Kurier z Munster Kurier z Munster
1008
BLOG

Rosja chce rozdawać w Polsce karty

Kurier z Munster Kurier z Munster Polityka Obserwuj notkę 5

Pokaż profilRosjanie prowadzą bardzo wytrawną grę. Wrzucenie tematu katastrofy smoleńskiej w główny nurt debaty publicznej w Polsce było pokerową zagrywką. A polscy politycy zachowują się niestety w sposób dalece niedojrzały, reagują dokładnie tak, jak zaplanowali Rosjanie. W polityce – szczególnie tej projektowanej na globalną skalę – trzeba umieć odrzucić emocje i skupić się na pragmatyzmie.


 

Z całą pewnością raport MAK (abstrahując od oceny jego rzetelności) pozwolił rosyjskim czynnikom kreującym globalną politykę Moskwy upiec trzy pieczenie na jednym ogniu. W sensie najbardziej ogólnym jest to kolejny asumpt na drodze do utrwalania wizerunku Polski, jako kraju ksenofobicznego, zaściankowego, antyrosyjskiego, który stanowi przeszkodę na drodze do silniejszego wejścia Rosji w Europę i wprowadza złą atmosferę w proces pogłębionej integracji europejskiej. Rosji zależy na takim odbiorze Polski przez pozostałych unijnych partnerów, gdyż ten element redukuje pozycję naszego państwa w Europie, marginalizuje jego strefy wpływów, obniża poziom argumentów stawianych w sprawie zagrożenia rosyjskim imperializmem, zniechęca potencjalnych partnerów do współpracy z nami. To przemyślana, obliczona na długi dystans gra, którą Kreml prowadzi już od dawna, uzyskując nadspodziewanie dobre efekty.

Trzeba sobie uświadomić jedną zasadniczą rzecz – formuła Europy zaprojektowana na początku lat dziewięćdziesiątych w Maastricht już nie obowiązuje. Do głosu doszły nowe czynniki. Przede wszystkim Rosja radykalnie umocniła swoją pozycję. To już nie jest osłabiony rozpadem ZSRR, zajęty swoimi wewnętrznymi problemami, spróchniały moloch, tylko ważny gracz na geopolitycznej mapie świata, z którym liczą się najpotężniejsze mocarstwa. A Unia Europejska jest dziś przede wszystkim dwupoziomowym zrzeszeniem biednych i bogatych, gdzie tym ostatnim zdecydowanie bliżej do Rosji. Postępowanie takie podpowiada polityczna kalkulacja, zimny rachunek zysków i strat. Nie można mieć złudzeń w kwestii oceny Francuzów, czy Brytyjczyków – oni zawsze byli pragmatykami, my zaś ciągle jesteśmy romantykami, bujamy w obłokach.

Jednak w stosunkach europejskich odczytywanych w perspektywie globalnej pojawia się również nowy niebezpieczny element. Zarówno Rosja, jak i Niemcy umiejętnie lokalizują znaczenie pomniejszych państw Unii Europejskiej takich, jak Polska, Węgry, Słowacja, czy Czechy. W gruncie rzeczy Niemcy dążą do landyzacji Starego Kontynentu, a więc stworzenia obszaru składającego się z czegoś w rodzaju landów, podporządkowanych jednemu federalnemu centrum. Z drugiej strony Rosja gra na redukcję podmiotowości słabszych krajów UE, ustawiając swoją politykę w kontekście bilateralnych relacji wobec ośrodków decyzyjnych zachodniej Europy, w których tak naprawdę karty rozdają Niemcy. Moskwa przeniosła dyplomację na poziom globalny. Emitowany przez nią komunikat jest mniej więcej taki – „skoro powołaliście wspólne państwo, to my chcemy rozmawiać tylko z nim, pojedyncze elementy nas nie interesują”. W ten sposób spycha się do głębokiej defensywy mniej znaczących członków Unii Europejskiej.

Skądinąd raport MAK, a konkretniej rzecz ujmując chytrze wywołana przez Rosjan reakcja polskich polityków na ten dokument wpisuje się w konwencję tak prowadzonej polityki. Rosja utrwala w ten sposób w świecie wizerunek Polski, jako bandy ksenofobów, awanturników, wichrzycieli, którzy nie dość, że spowodowali po pijanemu wielką katastrofę lotniczą , to jeszcze usiłują zrzucić całą odpowiedzialność na Bogu ducha winną i demokratyczną Rosję. Taki jest przekaz tego komunikatu i tak to Europa odczytuje. Rosjanie znów z pomocą naszej naiwności, labilności, baraku wytrawności politycznej ugrali swoje karty.

Dlaczego Moskwa publikując raport MAK upiekła trzy pieczenie na jednym ogniu? Jest tu wyraźne wpisanie się w politykę wewnętrzną Polski, dokonanie swoistej „wrzutki” w główny nurt polskiej debaty publicznej, w momencie (co niesłychanie ważne), kiedy za niespełna sześć miesięcy kraj nasz ma objąć prezydencję w Unii Europejskiej. To jest właśnie jedna z najważniejszych perspektyw tej skrzętnie przemyślanej gry. Nikt z komentatorów tego elementu nie dostrzega, a o to przede wszystkim w całym tym postępowaniu chodzi. Rosja chce utrwalić obraz nieodpowiedzialnych, nieprzewidywalnych Polaków – skłóconych i podzielonych, nawet w obliczu tak ważnej okoliczności, jak zarządzanie najważniejszą na Starym Kontynencie instytucją europejską, poza tym istnieje kwestia sparaliżowania procesu skutecznego zarządzania oraz załatwiania spraw istotnych dla Polski, w chwili gdy staniemy się krajem przywódczym Unii Europejskiej.

Ale to wpisanie się w główny nurt polskiej polityki widać na jeszcze jednym horyzoncie. Jeszcze do niedawna mogło się wydawać, iż człowiekiem, na którego Kreml w Polsce postawił (mam na myśli Kreml w szerszym, ale uproszczonym rozumieniu) jest Donald Tusk. Raport MAK jest jednak precyzyjnym uderzeniem w Donalda Tuska. Z jakiś względów Rosji nie opłaci się utrzymywać silnego ośrodka skupionego wokół premiera, dlatego postanowili go osłabić. Uderzyli w Tuska, gdyż nie jest on dla Moskwy wystarczająco pewny, wiarygodny i przewidywalny. Reakcję Jarosława Kaczyńskiego można było z góry antycypować, dlatego wymierzenie ostrza raportu MAK w jego osobę było czymś oczywistym, naturalnym i a priori zamierzonym. Ale zasadniczym rysem tej gry jest osłabienie Donalda Tuska. Jedynym zaś ośrodkiem, który zyskuje na całym zamieszaniu (co jednocześnie wiele daje do myślenia) wydaje się być Pałac Prezydencki.


 

Roman Mańka

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka