze tezy tekstu, z którymi warto polemizować w jakikolwiek sposób. Reszta to najpierw gadanie głupot na temat edukacji, poziomem równe z tekstami synalka Wandy Nowickiej ( tego od Lewicy Bez Cenzury ) , a potem wskazywanie na propagandowe zabiegi publicystów chcących poprzez ukazywanie bestialstwa czerwonych, umniejszyć bestialstwo brunatnych i usprawiedliwić tych, którzy z brunatnymi kolaborowali. Wypada się z tym zgodzić, bo sam coś takiego zauważam i równiez jestem takiej nierzetelności intelektualnej przeciwny. Kończy Major wyrazem oburzenia na uprawianą wśród polskich elit współczesnych, o ile takowe w ogóle istnieją poza paroma osobami, apologetykę poległych w Katyniu przy jednoczesnym bagatelizowaniu codziennych ludzkich tragedii okresu okupacji. Z tym również się zgadzam, chcoiaż jak już wspomniałem, Katyń jest pewnym symbolem i być może "mitem założycielskim" polskich konserwatystów po 1989 r., więc jestem w stanie w niweielkim stopniu zrozumieć takie zachowanie prawej strony naszej sceny politycznej ( wszak w demokracji nawet publicyści są politykami ).

Zacznę od tezy drugiej, której wysuwanie przez kogoś, kto studiuje prawo, wydaje mi się co najmniej zabawne. Tak się złożyło, że próbuję ułożyć swoje zycie z osobą studiującą od 4 lat prawo, toteż znam dość dobrze sytuację polskich potencjalnych prawników. W poprzedniej notce pisałem o człowieku, który nie odróżnia Kodeksu Karnego od Kodeksu Cywilnego, a pomimo tego jest już na 4 roku, ponieważ jego ojciec piastuje stanowisko adwokata. Rok starsza kolezanka mojej lepszej połowy, absolwentka prawa, obsługuje w PUP'ie bezrobotnych za 1000 zł. Tajemnicą poliszynela jest, że prawniczym rynkiem pracy w naszym kraju sterują kółka wzajemnej adoracji, które pomimo wymaganych procedur wpływają na to, kto będzie prawnikiem, a kto nie. Zarzucanie przedwojennym oficerom, że zostali intelektualistami przez kumoterstwo , przy jednoczesnym liczeniu na takie same przywileje, to hipokryzja. Chyba, że bloger Major nie widzi jak ta sytuacja wygląda, lub jak mój kolega , absolwent prawa na UJ, wiąże swoją przyszłość z pracą akademicką na uniwersytecie. Wówczas pytań nie mam. To jest jednak sprawa najmniej istotna. O wiele bardziej moją ciekawość budzi to, jak zdaniem blogera Majora, można zostać inteligentem dzięki posiadaniu pleców. Rozumiem, że człowiek o lewicowym światopoglądzie wierzy w magiczną moc państwa, ale nie przesadzajmy. Człowiek nie staje się inteligentem, uzyskując dzięki protekcji ważne stanowisko państwowe. Inaczej inteligentem trzebaby nazwać panią z poczty, pracowników Urzędów Miejskich, a piszącego książki w domku na prowincji literata nie. I tutaj muszę blogera Majora pocieszyć - on już jest inteligentem ( co prawda lewicowym ), pomimo tego, że jako student z trudem walczy o to, aby dopłynąć do wyspy "magister". Inteligentem może być nawet bezrobotny alkoholik. Poza tym, jak uczy doświadczenie, urzędnicy z reguły inteligentami nie są. Twierdzenie więc, że przedwojenni oficerowie byli inteligentami dzięki protekcji to głupota. Lub , jak już wspomniałem, nieporpawna wiara w moc państwa, co jak mniemam na jedno wychodzi. Poza tym Major powołuje się na "cywilnych" ( jeśli juz robimy takie rozróżnienie ) intelektualistów II RP ( słonimski ) , a sa mtwierdzi, że w tym kraju innych intelektualistów poza wojskowymi nie było. Niemcy już w 1939 r. zajęli się profesorami UJ, widocznie Hitler wiedział to, czego Major nie wie , czyli że w Polsce inteligenci nie tylko w armii siedzieli. 


Czas na tezę drugą, czyli przypadłość "bycia inteligentem" u oficera. Jeśli tak rozpatrywać sprawę, to inteligentem nie jest nikt. Właściwie nikt nie jest nikim, prócz tego, że jest człowiekiem. Bo jeśli u wojskowego " inteligent " jest przypadłością, to dlaczego nie może nią być w przypadku kogokolwiek innego. Np. Tomasz Terlikowski również nie byłby inteligentem, nie byłby nawet ojcem swoich córek. Byłby człowiekiem, który przy okazji jest i inteligentem i ojcem swoich córek. Byłby człowiekiem i przy okazji inteligentem. A czy ktoś neguje fakt, że p. Tomasza Terlikowskiego do przedstawicieli współczesnej polskiej inteligencji zaliczyć należy ? Podobnie rzecz ma się w przypadku pomordowanych oficerów. Byli po pierwsze ludźmi, po drugie - jak w przypadku por. Tucholskiego rodzicami, a po trzecie - inteligentami. I to nie byle jakimi, bo prowadzącymi badania na angielskich uniwersytetach. Wynika z tego, że nie mozna mówić o rzeczonych oficerach, jakoby byli inteligentami " przy okazji " . Oni byli inteligentami i byli jednocześnie oficerami Wojska Polskiego. Nie wiem, czy teza Majora jest wyrazem głupoty, czy celowym zabiegiem propagandowym, ale jest napewno świństwem i splunięciem w twarz wszystkim pomordowanym. Czy tak wygląda " alternatywny patriotyzm " rozwijany w oparciu o wytyczne z Brukseli ?

 

Tyle w odpowiedzi Galopującemu Studentowi Prawa. Wróżę mu karierę w Gazecie Wyborczej. 


 

rocky
O mnie rocky

Wacław Potocki - SOFISTA : Przyjechał syn do ojca, długo bywszy w szkole, / I obaczy we środę trzy jaja na stole. / Chcąc rodzicom pokazać, że ma olej w głowie: / "Nie trzy tu, ale pięć jaj, panie ojcze" - powie. / "Nowej wnosisz nauki - rzecze ojciec - modę, / Jakoż to?" Aż sofista: "Zaraz się wywiodę, / Kto ma trzy, ten ma i dwie, według mowy mojej, / Kto trzy i dwie, ten ma pięć, tak się to ostoi." / A tu gdy po wszystkie trzy jaja ojciec sięgnie: / "Ja trzy, ty zjedz tamte dwie, coć się w głowie [lęgnie."

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka