Kurier z Munster Kurier z Munster
432
BLOG

Komendant śląskiej policji oskarża dziennikarza

Kurier z Munster Kurier z Munster Polityka Obserwuj notkę 3

Szef śląskiej policji nadinspektor Dariusz Działo wytacza armaty. Postanowił pozwać redaktora naczelnego Super Expresu, Sławomira Jastrzębskiego z art. 212 kk. za rzekome pomówienie w komentarzu krytykującym pamiętną i wyjątkowo niefortunną akcję antyterrorystów w marcu br. w Katowicach. Czy postępowanie komendanta licuje z honorem funkcjonariusza?


 Patrząc na poczynania śląskiej policji można mięć poważne wątpliwości. Ba, nie tylko wątpliwości ale również ogromne zastrzeżenia. W każdym państwie, szanującym wysokie standardy praworządności i demokracji, po akcji w tak bezwzględny sposób obnażającej pracę policji jej szef, może nawet główny, podałby się do dymisji. W Polsce wytacza proces karny dziennikarzowi, który ośmielił się poczynania funkcjonariuszy skrytykować.


 Dwa razy przestrzelili

Jest to sytuacja absurdalna przenosząca nas z powrotem w rzeczywistość, z której ponad 20. lat temu się uwolniliśmy. Przypomnijmy, że w marcu. br. grupa realizacyjna śląskiej komendy policji dwukrotnie się pomyliła. W trakcie próby ujęcia groźnego przestępcy sterroryzowała dwie niewinne rodziny. Pod właściwy adres trafiła dopiero za trzecim razem.

Z akt sprawy wynika, że antyterroryści najpierw brutalnie obeszli się z 24-letnią kobietą, a następnie okrutnie potraktowali 40-letniego mężczyznę. Pokrzywdzona stwierdziła, że jej głową aż sześciokrotnie uderzono w podłogę, powodując siniaki na twarzy i wybijając ząb. Mężczyzna odniósł obrażenia na całym ciele – m.in. miał złamany nos i uszkodzone oko. Podczas akcji zdemolowano również mieszkanie.

Gdy okazało się, że policjanci weszli do niewłaściwego mieszkania, akcję kontynuowano dalej. Niestety, druga próba była również przysłowiowym „pudłem”. Antyterroryści znów trafili pod niewłaściwy adres. Niebezpiecznego przestępcę zatrzymano dopiero przy trzecim podejściu.


 Dziennikarz to też człowiek

Tego rodzaju działania kompromitują policję. Zwłaszcza jeżeli mamy do czynienia z dobrze wyszkoloną jednostką specjalną. Od grup antyterrorystycznych należy przecież oczekiwać szczególnego profesjonalizmu i staranności podczas realizowanych operacji. Jednak w tym przypadku było dokładnie na odwrót – funkcjonariusze po prostu się skompromitowali. Odpowiedzialność za taki stan rzecz ponosi szef konkretnego ogniwa organów ścigania, a więc w tym przypadku komendant śląskiej policji. Moim zdaniem komendant w takiej sytuacji powinien podać się do dymisji.

Obowiązkiem mediów jest wypełnianie funkcji zorientowanej na kontrolę społeczną. Dziennikarz ma prawo pokazywać indolencję struktur państwa szczególnie, jeżeli nieudolne poczynania dotyczą bezpieczeństwa obywateli. Komentarz dziennikarza był adekwatny do sytuacji – napisał ostro, ale też funkcjonariusze grupy antyterrorystycznej działali z wyjątkową bezwzględnością. W trakcie operacji zostały naruszone prawa obywatelskie oraz nietykalność niewinnych ludzi.

Redaktor Naczelny Super Expresu napisał: „Ludzie mogą być głupi, bardzo głupi i mogą być policyjnymi antyterrorystami z Katowic”.(...)„Do mieszkania niewinnych ludzi wpada banda uzbrojonych debili osiłków, tłucze głową kobiety o podłogę i rzecznik tej bandy ma pretensje, że kobieta nie współpracowała?”

Użyty przez Jastrzębskiego język był nieparlamentarny (sam opisałbym tę sprawę inaczej) ale istnieją ekstremalne sytuacje, w których dziennikarz może zareagować emocjonalnie. Jest on przecież „pasem transmisyjnym” pomiędzy konkretnym zdarzeniem, a osądem społecznym. Stanowi element społecznych nastrojów, które w tym przypadku były również nasycone gwałtownymi emocjami, oddającymi dramaturgię sytuacji. Jest wreszcie także człowiekiem a ludzie działania śląskiej policji ocenili podobnie.


 Głupota usprawiedliwia...

Z Jastrzębskim można polemizować tylko w jednym punkcie. Pisząc o głupocie śląskich antyterrorystów paradoksalnie usprawiedliwia ich. Głupota, w ramach zasad stosowanych w Kodeksie karnym, traktowana jest jako okoliczność łagodząca. Tymczasem w tym przypadku mieliśmy do czynienia z rażącą niefrasobliwością. W postępowaniu funkcjonariuszy komendy śląskiej policji nie ma niczego, co mogłoby ich usprawiedliwiać. Grupy antyterrorystyczne są jednostkami specjalnymi, trafiają do nich najlepsi z najlepszych, powinny być wiec profesjonalne w swoich poczynaniach. Antyterrorysta podobnie jak saper nie może się pomylić... Zasadne jest zatem – nie stwierdzenie, ale racjonalne pytanie – czy mamy do czynienia z inteligentnymi, sprawnymi fizycznie, odpowiedzialnymi i świetnie wyszkolonymi zawodowcami, czy też z bandą debili? Na to pytanie musi odpowiedzieć sobie sama policja. W państwach o wysokim standardzie demokracji i praworządności, gdzie organy ścigania karnego oraz służby specjalne działają pod społeczną kontrolą, taka sytuacja byłaby niedopuszczalna. W Niemczech, Francji, czy Wielkiej Brytanii za o wiele mniejsze pomyłki poleciałyby głowy. W Polsce jedyną ukaraną osobą będzie być może dziennikarz, który odważył się całą sprawę opisać. Szef śląskiej policji zamiast okazać skruchę i wyciągnąć wnioski z błędów, pozywa przedstawiciela opinii publicznej do sądu z art. 212 kodeksu karnego.

Żyjemy w dziwnym państwie. Ale podobnych przypadków jest o wiele więcej. Dziennik „Rzeczpospolita” opisał kiedyś pewne kuriozalne zdarzenie: kiedy okazało się, że burmistrz kradnie w jednej z małych miejscowości energię elektryczną, jedyną osobą ukaraną z tego tytułu okazał się elektryk, który wykrył złodziejski proceder. Wkrótce potem zwolniono go z pracy.

Opublikowano w Śląskiej Gazecie.

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka