Eryk Mistewicz, współautor ksiązki anatomia władzy i konsultant wizerunku osób z pierwszych stron gazet twierdzi, iż w rozmaitych rywalizacjach marketingowych wygrywał będzie ten, kto stworzy lepszą narrację. Dlaczego PiS wygrał wybory w 2005 roku? Bo potrafił lepiej opisać cechy ówczesnej sytuacji, zdefiniować ją w sposób bliższy rzeczywistości i nazwać rzeczy bardziej dosadnie niż czyniła to wówczas Platforma Obywatelska. Dlaczego PO zwyciężyła w wyborach parlamentarnych dwa lata później? Bo to ona przekonała wyborców do swojej narracji.
Narracja jest w polskiej polityce słowem nowym, ale mechanizm, który zawiera się w jej znaczeniu ma już długą historię. Spór pomiędzy PO a PiS-em można generalnie sprowadzić do pojedynku dwóch (nie zawsze różnych) narracji. Ta strona w danym momencie uzyskuje przewagę, która potrafi nadać lepszą interpretację istniejącym obiektywnie faktom. Trochę to wszystko przypomina zmagania prokuratora z adwokatem na sądowej sali, gdy dowody nie są jednoznaczne, gdy same przez się immanentnie nie posiadają interpretacji. Wówczas każda ze stron musi stworzyć własną narrację. Przekonać do niej sąd, ławę przysięgłych. Od tego, kto stworzy lepszą narrację, kto ją zdoła narzucić – zależeć będzie czy podsądny trafi za kratki, czy też wyjdzie na wolność.
W polityce inicjatywę posiada ten ten, kto potrafi narzucić swoją narrację. Do momentu afery Rywina polska scena polityczna dzieliła się według polaryzacji obozu postkomunistycznego z postsolidarnościowym. Wtedy również używano narracji, przeciwstawiano je sobie w ramach debaty publicznej. Tamto jednak zderzenie narracji dotyczyło oceny historii. Obecne kreowane przez PO i PiS koncentruje się na ocenie teraźniejszości, a tło historyczne zeszło na dalszy plan. Na tym polega zasadnicza różnica.
Polityka jest dynamiczną dziedziną życia, która w sposób spontaniczny tworzy pewne sytuacje, czasami przypadkowe i niespodziewane. Jej uczestnicy muszą zachować zdolność odnajdywania się w nich. Ten kto szybciej i lepiej odnajdzie się w sytuacji uzyska przewagę. Narracja jest potrzebna do tego, aby te sytuacje zdefiniować, aby dokonać ich opisu, opowiedzieć je po swojemu wyborcom.
Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość startowały z tych samych pozycji. Obydwie partie musiały się odnaleźć w sytuacji po aferze Rywina. Narracje za pomocą, których opisywały rzeczywistość były mniej więcej podobne. PiS jednak posiadał narrację bardziej spójna i dosadną. Nazywał rzeczy po imieniu. Powiedział Polakom wprost: w Polsce rządzi „układ”, jest mafia, istnieje gigantyczna korupcja. Platforma szła w rozumowaniu w tym samym kierunku, ale używała bardziej eufemistycznych formuł. Nie była tak pryncypialna i bezkompromisowa. Dlatego w 2005 roku to przesłanie partii Jarosława Kaczyńskiego lepiej trafiło do wyborców. Narracja PiS-u zwyciężyła.
W nadanej przez PiS optyce Platforma Obywatelska nie miała żadnych szans. Jej narracja była za mało ostra. Stąd PO porzuciła swoją pierwotną narrację i stworzyła anty-narrację w stosunku do narracji PiS-u. Odtąd wszystko w polskim życiu społeczno-politycznym stało się względne. Ocena poszczególnych faktów, sytuacji, czy wydarzeń nie zależała od ich obiektywnego przebiegu, lecz od nastawienia „narratora”, stworzonego kontekstu i nadanej interpretacji. To co dla PiS-u było walką z korupcją dla PO budowaniem państwa policyjnego.
PO zdołała narzucić swoją nową narrację w ferworze toczonej debaty publicznej. IV Rzeczpospolita została zdemonizowana, a PiS –używając języka jednego z polityków tej partii Michała Kamińskiego – przedstawiony, jako „obciachowa ikona popkultury”. To nie skorumpowani politycy, artyści, czy urzędnicy stali się największym zagrożeniem dla demokratycznego państwa, lecz PiS. Taki opis rzeczywistości społeczno-politycznej obowiązywał do 10 kwietnia 2010 roku. Wówczas pojawił się nowy kontekst oceniania rzeczywistości. Kryteria jej postrzegania zostały zmodyfikowane.
Narracja nie jest nigdy zawieszona w próżni. Musi posiadać swój kontekst, swoje odniesienie. Kontekstem zaś może być jakieś ważne wydarzenie, sytuacja, lub sekwencja wydarzeń i sytuacji. Z pewnością tragedia smoleńska jest takim właśnie kontekstem, w zestawieniu z którym oceniana będzie rzeczywistość społeczno-polityczna w Polsce. Kto lepiej odnajdzie się w tej sytuacji, kto ją lepiej opisze, zinterpretuje, wreszcie kto stworzy lepszą i pasującą do rzeczywistości narrację, a następnie ją narzuci ten będzie posiadał polityczną inicjatywę i wygrywał kolejne wybory.
Romano Manka-Wlodarczyk
Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka