Kurier z Munster Kurier z Munster
69
BLOG

Zapomną o Blidzie tak, jak o Papale

Kurier z Munster Kurier z Munster Polityka Obserwuj notkę 14

 

Wizytę Bronisława Komorowskiego w domu rodziny Barbary Blidy uważam za gest pusty i wyjątkowo cyniczny. Komorowski miał setki możliwości, aby odwiedzić Blidów jako marszałek sejmu – nie uczynił tego ani razu. Takie deklaracje składane w ferworze kampanii wyborczej nie są wiarygodne. Trochę ta sytuacja przypomina los powodzian, których jak opadnie woda i zgasną światła kamer nikt już nie odwiedza. Poważny, szanujący się polityk nie powinien instrumentalizować ludzkich emocji dla celów wyborczych, a tym bardziej tych związanych z czyjąś śmiercią.

Zawsze w takich przypadkach przypomina mi się historia zamordowanego przez bandytów komendanta głównego policji gen. Marka Papały. Też nad jego grobem padały pompatyczne słowa. Rożni wielcy ludzie przysięgali, składali twarde zapewnienia – dopadniemy tych morderców, wyjaśnimy wszystkie kulisy tej sprawy, dowiemy się, kto dał zlecenie. Co zrobili?! Nic nie zrobili, a o zabitym Marku Papale mało kto już dziś pamięta. Z Blidą będzie podobnie.

Marszałek Komorowski gra śmiercią Blidy. W tym kontekście zachowuje się – najdelikatniej mówiąc – nieelegancko. Prof. Władysław Bartoszewski mógłby ocenić to jako przejaw nekrofilii. Co gorsza – Komorowski uważa najwyraźniej, że ludzie są głupi i nie rozszyfrują jego cynicznych intencji. Tymczasem zachowanie Komorowskiego jest dla wszystkich czytelne.

Bartosz Arłukowicz: „To nie jest źle, że Bronisław Komorowski chciał porozmawiać z mężem Barbary Blidy; to nie jest źle, że zjawia się w domu; to nie jest źle, że chce wyjaśnienia tej sprawy. Powiem więcej: to dobrze! Ale proszę (Arłukowicz zwrócił się do posła PO Pawła Olszewskiego) nie mówić i nie próbować wmawiać telewidzom, że ta wizyta była prywatna. Kiedy ja się umawiam z kimś prywatnie, to nie ciągnę ze sobą trzydziestu kamer i stu dziennikarzy. Panie pośle z rozsądkiem do tego wszystkiego, to jest kampania wyborcza, jest to pewien element kampanii wyborczej”.

Problem Barbary Blidy występuje obecnie w Polsce pod postacią pewnego rodzaju inercji świadomościowej i jest tożsamy z problemem prezydenta Lecha Kaczyńskiego. „De mortuis aut bene, aut nihil” („o zmarłych należy mówić dobrze, albo wcale”). I oczywiście politycy nie omieszkają wykorzystywać faktu, że zmarli (szczególnie Ci w tragicznych okolicznościach) bez względu na swój dorobek ulęgają procesowi pozytywnej legendyzacji, funkcjonują w świadomości społecznej, albo jako tabu, albo na zasadzie mitu. Takie intencje przyświecały Jarosławowi Kaczyńskiemu, gdy podejmował decyzję o umieszczeniu zwłok swojego brata na Wawelu i takie motywy kierują Bronisławem Komorowskim, kiedy odwiedza dom rodziny Blidów. Przy grobie można „się ogrzać” nie tylko od rozpalanych zniczy i lampek w dniu Wszystkich Świętych…

Jednakże sprawa Barbary Blidy nie jest jednoznaczna. Oczywiście PiS-owscy notable wysyłając do domu sfrustrowanej kobiety funkcjonariuszy ABW w czarnych kominiarkach wykazali się wyjątkową nadgorliwością, żeby nie powiedzieć oszołomstwem. Oczywiście też nikt przeciwko Blidzie nie dostarczył dowodów, a po jej śmierci determinacja ich szukania ze zrozumiałych względów radykalnie zmalała. Ale towarzystwo w jakim się obracała Barbara Blida było co najmniej kontrowersyjne. W rozwiniętych demokracjach zachodnich polityk posiadający podobne kontakty byłby skończony.

Dziś „nad grobem” Barbary Blidy „potok łez wylewa” SLD, a coraz chętniej przyłączają się również do tego politycy Platformy. Nie można jednak zapominać, że gdy Barbara Blida posiadała za życia problemy, to jej polityczni przyjaciele gremialnie się od niej odwrócili. Miała wielkich zagorzałych wrogów przede wszystkim w swoim własnym obozie. Kiedyś jej partyjni koledzy usunęli ją nawet z list wyborczych do parlamentu, a teraz Ci sami ludzie „plączą nad jej grobem”, bo jest ku temu odpowiednia koniunktura. Żenujące!

Sensowne jest pytanie o odpowiedzialność polityczną PiS w kontekście śmierci Barbary Blidy. Dobrze by było wyjaśnić wszystkie wątki tej skomplikowanej sprawy do końca. Sejmowa komisja śledcza pracuje już dość dugo, ale jak na razie żadnych zarzutów nikomu nie postawiła. Należy też pamiętać, że jest rodzajowa różnica pomiędzy zabiciem kogoś, a samobójstwem… Blidy nikt nie zabił, sama targnęła się na swoje życie.

Sensowne jest też pytanie o odpowiedzialność polityczną w kontekście bestialskiego zabójstwa Krzysztofa Olewnika za czasów rządów SLD, a o tym jakby w mediach mówi się pod tym kontem o wiele mniej niż o odpowiedzialności politycznej w sprawie Barbary Blidy.

I w jednym i w drugim przypadku do śmierci tych osób mogła przyczynić się postawa rządzących. Z jednej strony megalomania i nadgorliwość, z drugiej totalna niekompetencja i wysoki poziom fraternizacji z gangsterami.

 

Romano Manka-Wlodarczyk

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Polityka