Przy okazji odprawy Rapaczyńskiej przypomniało mi się kilka haseł PO. I co z nich wynikło. Czy państwo jeszcze to pamiętają?
Zaczynamy więc wyborczo-obietnicową karuzelę. Przed wyborami, jednak nie tymi ostatnio, PO złożyło pewną obietnicę. Jej sens brzmiał 'za posłowanie nie weźmiemy żadnych pieniędzy'. Kojarzycie? Tak, już coś świta w umysłach. Tymczasem obietnica się rozmyła, jakiś czas temu PO-wska płotka burknęła w TV, że muszą brać pieniądze, żeby realizować cele partii i tak dalej. Jednak ludzie zapomnieli. Wcale im to nie przeszkadza, żeby twierdzić, że PO to partia nie łamiąca obietnic.
Ostatnio już, zarówno przed jak i po wyborach słyszeliśmy o tanim państwie, którego przejawem miało być słynne już latanie samolotami rejsowymi [że jest to kompromitacja na skalę światową nie wspomnę], tymczasem jak donosi Wprost, nie oznacza to wcale obniżenia kosztów, gdyż ... samoloty rządowe i tak muszą latać. Piloci są bowiem zobowiązani wylatać normę, latają więc puste przebiegi. Oszczędności brak, jest jednak w narodzie świadomość, że ten rząd dba o ich podatki. A guzik prawda.
Obietnica uczciwości też była nam wszystkim złożona. Tymczasem ostatnio mamy przypadek Szczecina, w którym prezydent[PO] kilka lat temu wykupił za 30 tyś złotych mieszkanie 150 metrów w centrum. Teraz chce 'honorowo, aczkolwiek jestem niewinny' oddać 'pozostałe' 150 tyś złotych. Z ustaleń CBA wynika, że mieszkanie otrzymał nielegalnie. Nie zmienia to jednak faktu, że do Szczecina przyjechała Jej Ekscelencja Julia Pitera. Aby bronić Krzystka i atakować 'pisowskie cba' oczywiście.
Pamiętajmy. PO też naobiecywała. Tylko żaden TVN czy Wyborcza ich obietnic nie przypominają.
