rosemann rosemann
5781
BLOG

„Czerwona Orkiestra” czyli Altamont po polsku

rosemann rosemann Polityka Obserwuj notkę 157

 

 

Jako, że w tym roku pierwszy raz nie dałem ani grosza na WOŚP nie będę grzmiał czy potępiał a jedynie postaram się skomentować zdarzenie, które zarazem ma wydźwięk o znaczeniu fundamentalnym i jest oczywistą konsekwencją wyborów dokonanych niegdyś przez twórcę i demiurga tego wszystkiego co pod szyldem czerwonego serduszka się mieści i dzieje. Teraz to już nie moja sprawa. Przestałem wspierać tę inicjatywę po tym, jak Jerzy Owsiak równocześnie ogłosił, że Orkiestra zaczyna zbierać również na pomoc osobom starszym i w wywiadzie przyznał, że wedle niego eutanazja jest pomocą udzielaną starszym i chorym. Wolałem nie sprawdzać czy będę się składał i na ten rodzaj pomocy. Ten głupi zbieg działań i prywatnych przekonań Owsiaka był oczywistym i wcale nie pierwszym błędem, który na próbę wystawiał cierpliwość i tolerancję części (jak myślę wcale nie małej) darczyńcow Orkiestry.

Warunkiem utrzymania przy sobie możliwie jak najszerszej grupy obywateli, skłonnych wspierać statutowe cele jego fundacji jest czy raczej powinno być unikanie jakichkolwiek politycznych dryfów ku jakiejkolwiek opcji politycznej. Z tym Owsiak miał problemy chyba od początku. Symboliczna była publiczna, w moim odczuciu wręcz skandaliczna obrona SLD-owskiego ministra zdrowia Łapińskiego, typa skądinąd nad wyraz antypatycznego, gdy tamten miał kłopoty medialne z powodu wywalenia setek tysięcy publicznych złotych na limuzynę dla siebie. Owsiak ręczył za niego wprost do obiektywu kamery podczas jednego z finałów zbiórki. Jakiś czas później dla odmiany o politycznej konkurencji powiedział wprost „te s..syny nic nie dali” choć nie był rzecz jasna w stanie tego nijak zweryfikować zważywszy na powszechną (poza celebrytami - „dawcami” gadżetów na aukcje) anonimowość benefaktorów. No chyba że mu chodziło o to, że „s…syny” nie dali nic z budżetu. Tak jak za rządów Łapińskiego Ministerstwo, które nie za bardzo radziło sobie z finansowaniem służby zdrowia wysupłało trochę grosza by kupić wolontariuszom ciepłe picie. Jak ów Gierek z anegdoty, który z wdzięczności za społeczne poparcie kazał przywieźć zauważonej kolejce po mięso krzesełka, by mniej męczące było wielogodzinne stanie. A to sorry panie Owsiak jeśli o to panu chodziło…

„Akademia Sztuk Przepięknych”, zwieńczona i „Szkłem Kontaktowym” ze sceny festiwalu i nieoczekiwanym finałem tej transmisji, pokazała być może wystarczająco czytelnie, że nie da się mieć „serca po lewej stronie” i równocześnie trzymać w jasyrze serc i umysłów wszystkich Polaków, bez względu na przekonania.

 Uparł się Owsiak promować określoną wizję oceny świata i okolic więc powinien z pokorą przyjąć jej fiasko. Z sączeniem propagandy jest tak, że o ile większość daje się nią omotać, zawsze znajdzie się ktoś, kto swój sprzeciw przeciwko takim praktykom zamanifestuje z hukiem. Próba wciskania pod szyldem „Miłość, przyjaźń, muzyka” „Szkła kontaktowego”, będącego jednym z najbardziej rozpoznawalnych symboli i czynników podziałów w społeczeństwie, świadczy albo o… W zasadzie nie wiem o czym bo słów mi brak. Czy może to prowokacja wymierzona w tych, którzy rok po roku tłumaczyli sobie, że „nie dają przecież na Owsiaka” lecz na cele, którym zbiórki służyły, żeby sprawdzić ile zniosą czy tylko zwyczajna głupota i brak wyobraźni.

Spoliczkowanie Miecugowa, które miało miejsce na scenie polskiego Woodstock a nie powinno mieć miejsca nigdzie i nigdy, ma wymiar symbolu podobnego, choć na szczęście nie tak tragicznego, jak zabójstwo podczas festiwalu w Altamont. Tam, symbolicznie skończyła się „era Wodnika” tu „Róbta co chceta” znalazło najgorszą możliwą interpretację. I już chyba nie będzie możliwa taka „Miłość, przyjaźń, muzyka” jak dotychczas. Pojawią się ochroniarze, barierki i wszystko inne, co z miłością i wolnością ma tyle wspólnego co kino „Wolność” w „środkowym” PRL-u.

Dotąd kolejne finały „Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy” stawiane były jako kontrargument przeciwko twierdzeniom, że my, Polacy potrafimy koncertowo spieprzyć dosłownie wszystko. Upór, z jakim Jerzy Owsiak starał się przekonywać, że piękne są tylko te sztuki, które stoją po określonej stronie sprawił, że w symboliczny sposób dziewictwo utraciła i ta ostatnia reduta, broniąca się przed naszym narodowym pędem do demolowania wszystkiego.

A przecież starczyło trzymać się z dala od polityki.

rosemann
O mnie rosemann

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (157)

Inne tematy w dziale Polityka