romank romank
417
BLOG

Poseł ma być reprezentantem wyborców, a nie partii.

romank romank Polityka Obserwuj notkę 3

 

Ponieważ Konstytucja RP stanowi, że przedstawiciele narodu reprezentują naród, należy się zastanowić nad istotą przedstawicielstwa. Istotą przedstawicielstwa jest działanie przedstawiciela w imieniu i ze skutkiem prawnym dla osoby reprezentowanej. A zatem poseł działa w imieniu wyborców ze skutkiem prawnym dla nich (akurat to jest niewątpliwe – ustawy dotyczą wszystkich). Tylko jaki jest zakres tego przedstawicielstwa? Czy poseł działa w imieniu tych wyborców, którzy na niego głosowali, wszystkich wyborców głosujących, w imieniu wszystkich wyborców czy też w imieniu Narodu (jak stanowi konstytucja, a więc w imieniu wszystkich obywateli, również nie będących wyborcami)?
W czasach I Rzeczpospolitej funkcjonowało pojęcie posła z danego terytorium reprezentującego interesy tego obszaru (np. poseł ziemi kaliskiej), jak również pewnych grup społecznych co wiązało się z możliwością udzielania instrukcji posłowi jak ma głosować. Również później uważano, że poseł reprezentuje dane środowisko (np. w latach PRL poseł reprezentujący rzemieślników, rolników indywidualnych czy też hutników). Przyjęto jednak, że poseł reprezentuje interesy całego Narodu, a wszelakie instrukcje wiążące posła są bezprawne.
Czy zatem koncepcja JOW nie zbliża się do zarzuconej idei reprezentacji terytorialnej? Wydaje się, że nie, chociaż wypowiedzi zwolenników mocno podkreślają związek posła z jego okręgiem wyborczym. Związek ten wynika jednak bardziej z obserwacji praktyki brytyjskiej niż z samych założeń JOW. W Wlk. Brytanii mamy do czynienia z podziałem okręgów wyborczych na okręgi bezpieczne (około 2/3 ogólnej liczby okręgów), gdzie jedna partia ma taką przewagę, że zawsze wygrywa i głosy przeciwne nie mają żadnych szans na wygraną oraz na okręgi „przechodnie”, gdzie trwa walka, bo wyborcy zmieniają swoje preferencje. W opinii krytyków brytyjskiego systemu tylko w okręgach przechodnich trwa walka o wyborców, co powoduje, że 2/3 terytorium jest „wyborczą pustynią”.
Na pewno „dyscyplina głosowania” uchwalana przez kluby i koła poselskie, jak również instrukcje głosowania, jakie posłowie otrzymują od swoich klubów jest sprzeczna z zapisem konstytucyjnym. Dlaczego zatem funkcjonują takie praktyki? Trudno powiedzieć. Pewnie tłumaczenie będzie takie, że nie ma przepisu, który to zakazuje (expressis verbis). Jest wyłącznie zapis, że posła nie wiążą instrukcje wyborców (art. 104 ust. 1 zd. 2 Konstytucji RP). Cóż, świadczy to o poziomie kultury prawnej w naszym kraju. Wniosek jest prosty, chociaż sprzeczny z zasadami prawidłowego stanowienia prawa (zakaz zbytniej kazuistyki): należy zapisać wyraźnie w tymże artykule, że „Nie wiążą ich żadne instrukcje”.
 
Dlaczego kandydaci wybrani na przedstawicieli zapominają po wybraniu o obietnicach składanych w trakcie kampanii, a nawet głosują czasami niezgodnie z interesami wyborców, którzy ich wybrali? Tutaj odpowiedź jest dość prosta: ponieważ nie ma mechanizmów zapobiegających takim sytuacjom. Wystarczy wpisać zasadę odwoływalności posła przez wyborców, którzy go wybrali. Na pewno ucierpi na tym stabilizacja posłów, jednak nie ona jest wartością najwyższą – tą jest reprezentacja Narodu.
Powstaje zatem konflikt między reprezentowaniem Narodu a udzielaniem instrukcji. Czy aby na pewno? Instrukcja dotyczy głosowania w konkretnej sprawie. Czy głosowanie niezgodnie z taką instrukcją jest reprezentowaniem? Moim zdaniem nie jest.
Celem zakazu wydawania instrukcji wydaje się być problem z ustaleniem wiążącego charakteru instrukcji i braku sensu przedstawicielstwa w wypadku udzielenia instrukcji. Gdyby instrukcja była uchwalana (nawet w czasie wyborów) to wówczas poseł przestaje być przedstawicielem a staje się posłańcem doręczającym oświadczenie woli wyborców. Dlatego instrukcje są niedopuszczalne.
Ale to jednak podmiotowość wyborców (Narodu) jako władzy zwierzchniej narzuca możliwość odwołania przedstawiciela w trybie przewidzianym dla jego wyboru. Nie można odbierać władzy zwierzchniej Narodowi kosztem stabilizacji posła. Dlatego jestem gorącym zwolennikiem możliwości odwołania posła przez wyborców, jeżeli przestał w ich opinii należycie wykonywać swoje obowiązki. Na pewno musi być to odwołanie przynajmniej w taki sposób, w jaki dokonano wyboru. Kwestią do dyskusji jest wprowadzenie dodatkowych obostrzeń (ale proszę o uzasadnianie jakie jest ratio legis takich obostrzeń) oraz ewentualne połączenie odwołania z wyborami następcy (bo trudno uznać, że wchodzi kolejny na liście).
 
Tutaj wyraźnie różnię się z kolegą Wojtkiem, który twierdził, że nie powinno się odwoływać posłów w JOW. Uważam, że silna pozycja posła wybranego w JOW w połączeniu z gwarancją nieodwoływalności może doprowadzić do większych wynaturzeń, niż to ma miejsce obecnie. A sam pomysł JOW (przypomnę – jeden mandat w jednym okręgu) nie spowoduje, że posłowie nagle zapomną o instrukcjach partyjnych, dyscyplinach głosowania i o swoich wyborcach.
 

Zapraszam do dyskusji.

romank
O mnie romank

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka