Kurier z Munster Kurier z Munster
4767
BLOG

„Bałkański szlak”, czyli heroina przemycana całymi tonami

Kurier z Munster Kurier z Munster Polityka Obserwuj notkę 3

Aż 80 osób było zamieszanych w przemyt heroiny na gigantyczną skalę z Azji i południa Europy. 15 innych Pokaż profilprzestępców ciągle jest poszukiwanych listami gończymi. Poboczne wątki obejmują jeszcze długą listę kolejnych nazwisk. W grę wchodzi ponad 8 ton przemyconych narkotyków o czarnorynkowej wartości 600 milionów złotych. Choć zapadają już pierwsze wyroki – sprawa jest w dalszym ciągu rozwojowa. Funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego zapowiadają kontynuację działań operacyjnych. Jak ocenia sierżant Justyna Migdalska z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wlkp. jest to finał największej sprawy narkotykowej w Polsce., prowadzonej kiedykolwiek prze policję.

 

Roman Mańka: Fakty są takie: Mieliśmy do czynienia ze zorganizowaną grupą przestępczą o charakterze zbrojnym i prawdziwym narkotykowym przemysłem. Stworzono tak zwany „bałkański szlak”, którym przemycano całe tony heroiny. Droga wiodła aż z Afganistanu przez Turcję, Bułgarię, Rumunię, Ukrainę, Polskę, później do Niemiec, a stąd na zachód Europy do Holandii, Wielkiej Brytanii i Hiszpanii Sposób przemytu był dość prosty – narkotyki były schowane w towarach przewożonych na eksport (akumulatorach, meblach i kosmetykach).


 

Polscy rezydenci

Proceder trwał 12 lat. Osoby angażowane do przemytu środków starannie dobierano. Nie stanowiło to żadnego problemu, gdyż oferta za przewiezienie heroiny przez granicę kształtowała się na wysokim poziomie finansowej intratności – na początku za jednorazowy przewóz płacono 1000 marek, a później po zmianie europejskiej waluty 1000 euro. Chętnych nie brakowało. Kierowcy doskonale wiedzieli o zawartości przewożonego materiału.

Międzynarodowa mafia narkotykowa (nie wahamy się użyć tego słowa) miała swoich polskich rezydentów – byli nimi szef grupy Jan P. i jego bliski współpracownik Zbigniew L. Odpowiadali oni za organizację struktury oraz metodologii przemytu na terenie Polski. To właśnie oni typowali kierowców do współpracy. I tak narkotykowy biznes kręcił się w najlepsze przez ponad dekadę. Gangsterze „młócili” pieniądze, a szkodliwy, śmiercionośny proszek trafiał na rynki całej Europy.

Polscy rezydenci heroinowego biznesu to czterdziestoletni mieszkaniec Warszawy Jan P. oraz jego o dwa lata młodszy kompan Zbigniew L. z Grudziądza. Obydwaj posiadali szereg międzynarodowych, przestępczych kontaktów z organizacjami zajmującymi się transferem narkotyków – były to głównie: heroina, kokaina, amfetamina oraz pochodne amfetaminy i marihuany. Jednak najważniejszymi organizatorami przemytu byli Turcy. To oni rozdawali karty w tym biznesie.


 

Długa historia bezkarności bossów

Polski epizod zaczyna się w 1998 roku. Zebrany materiał dowodzi, iż właśnie wtedy powstała grupa przestępcza zajmująca się przemytem narkotyków. Jednak przez wiele lat jej członkom uchodziło to bezkarnie, a pierwszy trop pojawił się dopiero w 2002 roku. Zadecydował przypadek – podczas rutynowej kontroli celnej przeprowadzonej na przejściu granicznym w Świecku, funkcjonariusze straży celnej znaleźli w jednym z transportów segregatorów, prowadzonym do Wielkiej Brytanii aż dwieście kilogramów ukrytej heroiny. Ale zatrzymano tylko przysłowiową „płotkę” - kierowcę przewożącego ładunek, którego w 2003 roku Sąd Okręgowy w Gorzowie Wlkp. skazał wyrokiem karnym. Tymczasem główni organizatorzy narkotycznego przemytu, polscy rezydenci międzynarodowej siatki przestępczej pozostawali cały czas na wolności i cieszyli się zarabianymi nielegalnie milionami złotych.

Policja rozpoczęła działania na szeroko zakrojoną skalę. Funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego nieustannie deptali przemytnikom po piętach. Permanentnie prowadzone były czynności procesowe. Jednak wysiłek operacyjny nie przynosił żadnych poważniejszych rezultatów. Działania policji okazywały się bezskuteczne.

Aż do 2005 roku. Wówczas doszło w sprawie do prawdziwego przełomu, mającego ogromne znaczenie dla dalszych działań dochodzeniowo-śledczych. Policjanci z CBŚ-u schwytali 22 osoby podejrzane o przemyt narkotyków ze wschodu na zachód Europy. W ręce organów ścigania wpadła więc spora grupa przestępców, a trzy lata później Sąd Okręgowy w Gorzowie Wlkp. skazał ich wszystkich na karę więzienia w dolnym wymiarze na rok, a w górnym na 6 lat pozbawienia wolności. Jednak byli to w dalszym ciągu autsajderzy, tak zwane „płotki”, ludzie z dolnych, a co najwyżej średnich szczebli gangsterskiej hierarchii. Główni bossowie heroicznej mafii, organizatorzy „bałkańskiego szlaku” po stronie polskiej pozostawali cały czas na wolności i zalewali narkotykowymi towarami rynki prawie całej Europy.


 

Ogromne rozmiary handlu i ekskluzywne życie

W końcu miarka musiała się przebrać. Do kluczowych aresztowań doszło w przedziale od 2006 do 2008 roku. Skala operacji była gigantyczna. W zatrzymaniach wzięło udział kilkuset policjantów z całej Polski, zaangażowano funkcjonariuszy z Wrocławia, Olsztyna, Suwałk, Białegostoku, Lublina, a nawet Specjalny Pluton Antyterrorsytyczn (SPAT). Uścisk policyjnych kajdanek poczuło na rękach kolejnych 38 osób, członków struktury mafijnej, w tym przede wszystkim i co najważniejsze szefowie grupy – Jan P. oraz Zbigniew L. Rozmiary przemytu są gigantyczne – szacuje się je na 8 ton przewiezionej przez granicę heroiny o czarnorynkowej wartości 600 mln zł. Tyle przez dwanaście lat uprawiania obrzydliwego, przestępczego procederu „przepełzło” przez polską granicę. Liderzy narkotykowego gangu żyli jak przysłowiowe „pączki w maśle”. Przy okazji zatrzymań policjanci zabezpieczyli mienie o łącznej wartości 8 mln 800 tys zł. Stanowią je luksusowe samochody, pieniądze, budynki gospodarcze, mieszkania, w tym między innymi ekskluzywne mieszkanie w wieży ciśnień warte milion zł. To pokazuje, jak lukratywny styl życia wiedli bossowie narkotycznego przemysłu i jak ogromne zyski generuje ten przestępczy przemysł. W ręce policji trafiła również ziemia oraz groźna broń (karabiny i pistolety). Do chwili obecnej funkcjonariusze CBŚ-u schwytali aż 80 osób, 60 z nich zderzyło się już z wymiarem sprawiedliwości i otrzymało w większości surowe kary. Jednak w dalszym ciągu 15 członków gangu jest poszukiwanych listami gończymi, a policja zapowiada, iż badane będą również inne (poboczne) wątki, a w grę wchodzą następne, poważne zatrzymania. Handel heroiną prowadzony był na ogromną skalę i absorbował w celu łatwego zarobku wielu rozmaitych ludzi. Sprawa jest nadal rozwojowa.


 

Surowe kary

W grudniu 2010 roku zapadły pierwsze wyroki w stosunku do liderów grupy. Sąd nie miał wątpliwości, co do wyjątkowo szkodliwych społecznie i typowo przestępczych znamion tej działalności – zastosowane kary są drakońskie. Boss gangu, a zarazem organizator przemytu narkotyków na terenie Polski czterdziestoletni Jan P. z Warszawy trafi do więzienia na 15 lat; jego o dwa lata młodszy pomagier Zbigniew L. z Grudziądza usłyszał wyrok o trzy lata krótszy. Reszta członków mafijnej organizacji (a byli to w większości, przynajmniej oficjalnie ludzie bezrobotni, pochodzący z całego kraju w wieku od 22 do 56 lat) zostali wysłani za kratki na 6 lat. Będą mieli więc sporo czasu, aby przemyśleć swoje dotychczasowe postępowanie i przeobrazić się w uczciwych ludzi, o ile ich adwokaci nie złożą apelacji i nie znajdą jakiś argumentów (co się niestety często w Polsce zdarza) na złagodzenie kary. Wobec tego rodzaju przestępczości nie może być żadnej litości.


 

W kole zapasowym

Podobny sukces Centralne Biuro Śledcze osiągnęło na terenie Wielkopolski. Zakończono postępowanie przygotowawcze w sprawie zorganizowanej grupy przestępczej, zajmującej się handlem i przemytem narkotyków. Zgromadzono pokaźny materiał dowodowy przeciwko 13 osobom, zamieszanym w ten proceder. Zarzuty dotyczą kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, przemycania i wprowadzania do czarnorynkowego obrotu narkotyków. Liderem przestępczej siatki był pięćdziesięciodwuletni Dariusz K. z Warszawy, zatrzymany w styczniu 2010 roku. Człowiek ten jest świetnie znany międzynarodowym strukturom policyjnym, gdyż wcześniej był członkiem mafijnego gangu, rozbitego przez austriackich policjantów – trafił wówczas do więzienia na 10 lat pozbawienia wolności.

Kluczowy w rozpracowaniu handlarzy narkotyków działających na terenie Wielkopolski okazał się pies. Półtora roku temu funkcjonariusze CBŚ, KWP Poznań, Izby Celnej oraz Specjalnego Plutonu Antytererostycznego zatrzymali na przejściu granicznym w Świecku dwa samochody: „Forda Mondeo” oraz „Land Rovera”. Podczas przeszukania specjalnie wyszkolony do wykrywania produktów narkotycznych czworonóg znalazł odurzające prochy w kole zapasowym jednego z aut. Zabezpieczone paczki zawierały 3 kg marihuany o wartości rynkowej 60 tys. zł. Zatrzymano trzech mężczyzn Krzysztofa B., Dariusza S. i Krzysztofa M. - dobrze znanych na terenie Wielkopolski. Jeden z nich siedział już w przeszłości za podobne przestępstwa w brytyjskim więzieniu. Jednocześnie w tym samym czasie, w Poznaniu aresztowano kolejne osoby należące do gangsterskiego półświatka, w kontekście tej samej sprawy. W jednym z mieszkań na gorącym uczynku znaleziono amfetaminę. Niebawem wszyscy staną przed obliczem wymiaru sprawiedliwości.


 

Narkotyczna „ośmiornica” - polskie skrzyżowanie szlaków

Handel narkotykami jest jedną z podstawowych gałęzi dochodów mafii. Proceder ten prowadzi się już od wielu lat na międzynarodową skalę. Istnieje rozbudowana siatka międzynarodowych przemytników. Do kieszeni mafijnych bossów trafiają miliony złotych. Wiodą oni lukratywne życie, jeżdżą luksusowymi samochodami i mieszkają w pałacach. Tymczasem uczciwy przedsiębiorca musi ciężko pracować, aby uzyskać jakikolwiek zysk, zderzając się niejednokrotnie z wrogo nastawioną do prywatnego biznesu machiną państwa, krępującą rozwój gospodarczy.

Wiele przesłanek wskazuje, iż w Polsce – ze względu choćby na geograficzne położenie – krzyżują się główne narkotyczne szlaki. Krajowe grupy przestępcze aktywnie uczestniczą w tym przedsięwzięciu. Ich poczynania są wpisane w szerszy kontekst działalności „narkotycznej ośmiornicy”, w tym tak potężnych struktur przestępczych o międzynarodowej konotacji, jak mafie rosyjska, sycylijska, neapolitańska, kalabryjska, turecka, czy nawet kolumbijska.

W polskich szkołach w biały dzień i pod okiem nauczycieli rozprowadzane są narkotyki. Na dyskotekach stały się one wręcz oficjalnym towarem. Młodzież dziwi się, gdy w jakimś klubie nie może dostać białego prożku. Ta przestępcza aktywność uderza więc przede wszystkim w przyszłość Polski, w młode pokolenia przyszłych obywateli. Dlatego wobec organizatorów narkotycznego przemysłu nie może być żadnej litości. Muszą oni zostać wyłapani jak „muchy” i zaprowadzeni przed oblicze wymiaru sprawiedliwości. I jeżeli gdzieś potrzebna jest potęga państwa, to przede wszystkim w tej dziedzinie.


 

Mówi sierżant Justyna Migdalska z biura prasowego Komedy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wlkp.– „Można powiedzieć, iż tak zwany „bałkański szlak” stanowi finał największej sprawy narkotykowej, jaka kiedykolwiek prowadzona była przez policję w Polsce. Postępowanie jest wielowątkowe, obejmuje organizowanie struktury przestępczej, pozyskiwanie osób do przemytu, wynajem samochodów oraz inne sprawny – nazwijmy je – logistyczne. Był to przemyt heroiny na gigantyczną skalę. Wobec osób działających w tym procederze można śmiało używać terminu gangsterzy – była to działalność gangsterska o szerokich międzynarodowych inklinacjach. W stosunku do lidera grupy zapadł wysoki wyrok 15 lat pozbawienia wolności, najwyższa z kar na jaką do tej pory ktokolwiek został skazany w podobnych sprawach narkotycznych. Jest to przypadek bez precedensu i trzeba mieć wielki szacunek do sędziego, który nie zawahał się wydać tak surowego wyroku. Teren działania naszej komendy stanowi jeden z głównych szlaków przemytu narkotyków ze względu na przejście graniczne w Świecku. Jednak z roku na rok jesteśmy coraz skuteczniejsi w chwytaniu przemytników. Używamy nowoczesnych metod w walce z gangami narkotykowymi – w tym przede wszystkim technik operacyjnych oraz informatycznych. Staramy się wyprzedzać działania gangów przestępczych”.


 


 


 

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka